niedziela, 10 listopada 2013

Część 9



Szpital, z perspektywy Borysa

Chyba mi się przesłyszało. Ale nie, przecież szli za rękę. Nina! Tak znaleźć Ninę. 

Błądziłem po korytarzu kilka minut aż znalazłem.

B. Nina!
N. Co? Co się stało?
B. Nie uwierzysz.
N. Co się stało? Umarł ktoś?
B. Nie ale jak to usłyszysz to padniesz.
N.Ok, móww
B. Wiktoria i Falkowicz są razem
N. Co!
B. Widziałem ich jak wychodzili razem za rękę, a on jej mówił, że ją kocha.
N. Co!
B. Zacięłaś się?
N. Nie. Nie sądzisz, że powinniśmy przygotować im miłe powitania jutro rano. Mają razem dyżur.
B. Co planujesz?
N. Chodź ze mną - uśmiechnęła się złowieszczo

W tym samym czasie dom Falkowicza - perspektywa Wiki

Zaczęliśmy się całować już przy samochodzie. Andrzej otworzył drzwi, weszliśmy do jego willi. 

F. Witam, w mych czterech kątach, pani doktor 
W. Czterech? Andrzej to jest pałac nie mieszkanie.
F. No bez przesady. Jesteś głodna?
W. Tak, ale myślę, że zaczniemy od deseru. 
F. Tak? Na co masz ochotę - przyciągnął mnie do siebie
W. Na takiego jednego aroganckiego, zabójczo przystojnego profesora 
F. Da się zrobić! - zaczęliśmy się całować, Andrzej wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni

Poranek, dom Falkowicza

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez nie zasłonięte okno w sypialni Andrzeja. Obróciłam się ale jego nie było. Usiadłam na łóżku, po całym pokoju walały się pióra z poduszek. Sypialnia była bardzo ładna, beżowa z brązowym dywanem. Rozejrzałam się po pokoju.

W. Andrzej!
F. Robię śniadanie! Weź którąś z moich koszul i przyjdź.

Ubrałam tą niebieską w białe paski. Uwielbiałam ją, zawsze nie mogę oderwać od niego wzroku, kiedy ma ją na sobie. 

W. Co tak ładnie pachnie?
F. yyy...ten...no... śniadanie - powiedział z trudem
W. Andrzej, dobrze się czujesz?
F. Tak, tylko te nogi. Na śniadanie mamy rogaliki, dżemik i kawę świeżo parzoną oraz sok z wyciskanych pomarańczy. 
W. Brzmi cudownie - pocałowałam go na dzień dobry, chciałam usiąść ale mi nie pozwolił - Co się dzieje? 
F. Obiecałaś mi inne poranki - uśmiechnął się i usiadł na krześle 
W. A no tak, budzisz się przy mnie, i potem siadam Ci na kolanach. 

Usiadłam Andrzejowi na kolanach i zjedliśmy śniadanie. 

F. Mamy jeszcze 30 minut do dyżuru - spojrzał na mnie zalotnie
W. W sam raz, pójdę się trochę ogarnąć i ubrać. 
F. Łazienka jest po prawej stronie od sypialni
W. Dziękuję - znowu namiętnie go pocałowałam 

20 minut później byłam gotowa.

W. Możemy jechać.
F. Ok. Zapraszam, kochanie. A mam pytanie.
W. Tak?
F. Co w pracy? Jak mam się zachowywać?
W. Normalnie, tak jak w domu. Nie obchodzi mnie co sądzi Nina czy Borys. Ważne że Przemek przyjął to w miarę łagodnie.
F. Ok, chodźmy 

Szpital, lekarski - perspektywa Nina 

N. Borys już?
B. Tak idzie.
W. Witam, wszystkich.
N. Cześć. I jak teraz, będziesz asystowała przy najlepszych operacjach?
W. Słucham?
F. Dzień dobry, o Nina...już nie taki dobry
N. Andrzej, czyżby Wiki Ci dzisiaj nie poprawiła humoru rano? Oj Wiki, nie będziesz dzisiaj miała operacji?
W. Co ty insynuujesz?
N. No co przecież wszyscy, dobrze wiedzą jaki macie układ. Ty jesteś dla niego miła a on w zamian pomoże Ci zostać "lepszym lekarzem".
F. Nino, w przeciwieństwie do Ciebie Wiktoria nie musi robić kariery przez łóżko bo ma coś czego ty nie posiadasz - talent.
N. O Wiktoria, ma profesjonalnego adwokata, będziesz musiała się za to odwdzięczyć 
W. Przepraszam. - wyszła
F. Wiki - Andrzej wyszedł za nią
B. Pełna profeska Nina.
N. No patrz - uśmiechnęłam się

Z perspektywy Wiki

F. Wiki, stój!

Wyszłam na zewnątrz i usiadłam na ławce.

F. Wiki? - ukląkł przede mną - oddychaj powoli 
W. Dlaczego ona to robi?
F. Bo jest zazdrosna. Kochanie, popatrz tylko. Masz talent, jesteś wschodzącą gwiazdą chirurgii, pracujesz przy grancie, w zespole naczyniowym, masz faceta który Cię kocha i jesteś szczęśliwa. 
W. No i?
F. Właśnie wymieniłem Ci sześć powodów dla których przejmować się tą babą nie warto.
W. Kochasz mnie?
F. No pewnie, że tak. Chodź. - Wstaliśmy, Andrzej mnie objął i poszliśmy do szpitala 
W. Zapominam o tym co się przed chwilą stało. Właśnie wyszliśmy z samochodu i jak co dzień idziemy do pracy. 
F. Oczywiście. - Stanęliśmy na korytarzu, Andrzej pocałował mnie - Miłej pracy, kochanie.
W. Tobie też. Wpadnę później. 

Poszłam przebrałam się i wyruszyłam na obchód z Adamem. 

Ad. Jak tam dzień?
W. Bardzo dobrze, nie narzekam. 
Ad. Słyszałem o tym co się stało w lekarskim
W. O czym?
Ad. O zajściu z Niną.
W. A to, nie warto się tym przejmować. 
Ad. Ok, to chodź na obchód.

Dwie godziny później byłam wolna. Szłam przez korytarz i zaczepiła mnie Agata.

A. Hej, kochana. Gdzie ty byłaś całą noc?
W. W krainie Falkowiczowego cudu
A. Co?
W. No cudu! 6 godzin seksu i 12 orgazmów.
A. O, nieźle zaszaleliście. Zmęczona?
W. Nie. szczerze mówiąc mam ochotę na więcej - uśmiechnęłam się
A. Ha ha, pędzę na operację
W. Ok, do zobaczenia w hotelu po dyżurze. 
A. Ok!

Ach ten Andrzej, bóg seksu, bóg medycyny, bóg kucharz, czego chcieć więcej. Ja na prawdę mam ochotę na więcej, i zaraz tą ochotę sobie zaspokoję. 

Weszłam do gabinetu, Andrzej prowadził wideokonferencję ale mnie widać nie było.

W. Nie przerywaj, zaczekam, to nic ważnego - szepnęłam 

Andrzej kontynuował rozmowę, ale ja tu przyszłam po coś konkretnego. Zamknęłam drzwi. Stanęłam centralnie przed nim i zaczęłam rozpinać guziki od niebieskiego uniformu.

F. Yyy... tak a parametry życiowe?

Zdjęłam niebieską marynareczkę, i podniosłam biały top w górę, zdjęłam go i stałam przed nim w samym staniku.

F. Wie Pan co, muszę tu pilnie coś zrobić, oddzwonię. Do widzenia - zakończył rozmowę

F. Co ty robisz?
W. Było mi strasznie gorąco a Tobie?
F. Teraz jest mi gorąco.

Przygryzłam wargę i podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolanach okrakiem, zaczęliśmy się całować. Zdjęłam z niego marynarkę, rozpięłam koszulę, zdjęłam krawat. Po chwili byliśmy już prawie nadzy. 

W. Biurko - szepnęłam

Andrzej zrzucił z niego wszystkie papiery. Okręciliśmy się i teraz siedziałam na biurku, a pomiędzy swoimi udami miałam jego. Gdy się do mnie przybliżał dało się wyczuć to jak bardzo jest podniecony. 

W. Kochaj się ze mną - szepnęłam mu do ucha. 

Po chwili poczułam go w sobie. Jego ruchy były tak zmysłowe, doprowadzał mnie do szaleństwa. 

Po 30 minutach zmysłowego, zajebistego seksu opadliśmy rozgrzani na biurko. Po chwili oprzytomniałam:

W. Andrzej ubieramy się! Trzeba jeszcze trochę popracować. 
F. Wolę popracować nad Tobą. - przyciągnął mnie do siebie 
W. Koniec ubieraj się!

Ubraliśmy się, Andrzej zaczął układać papiery 

F. Szczerze mówiąc, to pierwszy raz robiłem to na biurku.
W. A ja nie - tajemniczo się uśmiechnęłam i przypomniałam sobie sen.
F. Co? Z kim? Wiki?
W. Pa skarbie
F. Wiki!

Wyszłam z gabinetu i teraz zaczęłam sobie porównywać sen i to co stało się przed chwilą. Oryginał lepszy. Nie mam dzisiaj operacji, strasznie mi się nudzi. W końcu koniec dyżuru, do Agatki na pogawędkę.  

Właśnie wychodziłam ze szpitala, kiedy poczułam jego perfumy.

F. Kochanie, nie czekasz na mnie.
W. Nie dzisiaj śpię u siebie. 
F. O nie, a co z moimi porankami w Twoim towarzystwie?
W. Możesz spać ze mną w hotelu jeśli chcesz?
F. A nie będę Wam tam przeszkadzał.
W. Nie. Idę bo umówiłam się z Agatą. O której będziesz?
F. Tak za dwie godzinki, muszę jeszcze coś dokończyć. 
W. Ok. - pocałowałam go - Pa.
F. Nie unikniesz odpowiedzi na pytanie z kim? - powiedział to głosem pełnym przebiegłości
W. Pa.
F. Kocham Cię. Pa - pocałował mnie i wyszłam ze szpitala.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz