poniedziałek, 11 listopada 2013

Część 22

Oto kolejna część :-). Czekam na opinie :-)

Kilka dni później, szpital

Ag. Wiki, ja Ci mówię, weź go na oddział.
W. Ale Agata on się nie kwalifikuje na oddział chirurgiczny.
Ag. No weź. Proszę chociaż go zobacz.
W. Dobrze. - weszły do lekarskiego - daj mi kartę.
Ag. Dzięki, spadam, na izbę. Cześć Andrzej.
A. Cześć kochanie, cześć Agata - podszedł do Wiki i pocałował ją. - Możesz do mnie wpaść?
W. Jasne, ale najpierw zalicze tego pacjenta z 4.
A. O nie! Zaliczać to możesz tylko mnie, kochanie.
W. A Tobie tylko jedno w głowie. W takim razie, pójdę zbadać pacjenta z 4, i przyjdę do Ciebie. Pa - uśmiechnęła się i wyszła
A. Pa. - powiedział Andrzej do pustego pokoju lekarskiego.

Lekarski, 11:15

W. Adam, ja mam męża, wiesz o tym - powiedziała kpiąco Wiki
Ad. Ale Andrzej nawet nie zauważy.
W. Adam chyba Cię pogieło.
Ad. Wiki, proszę Cię, błagam Cię.
W. Na kolanach?
Ad. Tak - ukląkł przed nią.
W. Adam, co ja mam powiedzieć Andrzejowi?
Ad. Wiki, pomóż mi prosze Cię, jak ty mi nie pomożesz to ja już nie wiem kto
W. A nie możesz poprosić którejś z tych twoich dziewczyn, co się przez nasz hotel przewinęła?
Ad. Nie, odmówiły. Wiki proszę Cię, jeden obiad z moimi rodzicami jako moja dziewczyna i dam Ci spokój do końca życia - wziął kej rękę i zacząl całować-
W. Adam, zwariowałeś puść mnie
A. Nie przeszkadzam państwu?
W. Andrzej to nie jest tak jak myślisz, koledze po prostu padło na mózg. - podeszła do niego
A. A to wiemy już od dawna, ale to nie zmienia faktu, że miałaś do mnie przyjść a zamiast tego calujesz się tu z Krajewskim.
W. Andrzej, on całuje mnie w rękę. Kochanie nie musisz być zazdrosny o tego palanta. Kotek, no.

Wyszedł, zostawiając ją bez żadnej reakcji.

W. Ja Cię, kiedyś zabije.

Gabinet Andrzeja, 11:30

Wiktoria weszła do gabinetu, jednak nie zastała męża. Uznała, że na niego poczeka. Usiadła wygodnie w jego fotelu i cierpliwie czekała. Andrzej nie skoń zył dokumentacji z grantu, więc postanowiła zrobić to za niego. Minęła godzina, jego nie było, nikt jej na oddziale nie potrzebował, skończyla dokumentacje. Cały czas czekała, spojrzała na regał z książkami. - Hmm może coś poczytam - wyjęła egzemplarz nowej książki dotyczącej tętniaków aorty i pochłonęła się w lekturze.

Gabinet, 13:45

Andrzej pewnie wszedł do swojego gabinetu i zobaczył żonę. Podszedł do niej i pocałował w czoło. Odłożyła ksiązkę na miejsce i zapytała:

W. Gdzie byłeś tak długo.
A. Musiałem pomóc Adamowi w jednej sprawie.
W. Jakiej?
A. A takie tam męskie sprawy.
W. Andrzej, jakiej?
A. Kochanie nie masz się o co martwić.
W. Andrzej?
A. Wiktoria, nie muszę Ci wszystkiego mówić.
W. Aha, czyli jednak coś ukrywasz.
Wyszła i trzasnęła drzwiami.

Izba przyjęć, 14:00

W. Agatko?
Ag. Jestem tutaj.
W. Agatko, dasz się.... - Boże Adam co Ci się stało?
Ad. Mała sprzeczka z twoim mężem.
W. Co?
Ad. Powiedzmy, że Andrzej zrobił się strasznie zazdrosny.
W. Oj ja już sobie z nim porozmawiam.
Ag. Adam przykro mi ale masz złamany nos.
Ad. Ojejku nic wielkiego, Wiki nie denerwuj się tak.

Gabinet Andrzeja, 14:15

Weszła bez pukania, trzasnęla drzwiami i zaczęła na niego krzyczeć
W. Złamałeś mu nos!?
A. Komu?
W. Nie udawaj idioty Andrzej.
A. Adam?
W. Tak, Adam.
A. Widzę, jak on na Ciebie patrzył, i ta scena w lekarskim. Musiałem mu pokazać, że jesteś moja i tylko moja.
W. Ale on to wie. W przeciwieństwie do Ciebie, noszę takie złote kołeczko na palcu, które mówi: Zdala ode mnie mam męża.
A. Wiki! Ja po pristu chciałem mu wytłumaczyć - weszła mu w słowo
W. Proszę Cię nie pogrązaj się. Skończyłam dyżur, daj mi kluczyki.
A. Co?
W. Chce jechać do domu.
A. A ja jak mam wrócić?
W. Taksówką. Mogę?

Andrzej niechętnie wyjął kluczyki z kieszeni i dał Wiki.

A. Będziesz w domu, jak wrócę?
W. Tak, dlaczego pytasz?
A. Bo jak rano się obudziłem i Ciebie nie było to się przestraszyłem, że znowu mi uciekłaś.
W. To był cios poniżej pasa. Cześć.

Trzasnęła drzwiami, przebrała się i pojechała do domu.

2 komentarze: