niedziela, 10 listopada 2013

Część 8


Obudziłam się, spojrzałam na zegarek i oprzytomniałam. Za 20 minut zaczynam dyżur. Obróciłam się na bok aby pocałować Andrzeja na dzień dobry ale jego tam nie zastałam. Była tylko kartka:

Jestem w szpitalu. Czekam na Ciebie. Kocham Cię! A.

Mam nadzieję, że wymknął się przed Przemkiem. Szybko się ogarnęłam i poszłam do kuchni by napić się kawy. 

A. I jak było?
W. Też miło Cię widzieć od rana Agatko!
A. Tak, tak ale powiedz jak było
W. Uroczo - nalałam sobie kawy, uśmiechnęłam się i wyszłam do szpitala

Przebrałam się i popatrzyłam na rozpiskę - jedna operacja z Falkowiczem. Milutko. A właśnie miała iść do Andrzeja. Zapukałam i usłyszałam:

F. Proszę - oficjalny ton, humorek nie dopisuje
W. To ja, mogę?
F. Ty zawsze możesz kochanie - uśmiechnął się do mnie
W. Brakowało mi Ciebie dziś rano
F. Chciałem się zmyć zanim wszyscy się obudzą.
W. Czyżby się Pan bał profesorze?
F. Ja, pozwól że zacytuję pewną bardzo inteligentną i piękną kobietę, ja się niczego nie boje. 
W. Chyba ją znam - usiadłam mu na kolanach a on mocno mnie objął 
F. To ja poproszę już codziennie takie poranki - pocałował mnie namiętnie
W. Jakie?
F. Budzę się przy Tobie, potem przychodzisz do mnie siadasz mi na kolanach. Od razu lepiej zaczyna się dzień.
W. Może, może - wstałam - idę na obchód. Pa

Co się ze mną dzieje. Muszę mu powiedzieć, że go kocham. To nie jest strasznie trudne. 

Ad. O hej, wyspałaś się?
W. Hej Adaś. Tak nie narzekam.
Ad. A Andrzej?
W. Co?
Ad. Nic, nic tak pytam. Idziemy na obchód.

W końcu! Dwie godziny i już nie mam siły. Czas na kawę! Do bufetu marsz...

W. Witam, Pani Mario. 
PM. Dzień dobry. Kawkę i kanapkę?
W. Tak poproszę. 
PM. Przyniosę do stolika.
W. Dziękuję. Odwróciłam się i ujrzałam mą blondynkę. 

Usiadłam z nią przy stoliku

A. Wiem, że nie chcesz o tym gadać ale...
W. Dobrze odpowiem CI na wszystkie pytania
A. Hura! Jaki jest? Profesorskie doświadczenie?
W. Ha ha ha. Dobry tekst Agatko. Więc tak ma profesorskie doświadczenie. 
A. Ostry i namiętny, porywający w krainę szaleństwa 
W. Ostry, namiętny i przede wszystkim czuły, kochanie 
A. Powiedziałaś mu? - Agata dokończyła i DZIWNIE się na mnie spojrzała, na co ja nie zareagowałam
W. Nie mogę tak po prostu pójść i powiedzieć Andrzejowi, że... zresztą nie ważne...

Nagle usłyszałam jego głos:

F. Powiedzieć czego?
W. YYY...że bardzo się cieszę na operację z Tobą.
F. Wiktoria, wiem kiedy kręcisz
W. Nie kręcę, naprawdę 
F. Dobrze, chodźmy na tą operację
W. Pewnie tylko dopiję kawę

Kiedy Andrzej odszedł zwróciłam się do Agaty

W. Następnym razem mnie kopnij czy co.
A. Dobra, leć bo się spóźnisz.

Operacja trwała 3 godziny bo były komplikacje. Po zakończonym zabiegu wyszłam z sali operacyjnej a za mną Andrzej. 

F. Powiesz prawdę?
W. Jaką prawdę?
F. O czym chciałaś mi powiedzieć?
W. O operacji, serio - i tak mi nie uwierzy
F. Myślałem, że jesteśmy ludźmi którzy sobie ufają a ty mnie okłamujesz. Wiki?
W. Ty prawisz mi kazania o zaufaniu. Nie masz do tego prawa, zapomniałeś co stało się kilka dni temu? - wkurzona odeszłam
F. Cholera!

Nie potrzebnie tak na niego naskoczyłam. Musze mu powiedzieć, bo mnie zeżre coś od środka. Poszłam do jego gabinetu, zapukałam i weszłam.

W. Chcesz szczerze porozmawiać?
F. Tak, przecież wiesz.

Zamknęłam drzwi na klucz i znowu usiadłam mu na kolanach.

W, Jest taka jedna malutka rzecz.
F. Jaka?
W. Ty powiedziałeś co do mnie czujesz, a ja nie.
F. A co czujesz?
W. Kocham Cię, Andrzej.
F. Ja Ciebie też.

Zanurzyliśmy się w pocałunku. Na początku był delikatny a potem przerodził się w pełen namiętności pocałunek, taki od którego miałoby zależeć nasze życie. Jego ręka błądziła w moich włosach. Rozpięłam i zrzuciłam mu marynarkę. Zdjęłam jego krawat i rozpięłam koszulę, a on w tym samym czasie rozpiął mój niebieski mundurek i zrzucił go a podłogę. Andrzej podniósł mnie a ja oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. Cały czas namiętnie się całowaliśmy, przeniósł mnie na kanapę zaczął rozpinać spodnie i nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. 

B. Panie profesorze, jest Pan tam?
F. Tak, słucham.
B. Coś się dzieje z tym pacjentem, którego Pan operował. Doktor Van Graf prosił aby Pan przyszedł.
F. Dobrze już idę - odparł z rezygnacją

W. Idziemy?
F. Kochanie spokojnie dokończymy to dzisiaj u mnie. 

Wyszliśmy i poszliśmy na OIOM. Potrzebna druga operacja. Kolejne 3 godziny na bloku.

W. Mam nadzieję, że tym razem wszystko będzie w porządku.
F. Ja też skarbie. Wpadniesz do mnie jak skończysz?
W. Tak. - chciał mnie pocałować ale ja się odchyliłam - Nie tutaj
F. Ale, jak to nie. Jesteśmy razem tak?
W. Andrzej, nie teraz przepraszam

P. Wiktoria możemy pogadać!
W. Tak słucham Cię!
P. Co ty wyprawiasz ruda?
W. O co Ci znowu chodzi?
P. Czy ty i Falkowicz, czy wy coś ten tego razem?
W. A co to jest za pytanie?
P. Nie złość się tylko odpowiedz.
W. Tak. Jesteśmy razem. 
P. Dobrze, rozumiem, że go kochasz tak
W. Tak. Przemek wszystko w porządku?
P. Tak w jak najlepszym. A teraz przepraszam ale muszę coś załatwić. 

Z perspektywy Falkowicza 

Ty idioto! Przecież Wiki powiedziała Ci, że Cię kocha. Uspokój się i nie kłóć się z nią tak często bo odejdzie i będziesz znowu cierpiał. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.

F. Proszę!
P. Witam panie profesorze.
F. Panie Przemku, co Pana do mnie sprowadza?
P. Wiki mi o Was powiedziała. Skrzywdzisz ją, a osobiście oderwę Ci jaja. 
F. Dobrze. Kocham ją, nie skrzywdzę jej. 
P. Pamiętaj, ona jest moją przyjaciółką i zrobię wszystko żeby była szczęśliwa. 
F. Zapewniam Pana, że ja też. - uścisnęliśmy sobie dłonie

Powiedziała mu to bardzo dobry znak. Nie naciskaj Falkowicz, małymi kroczkami. Kolejne pukanie do drzwi.

W. Gotowy?
F. Na co?
W. Dyżur skończyłeś i obiecałeś mi coś.- zalotnie się do niego uśmiechnęła
F. A no tak. Gotowy.

Z perspektywy Wiki 

W. Andrzej, proszę Cię nie gniewaj się na mnie. 
F. Nie gniewam się kochanie. Pani przodem, pani doktor.
W. Co ty wyprawiasz? 
F. Nie chcę na Ciebie naciskać. Wszystko stopniowo
W. Nie gadaj głupot. Kocham Cię - złapałam go za rękę, a on uścisnął mi ją bardzo mocno.
F. Kocham Cię Wiki - odpowiedział 

To ostatnie zdanie niestety nie umknęło uszom Borysa. 

W. Największy plotkarz w szpitalu słyszał. 
F. No to jutro wszyscy będą wiedzieć - westchnął 

Wyszliśmy i pojechaliśmy o Andrzeja. Cała noc seksu i to z kim, z bogiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz