niedziela, 10 listopada 2013

Część 19


Wieczór

A. Kochanie już jestem!

Cisza, która panowała w domu była przerażająca. Andrzej poszedł do sypialni. Może Wiki spała.

Uchylił cichutko drzwi

A. Kochanie?

Wszedł pewnie do środka. Zobaczył otwarte szafy, w których nie było rzeczy Wiki. To nie możliwe, zostawiła mnie

Usiadł na łóżku i właśnie w tym momencie ujrzał kartkę. Na której było napisane - Andrzej

Otworzył ją i zaczął czytać. 

Kochany,

Wiem, że nie powinnam była uciekać bez rozmowy, ale musiałam. Musiałam bo wiem, że gdybym spojrzała w Twoje szare oczy, zmieniłabym zdanie. A nie mogę. Nie mam prawa, decydować za Ciebie. Tak bardzo chciałam mieć z Tobą dziecko. Niestety nie mogę. Długo myślałam, czy Ci to powiedzieć, ale  w końcu Agata przetłumaczyła mi, że powinnam. Po tym co stało się kilka miesięcy temu, po moim poronieniu, nie mogę dać Ci szczęścia. Byłam u Hany, zrobiłam wszystkie badania, przez to, że straciliśmy dziecko, więcej ich mieć nie mogę. Dostałam szansę od losu, na stworzenie rodziny z Tobą, niestety jej nie wykorzystałam. Jestem Twoją żoną, i niczego nie pragnę bardziej od tego, żebyś był szczęśliwy. Ja przy Tobie szczęśliwa byłam i jestem nadal, ale ty nie będziesz. Nie dam Ci Twojego małego Falkowicza, bo nie jetem w stanie. Nie mogę, przepraszam. Zrozumiem, każdą Twoją decyzję. Nie utrudnię Ci sprawy rozwodowej, zgodzę się na wszystko. Nie dzwoń, telefon zostawiłam w domu. Nie pisz, nie szukaj mnie. Proszę, kocham Cię ale robię to bo chcę, żebyś był szczęśliwy.

Twoja na zawsze,
Wiki 

Po policzkach Andrzeja zaczęły spływać łzy, skapywały one na kartkę rozmazując tym samym pismo Wiktorii. Położył się na łóżku, nadal czuł jej obecność, jej zapach. Widział jej zgrabne ciało poruszające się po ich sypialni.  Gdzie ona jest?

Gwałtownie wstał i pojechał do Agaty.

Wbiegł do domu, minął zaskoczonego Adama.

A. Agata!
Ag. Co się stało?
A. Gdzie ona jest?
Ag. Kto? 
A. Wiki, Agata nie udawaj
Ag. Wyjechała
A. Tyle to ja wiem, ale gdzie?
Ag. Nie mogę, przepraszam
A. Agata, proszę Cię.
Ag. Nie mogę!
A. Agata!

Do pokoju wszedł Adam.

Ad. co wy się tak drzecie?
A. Agata, błagam Cię, gdzie jest Wiktoria, powiedz mi
Ag. Nie mogę, chociaż bardzo chcę to nie mogę. 

Andrzej opadł na kolana, schował twarz w dłoniach i zaczął gorzko płakać. Adam widząc to powiedział:

Ad. Jest na lotnisku. Za godzinę ma samolot do Madrytu. 
A. Dzięki, możesz?
Ad. Jasne, akurat do szybkiej jazdy moja deskorolka jest stworzona.

Wybiegli z domu i pojechali na lotnisko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz