Hotel godzina 13:30, perspektywa Falka
F. Adam tylko cicho
Ad. Andrzej sory ale trzysta roz nie jest lekkie....
F. Wykupiles im cala hurtownie?
Ad. Nie wzialem tylko trzysta
F. Szkoda trzeba bylo wziac wszystkie
Ad. Pogadamy o tym jutro jak zobaczysz rachunek
F. Nie pieniadze sa wazne tylko przeprosiny
Ag. O Adas. Jezus Maria co to jest?
F. Kwiaty, Agata, kwiaty. Gdzie Wiki?
B. No postarales sie.
F. Gdzie Wiki
Ag. Spi. Nie wypuszczona zgodnie z zaleceniami, panie profesorze.
F. Bardzo dobrze. Adam zmykaj na dyzur i nie wracaj tutaj az Ci pozwole.
Ad. Ale...
F. Adam bez dyskusji.
Ag. Blanka idzie ze mna na nocny dyzur. Zobaczy jak sie pracuje w naszym szpitalu.
B. Zawsze o tym marzylam dzieki Aga.
Ad. To ja ide. Pa
B Ag F. Czesc
Ag. Potrzebujesz pomocy
F. W zasadzie tak. Pomozecie?
Ag B. Jasne
20 minut pozniej
F. Dziekuje. Sam bym sie tak szybko nie uwinal.
Ag. Blanka. Chodz idziemy
B. Pan jej nie skrzywdzi prawda?
F. Juz nie...Dzieki ze ustawilas mnie do pionu
B. Cala przyjemnosc po mojej stronie ;
Teraz tylko poczekac az Wiki sie obudzi.
14:00, perspektywa Wiki.
Jak dlugo spalam. Andrzeja juz wypuscili. Moze zadzwonie? Nie nie moge, przeciez wyrazil sie jasno. Ciekawe jak bedzie jutro w pracy. Zglodnialam, ide do kuchni.
Kiedy otworzylam drzwi od pokoju. Moim oczom ukazal sie sciezka zrobiona z czerwonych roz. Co to jest? Szlam po platkach czerwonych roz az do salonu gdzie stal Andrzej w czarnym piekbym garniturze z wielkim bukietem roz.
W. Andrzej? - lzy zaczely splywac mi po policzkach
F. Wiki, ja...bylem skonczonym dupkiem. Przepraszam.
W. Ty? To ja cie przepraszam. - rzucilam mu sie na szyje i zaczelam calowac.
F. Jak ja Cie kocham.
W. Ja Ciebie tez Andrzej.
Zaczeli sie calowac. Tak bardzo za soba tesknili. Chieli miec siebie tylko dla siebie. Trwali w tej chwili. Wiktoria zdjela jego marynarke i koszule i rzucila na podloge. Andrzej podciagnal jej bluzke w gore. Wiktoria oplotla biodra Andrzeja nogami a ten zaniosl ja do sypialni. Kiedy polozyl ja na lozku jednym ruchem zerwal z niej spodnie razem z majtkami. Przez chwile podziwial piekne, nieskazitelne cialo kobiety. Zdjal z siebie spodnie i zostal w samych bokserkach. Polozyl sie na niej i zaczal calowac. Usta szyje, klatke piersiowa. Krazyl jezykiem wokol jej su.tkow. Wiktoria drzala z podniecenia, jej cialo wilo sie pod Andrzejem. On zjezdzal pocalunkami coraz nizej. Jezknela kiedy poczula jego wirujacy jezyk w glebi swojej kobiecosci. Byla juz gotowa, pragnela go cala soba.
W. Andrzej blagam, nie torturuj mnie.
Ale on nie przestawal caly czas wirowal jezykiem w jej kobiecosci, gdy ponownie zaczal calowac jej piersi zanurzyl w niej swoje palce. Wiktoria znowu jeknela. Byla nicierpliwa, on nie chcial skonczyc tych slodkich tortur, a ona czula jak bardzo byl juz podniecony, jak bardzo kial napiety kazdy miesien.
W. O nie, tak sie bawic nie bedziemy!
Powiedziala i przekrecila go. Siedzial na nim okrakiem. Zdjela z niego bokserki.
W. Ty bawiles sie mna to teraz ja zabawie sie toba.
F. Wikus?
W. Ciii...
Pochylila sie nad nim i zaczela calowac. Po chwili wziela jego meskosc w dlonie i zaczela delikatnie pocierac. Jeknal...Zjezdzala pocalunkami coraz nizej, kiedy wziela jego meskosc w usta Andrzej jeknal.
F. Skoncz juz blagam...
W. A ty? Byles grzeczny? Nie...wiec o co chodzi
F. O ty!
Przekrecil ja i wszedl w nia gwaltownie. Glosno jeknea. Poruszal sie w niej szybko, ale zarazem delikatnie i zmyslowo. Caly dom wypelnialy ich glosne jeki. Kiedy razem skonczyli Andrzej krzyknal:
F. Kocham Cie Wiki!
Kiedy ich oddech sie uspoily zasneli w swoich objeciach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz