niedziela, 10 listopada 2013
Część 3
No i w co ja się ubiorę? Consalida rusz głową! Muszę ubrać coś co go zaskoczy, on musi zaniemówić z wrażenia! Mam tylko godzinne, bierzmy się do roboty.
30 minut później
Wzięłam prysznic i przekopałam pół szafy aż wybrałam (http://urstyle.pl/site_media/szafka/stylizacja-kapturek2012-wieczorowe_1.jpg) Miejmy nadzieję, że mu się spodoba. Podpięłam włosy w wysokiego koka i umalowałam się.
Dzwonek do drzwi...punktualny, ale to wciąż Falkowicz. Ubrałam płaszcz i wyszłam za drzwi, przed nimi stał Andrzej z dużym bukietem czerwonych róż.
W. Dziękuję, nie trzeba było
F. Trzeba - uśmiechnął się do mnie. Zapraszam do samochodu.
Kiedy szliśmy złapał mnie za rękę. Nie powinien był tego robić, cofnęłam rękę. Z uśmiechu jego twarz stała się smutna. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Cały czas milczałam i patrzyłam w drogę, a Andrzej co jakiś czas na mnie zerkał. Po dwudziestu minutach podjechaliśmy pod moją ulubioną hiszpańska restaurację, elegancką ale ulubioną, czy on o tym wiedział.
F. Mam nadzieję, że trafiłem - uśmiechnął się do mnie
W. Tak, trafiłeś. Szczerze mówiąc, to moja ulubiona.
F. Wiem - powiedział to z pewnością i pewną nutką flirtu w głosie.
Weszliśmy, usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy. Czerwone wino, które wybrał Andrzej też bardzo lubiłam, skąd on to wiedział, śledził mnie czy co?
W. Głównym priorytetem tej kolacji miała być rozmowa, zgodziłeś się na nią, więc porozmawiajmy.
F. Wiktorio, ja wiem, że nie należę do miłych i błyskotliwych mężczyzn w szpitalu
W. Nie dlaczego, błyskotliwy owszem jesteś - powiedziałam z wielką pewnością siebie.
F. Wiki, proszę nie przerywaj mi teraz.
W. Dobrze już milczę.
F. Wiem, jestem draniem. Wiem, ze ty sama winiłaś mnie za śmierć Ludmiły, szukałaś dowodów, wiem to...Jednak dzisiaj nie o tym. Dzisiaj chciałbym powiedzieć Ci coś ważnego.
W. Andrzej, przepraszam, ale zaczynam się Ciebie bać.
F. Całkiem niepotrzebnie, kochanie - Kochanie? Czy on właśnie powiedział do mnie kochanie? Nie, przesłyszało mi się Ja, wiem, ze nasze początki nie należały do łatwych.Tak to prawda, gnoiłeś mnie cały czas Ja wiem, że nie powinienem był tego robić, ale to wszystko z zazdrości. O co? Pewnie teraz myślisz o co. Jest kochany, czyta mi w myślach Nie mogłem pogodzić się z faktem, że jeszcze trochę i piękna, ruda uczennica przerośnie takiego zadufanego, materialistę jak pewien stary profesor. Ale ja i tak uwielbiałam z Tobą pracować Z czasem, po wspólnych operacjach, rozmowach, pracy w zespole naczyniowym, urodzinach...ja..No powiedz to...ja się w Tobie zakochałem. Co? Moja mina musi być dziwna, bo Andrzej się zaczerwienił Tak, dobrze usłyszałaś, Kocham Cię Wiktorio Consalido. Nie to nie może być prawda, to mi się chyba przesłyszało, profesor przyznaje się do słabości, do miłości i to do mnie? Bankiet i ten pocałunek, ja tak długo na to czekałem, nie chciałem Cię do niczego zmuszać, a to co się stało w gabinecie. Ja wiem, że nie jestem Ci obojętny.
W. Ja, nie wiem co powiedzieć. Ja mam tyle wątpliwości.
F. Pytaj, odpowiem Ci na wszystko. Szczerze, odpowiem na wszystkie Twoje pytania. Chciałbym, żebyś mi zaufała.
W. A może podczas spaceru?
F. Dobrze.
Andrzej zapłacił, ubraliśmy się i wyszliśmy. Było dość ciepło, lekki, wiosenny wiatr powiewał mi w twarz.
W. A co z Kingą?
F. Ja jej nie kocham. Była mi potrzebna do badań, które prowadzę nad SM.
W. Co? Nadal je prowadzisz, nielegalnie.
F. Są prowadzone legalnie, tylko nie w Polsce a w Szwajcarii.
W. Dobrze wierzę, Ci. Tylko czy ja nie będę kolejną zabawką?
F. Wiktoria, ja Cię naprawdę kocham. Nie chcę cię skrzywdzić, chce być z Tobą. Chodzić z Tobą na spacery za rękę do parku, całować Cię w każdym publicznym miejscu, pracować z Tobą, mieszkać, ożenić się, wychować dzieci...
W. Hej, nie wybiegaj tak w przód. Ja, naprawdę nie mogę, Przemek, szpital, praca, wszyscy powiedzą, że sypiam z Tobą dla kariery, a Ty przecież się zabawiłeś Kingą, Ludmiłą, swoją byłą żoną. Andrzej, ja nie mogę...
Widząc w oddali hotel rezydentów, pobiegłam do niego i zostawiłam Andrzeja samego na ulicy, a on krzyknął:
F. Wiki, nie zostawiaj mnie! Proszę, kocham Cię!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz