Pod kościołem
A. Wiki! Wiki! - krzyknął przerażony Andrzej
Wiktoria nie reagowała, trzymała się za brzuch
A. Wiki, kochanie musisz mi powiedzieć co ci jest... - dopytywał Andrzej
W. Boli! Andrzej strasznie boli
A. Piotr wezwij karetkę!
Do leżącej Wiktorii podeszła Hana
H. Andrzej odsuń się...Wiktoria skup się gdzie Cie boli, tylko mi pokaż
Wiktoria wskazała na brzuch. Hana zaczęła uciskać...
H. Cholera...Wiki nie zasypiaj - poklepała ją po twarzy
Przyjechała karetka, wsadzili Wiki i zabrali ją do szpitala
Gabinet Hany, 15:30
H. Jesteś w ciąży Wiktoria
W. Co?! Naprawdę! - ucieszyła się
H. Wiktoria bardzo mi przykro ale to jest ciąża pozamaciczna
W. Co? Kłamiesz...Hana powiedz, że to nie prawda.
H. Muszę zrobić operacje i...
W. Zawołaj Andrzeja!
H. Wiki proszę uspokój się...
W. Jak mam się uspokoić jak mówisz mi, że zaraz stracę dziecko. Idź po Andrzeja
Kilka minut później, gabinet Hany
A. Kochanie, co się dzieje
W. Nic, wszystko w porządku
A. Ale zemdlałaś, bolał Cię brzuch
W. Bo jestem w ciąży - zaczęły jej płynąć łzy
A. Co? To wspaniale, kochanie. Dlaczego płaczesz?
W. Bo zaraz je stracimy
A. O czym ty mówisz?
W. To ciąża pozamaciczna, Hana już zamówiła salę. Wyjdź.
A. Nie zostawię Cię samej, pamiętasz - nie ważne co się dzieje to ja zawsze będę przy Tobie.
W. Kocham Cię - pocałowałam go
Sala operacyjna, 16:40
H. Wszystko w porządku Wiki?
W. A jak ma być w porządku?
H. Przepraszam, głupie pytanie. Możemy zaczynać - zwróciła się do anestezjologa
W. Hana?
H. Tak?
W. Mam prośbę, jeżeli coś pójdzie nie tak,to nie ratuj mnie...
H. Nie gadaj głupot, wszystko będzie w porządku.
19:30, sala pooperacyjna
Andrzej siedzi przy Wiki i trzyma ją cały czas za rękę. Po kilku minutach Wiki wybudza się.
W. Andrzej...
A. Cii, nic nie mów. Odpoczywaj po operacji
W. Kocham Cię ale chce zostać sama, proszę
A. Ale...
W. Proszę
A. No dobrze, będę za drzwiami
Wiktoria obróciła się na drugi bok. Płakała, nie potrafiła sobie wyobrazić, że właśnie straciła dziecko, ich wspólne pierwsze dziecko...
Tydzień później, dom państwa Falkowicz
Wiktoria od trzech dni nie wychodzi z sypialni, siedzi zamknięta w ciemnych czterech ścianach. Andrzej bardzo się o nią martwi.
Wieczór, ten sam dzień
A. Wiktoria? - uchyla drzwi do sypialni - zjedz coś proszę
W. Nie jestem głodna, zostaw mnie
I tak przez kolejnych pięć dni....
Szpital, gabinet Hany
A. Cześć, mogę?
H. Jasne, Andrzej. Siadaj - wskazała na krzesło
A. Mam do Ciebie prośbę.
H. Tak?
A. Chodzi o Wiki, martwię się o nią. Nic nie je i ciągle siedzi w sypialni. Nie wychodzi z niej. Ciągle się obwinia, że straciliśmy dziecko przez nią.
H. Wpadnę do Was dzisiaj wieczorem. Porozmawiam z nią
Wieczór, Hana wychodzi z sypialni FaWi
A. I co?
H. Nie odezwała się do mnie
A. Co ja mam robić
H. Andrzej, nie wiem, naprawdę nie wiem. A Agata?
A. Próbowała nic z tego. Boję się ją zostawić w domu bo cały czas wydaje mi się, że coś sobie zrobi.
Tydzień później, poranek, dom FaWi
Koniec nie mogę się dłużej obwiniać, przecież ciąża pozamaciczna to przecież nie była moja wina...Każdemu może się to zdarzyć...Cholera...Muszę przeprosić Andrzeja.
Zeszłam na dół i zrobiłam mu śniadanie, zaniosłam do łóżka. Odsłoniłam zasłony z okna. Andrzej zaczął się budzić.
A.Kochanie?
W. Zrobiłam Ci śniadanie.
A. Wszystko już w porządku?
W. Tak - odłożyła śniadanie na stolik, usiadła okrakiem na brzuchu, wciąż leżącego męża, i zaczęła go całować.
A. Tęskniłem za Tobą
W. Ja też, przepraszam
A. Nie masz za co kochanie. Kocham Cię.
W. Ja też, ale będzie mi lepiej tylko po tym jak mi coś obiecasz.
A. Tobie wszystko.
W. Będziemy próbować i będziemy mieli dziecko.
A. Oczywiście, że tak. Myślę, nawet, że powinniśmy zacząć już teraz
Zaczął ją zachłannie całować i przekręcił ja na plecy, Wiktoria zaczęła się śmiać...
Jednak czy ich szczęści będzie wieczne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz