niedziela, 10 listopada 2013

Część 13

Kilka godzin po wypadku 

W. Michal co?
MS. Wiki, wszytko jest w porzadku. Nie martw sie.
W. Ale dlaczego jest nie przytomny?
MS. Jest w spiaczce ale powinnien niedlugo sie wybudzic.
W. Niedlugo to znaczy kiedy.
MS. Naprawde nie martw sie o niego.
W. Slucham? Jak mam sie nie martwic o faceta ktorego kocham. Ty o Nine tez bys sie nie martwil?
MS. Przepraszam. Wybudzi sie niedlugo. Czekaj cierpliwie. 

Podeszlam i usiadlam przy jego lozku. Zlapalam go za reke i powiedzialam:

W. Kochanie. Przepraszam. Kocham Cie ja nie wiedzialam jak Ci to powiedziec, a teraz lezysz tutaj prze zemnie. Przepraszam. 

Pocalowalam jego dlon i nadal ja trzymajac czekalam az sie obudzi. Mijaly minuty, godziny. 

Rano, hotel rezydentow, perspektywa Agaty

Dzownek do drzwi. 

A. Prosze.
Wo. Czesc, przywiozlem Blanke i jej rzeczy. Jest Wiki?
A. Wiki jest w szpitalu. Jej chlopak mial wypadek i jest nieprzytomny. Wiki siedzi przy nim.
Wo. Kiepsko ale to mam zostawic Blanke czy nie. 
A. Tak jasne.
B. Czesc Agata - uscisnela mnie
A. Czesc Blanka. Zanies wszystkie rzeczy do pokoju Wiki.

20 minut pozniej

Wo. Wszystkie rzeczy sa w pokoju. Do zobaczenia corcia. 
B. Pa tato.

Kiedy drzwi sie zamknely Blanka zadala mi pytanie

B. Gdzie jest mama?
A. W szpitalu. Moze do niej pojdziemy?
B. Jasne. Mama mi wczoraj mowila ze ma jakiegos faceta. Jaki on jest?
A. Opowiem ci w drodze do szpitala. 
B. Ok. To daj mi 10 minut.

Szpital, perspektywa Wiki

W. Andrzej, prosze cie obudz sie no. Nie mozesz mnie tak zostawic. Kocham cie no.
B. Mamo?
W. Blanka. Czesc - uscisnelam ja - To jest Andrzej Falkowicz. 
B. Slyszalam od Agaty ze jest bardzo fajny i mily i ze bardzo Cie kocha.
W. Ja tez go kocham. Blanka masz wszystkie rzeczy.
B. Tak tata wszystko przywiozl i wszystko jest e hotelu u ciebie w pokoju. 
W. Dobrze. Moze gdziesz chcesz pojsc? 
B. Moze pojdziemy na lody. Opowiesz mi cos o tym twoim facecie. 
W. Blanka przepraszam Cie ale nie chcialabym opuszczac sali. Moze pojdziesz do nas do bufetu i przyniesiesz nam jakies ciastko?
B. Dobrze w takim razie ok.

Rozmawialysmy caly dzien. Nie odstepowalam jego lozka na krok i tak bylo przez kolejne cztery dni. Tretter dal mi urlop wiec nie bylo z tym problemu. Chociaz jeden z glowy. Agata zajmowala sie Blanka w hotelu w dzien przychodzila do mnie. Piatego wieczoru Andrzej obudzil sie.

W. Andrzej kochanie. 
F. Wyjdz z tad.
W. Ale Andrzej.
F. Nie Wiki. Oklamalas mnie. Nie chce cie widziec. Zejdz mi z oczu.

Wstalam i zalana lzami poszlam do hotelu. 

A. Wiki? Co sie stalo
B. Mamo? Cos z Andrzejem?
W. Obudzil sie. To koniec naszego zwiazku. Jest wsciekly ze wczesniej nie powiedzialam mu ze mam corke. 
B. Mamo spokojnie 

Perspektywa Blanki

Mama placze nieustannie od dwoch dni tak dalej byc nie moze. Przez caly czasz siedzi przed drzwiami jego sali. Pogadam sobie z tym calym Andrzejkiem. Kiedy weszlam do szpitala skierowal sie prosto do jego sali. Mama spala to dobrze. 

B. Witam. Nazywam sie Blanka Consalida i jestem corka Wiktorii. 
F. Czesc. Andrzej Falkowicz.
B. Darujmy sobie ten mily ton. Moja mama nic ci nie powiedziala o moim istnieniu z jednego prostego powodu. Kiedy Przemek siee dowiedzial o moim istnieniu... zerwal z nia. onaa po prostu nie chiala byc znowu sama. Ona cie kocha dlaczego ja tak krzywdzisz. 
F. Gdyby mnie kochala byla by tu. A jest? Nie ma wiec o co chodzi. 
B. Moja mama jest na korytarzu. Kiedy byles nieprzytomny siedziala tu 24h na dobe. Trzymala Cie za reke. Nie opuszczala tej sali. Agata i ja przynosilysmy jej posilki. Zna ja Pan, nie jadlaby byle byc z osoba ktora kocha, o ktora sie martwi.  Kiedy jej Pan powiedzial ze nie chce jej widziec. Wrocila do hotelu. Wypila herbate i powiedizala ze i tak cie nie zostawi. Siedzi na korytarzu od dwoch dni przez caly dzien. Teraz spi. Wiec chlopie wez sie w garsc. 
F. Zabierz ja do domu ja wychodze dzis po 13 przyjde do hotelu. 
B. Dobrze. 

Wyszlam z sali i podeszlam do mamy.

B. Mamo chodz do hotelu.
W. A Andrzej. Nie zostawie go tu. 
B. On wychodzi dzisiaj chcesz zeby widzial ze caly czas tu siedzialas. 
W. Ale Blanka ja go kocham. 
B. Mamo idziemy! Bo zadzwonie po Agate. 
W. Dobrze chodz  

Sala chorych, perspektywa Falka

Ona mnie kocha ja ja kocham. Andrzej no zastanow sie kiedy miala Ci powiedziec. W okresie kiedy ja gnoiles czy jak zaczeliscie sie do siebie zblizac. No kiedy. Powiedziala kiedy uznala ze jest to sluszne. Jej corka nie jest zla a jezyczek ma ciety po mamusi.  Siedziala ze mna caly czas, kocha mnie. Dlaczego ja sie tak zachowalem? Dlaczego?

F. Adam! Moge miec do ciebie prosbe? 
A. Jasne co jest?
F. Pojedziesz do kwiaciarni i kupisz mi bukiet czerwonych roz. Wszystkie rozumiesz najlepiej ze sto albo dwiescie. Pojedz do hurtowni i przywiez mi je tutaj na trzynasta. odbiore wypis i pojde przeproscic Wiki. Mozesz to dla mnie zrobic?
A. Jasne to ja jade. 
F. Dzieki. 

Teraz do Agaty. 

F. Pani Agatko. Jest pani w szpitalu czy w hotelu? 
A. W hotelu. Cos sie stalo?
F. Pod rzadnym pozorem nie wypuszczaj Wiki z hotelu. Nie mow ze to ja kazalem i nie wypuszczaj jej prosze. 
A. Dobrze. Bedziemy w kontakcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz