sobota, 6 września 2014

Część 16 - seks na zgodę

!!UWAGA!!CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!! 

PROSILIŚCIE MNIE O NOWĄ CZĘŚĆ ALE I O HOTA. PROSZĘ BARDZO, JEST TO POŁĄCZONE. CHCIAŁABYM JEDNAK ZAZNACZYĆ NA WSTĘPIE, ŻE HOT JEST BARDZO OSTRY I SZCZEGÓŁOWY, DLATEGO JEŚLI KTOŚ NIE CHCE NIECH GO NIE CZYTA.

!!UWAGA!!CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!! 

- Pragnę Cię - szepnęła mu na ucho - Pragnę Cię teraz, tutaj i w tym momencie - usiadła na swoim leżącym towarzyszu okrakiem - Pragnę Cię - powtórzyła

On nie czekając na dalszą zachętę, przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Jego ręce powędrowały na jej pupę, przycisnął ją do siebie bliżej. Ona rozpinała guziki jego koszuli, dotykała jego nagiej klatki, umięśnionego brzucha. On zdjął z niej koszulkę, zaczął całować jej dekolt, delikatnie zahaczając o piersi.

W pewnej chwili jednak przestała go całować, zeszła z niego, podniosła się i podeszła do komputera. Włączyła piosnkę Sam Brown - Stop. I w rytm muzyki zaczęła się przed nim poruszać. Rozpięła guzik od spodni, trzymając ręce na biodrach, poruszając nimi w prawo i w lewo zniżyła się a następnie wstała. Trzymając za rozpięcie zamka delikatnie zjeżdżała nim w dół, milimetr po milimetrze, do samego końca. Znowu zmysłowo zsunęła się w dół i szybkim ruchem wróciła w górę. Zdejmowała spodnie powoli, kawałek po kawałeczku. W końcu pozbyła się ich na dobre. Stała przed nim tylko w koronkowej bieliźnie, widziała jak bardzo jej pragnął, jak bardzo był na nią gotowy. Znowu do niego podeszła, on pociągnął ja na siebie, jednak szybkim ruchem przekręcił się tak, że to on leżał na niej. Pozbył się spodni szybkim ruchem i namiętnie ją pocałował.

Całował jej usta, brodę, szyje, dekolt. Rozpiął jej stanik, jego oczom ukazały się jej jędrne piersi. Na początku, trochę nieśmiało, zaczął delikatnie masować obie piersi. Gdy poczuł jakie są jędrne, zaczął je całować, przygryzać brodawki, ssać. Pocałował ponownie każdą z piersi, następnie mostek, brzuch, podbrzusze. Zębami zdjął z niej koronkowe majteczki, pocałował jej kobiecość. Rozłożył jej nogi i językiem zaczął zataczać delikatne kółeczka na jej łechtaczce. Jęknęła przeciągle. Z każdą chwilą jego ruchy stawały się coraz szybsze, natarczywsze. Doprowadzał ją do błogiego stanu, zaczęła się zwijać przed nim z podniecenia, jęczała, zaciskała pięści na prześcieradle i poduszce. Nagle poczuła, że przestał, nic bardziej mylnego. W jednej chwili jego dwa palce znalazły się we wnętrzu jej kobiecości, zaczął nimi powoli poruszać, dokładając do tego ponownie język na jej łechtaczce. Nie mogła wytrzymać, wyginała swoje ciało, jego ruchy stawały się coraz szybsze, krzyczała aż w końcu doprowadził ją do ostateczności.

Nie chciała pozostać mu dłużna. Gdy tylko powrócił do jej ust i zaczął ją całować, ona znowu ich przekręciła. Teraz to ona była górą. Zdjęła jego bokserki i pocałowała go ponownie w usta, brodę, klatkę piersiową, brzuch, podbrzusze aż dotarła w końcu do jego męskości. Wzięła jego członek delikatnie w usta, sam trzonek i zaczęła go lizać. Jęknął. Włożyła penisa głębiej, zjechała do samego końca w dół a następnie powróciła w górę. Przyspieszyła swoje ruchy delikatnie przyciskając usta mocniej. Kiedy czuła, że jej partner jest już blisko końcowi, spowolniła swoje ruchy. Zaczęła się drażnić językiem z jego trzonkiem a w międzyczasie dłońmi pieściła jego jądra. Nagle przestała, wzięła jego członek między piersi, i w średnim tempie nimi poruszała, liżąc również trzonek penisa. Czuła między cyckami jak on pulsuje, jaki jest gotowy do strzału, słyszała jak jej partner pojękuje, była z siebie zadowolona. Wzięła jego członek ponownie do ust i w bardzo szybkim tempie poruszała nimi po całej długości aż doprowadziła go do końca.

Wróciła w górę, oblizała się seksownie i pocałowała go namiętnie. On znowu ją obrócił. Nim się spostrzegła był już w niej. Wypełnił ja jednym ruchem, całą długością. Zaczął się delikatnie w niej poruszać, potem przyspieszył. Było im dobrze, nadal się całowali, ich oddechy stawały się szybsze. Jednak ona chciała za wszelką cenę dominować. Zebrała w sobie całą silną wolę i przewróciła ich ponownie. Siedziała teraz na nim okrakiem, był w niej cały. Siedząc tak zaczęła biodrami zataczać kółeczka, było to bardzo podniecające. Następnie oparła swoje ręce bo obu stronach jego głowy i zaczęła na nim bardzo szybko podskakiwać. Jej piersi falowały przed nim, to właśnie je zaczął najpierw pieścić, potem gdy czuł, że oboje są gotowi, swoją ręką zjechał na jej łechtaczkę i zaczął palcami zataczać na niej szybkie kółeczka. Głośne krzyki i po chwili zmęczeni leżeli obok siebie.

- Muszę chyba częściej Cie pragnąć - powiedziała zalotnie
- Oj nie wiem, jak tak dalej pójdzie to popadnę w seksoholizm
- Oj kochanie, pamiętaj sex na zgodę zawsze dobry
- Nie uciekaj już nigdy Wiki, dobrze?
- Oczywiście kochanie

sobota, 23 sierpnia 2014

Część 15


Część 15

Dom FaWi, 20 godzin do końca ultimatum

Falkowicz wstał bardzo wcześnie rano. Od kilku godzin myślał jak ma zagrać z Kingą żeby udowodnić Wiki że jej nie zdradził. Co ma jej powiedzieć, jak ją podejść żeby się przyznała do kłamstwa.

Hiszpania, dom Wiktorii, 10 godzin do końca ultimatum

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat: agata_woznicka@lg.pl
Temat: tylko 10

Hej, 

Agatka zostało mu 10 godzin, jak do tej pory nic nie zrobił to teraz też nic nie zrobi. Jak ma coś wymyślić skoro zrobił jej dziecko!

Wiki

Nadawca: agata_woznicka@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: nie panikuj!

Wiki błagam cię! Nie panikuj! On nie zrobił jej dziecka, nie możesz go obwiniać. Ma jeszcze 10 godzin to dużo czasu. Jeden dzień to mało na zdobycie dowodu. Poczekaj!

Agata 

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat: agata_woznicka@lg.pl
Temat: Zakupy

Agata, idę na zakupy. Czas się trochę rozerwać! Jak coś zrobi to ci napiszę. Teraz idę kupić coś fajnego :) 

Wiki

Hiszpania, godzina do końca ultimatum

Wiktoria wróciła do domu, rozpakowała nowe ciuchy, otworzyła komputer i skrzynkę meilową. Zobaczyła wiadomość od Andrzeja.

Nadawca: andrzej_falkowicz@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Udowodniłem, teraz wszystko zależy od Ciebie

Wiki, próbowałem cały dzień zdobyć dowód. Mam nadzieję, że to nagranie wszystko wyjaśni i w końcu mi uwierzysz, że nigdy w życiu nie potrafiłby, Cię skrzywdzić! Kocham Ciebie i tylko Ciebie! 

Andrzej 

Wiktoria odsłuchała załącznik. Była to rozmowa Kingi i Falkowicza. Ona się do wszystkiego przyznała, dziecko było radiologa nie jej męża. Wiedziała że źle zrobiła, że zachowała się jak idiotka.

Dom FaWi, 4:15

Andrzej spał w łóżku po stronie Wiki. Był przekonany, że jest bliżej niej, że czuje jej zapach, dotyka jej ciała.

Wiktoria po cichu weszła do ich domu. Zostawiła bagaż i buty na samym dole. Delikatnie stąpała po schodach, odchyliła drzwi do sypialni, spojrzała na śpiącego męża i pogładziła się po brzuchu. Położyła się koło niego i mocno przytuliła.

Andrzej natychmiast się ocknął. Obrócił się szybko i gdy tylko zobaczył Wiktorię przytulił ją i pocałował namiętnie.

W. Przepraszam. Przepraszam kochanie że Ci nie zaufałam tylko uciekłam. Przepraszam - mówiła płacząc
F. Kochanie, nie masz za co. Kocham Ciebie i nasze dziecko i nigdy bym Was nie skrzywdził. - ocierał jej łzy - Kocham Cię rozumiesz - znowu pocałował ja namiętnie
W. Mam dla cb za to przeprosinową niespodziankę. Byłam na badaniach w Hiszpanii no i wiem co tam we mnie w środku siedzi
F. To córeczka prawda?
W. Tak, córeczka
F. Wiedziałem. - pocałował ja a potem brzuch - Śpijmy już. Porozmawiamy rano.

Nie mam weny, przepraszam!

Madzia





piątek, 8 sierpnia 2014

Część 14

Hej :)
Ta część jest wyjątkowa bo dodałam do niej motywy. Chciałabym żebyście ich słuchali podczas czytania :)
Madzia

Część 14

Motyw: https://www.youtube.com/watch?v=BcyB6-4KcTo

Noc, dom FaWi

F. W ciąży? W jakiej ciąży? O czym ty do cholery mówisz?
K. Dziecko. Andrzej to jest nasze dziecko - wskazała palcem na fotografię
F. Kinga ty jesteś pijana, nie wiesz, że w ciąży nie można pić?
K. Nie jestem pijana tylko zmęczona, zawsze to myliłeś.

W. Andrzej, powiedz mi do cholery co tu się dzieje!
F. Kochanie to jest na 100% jakieś nie porozumienie.

W. Który to miesiąc Kinga?
K. 3

W. To znaczy, że ty
F. Wiktoria nie
W. To znaczy, że ty mnie zdradziłeś - rozpłakała się - A ja za cb wyszłam do cholery, dziecko mam Ci urodzić. Żarty sobie stroisz!?
F. Wiktoria przysięgam Ci ja nigdy....
W. Nie pogrążaj się. Wiedziałam, że ludzie się nie zmieniają. Ale zaufałam Ci a ty nadal jesteś cynicznym dupkiem, który gra. Wyprowadzam się!

Wiktoria pobiegła po schodach do sypialni. Spakowała swoje najpotrzebniejsze rzeczy, nie słuchała już Andrzeja. Kiedy zeszła, Kinga usadowiła się w salonie. Trzasnęła za sobą drzwiami. Andrzej wybiegł za nią. Wsiadła do swojego samochodu i z piskiem opon wyjechała z posiadłości.

F. Wiktoria! - krzyknął za samochodem

(koniec motywu)

Andrzej wrócił do domu. Spojrzał na Kingę z obrzydzeniem i wdał się w kłótnię.

F. Ty sobie żarty robisz? Przecież dobrze wiesz, że nie możliwe jest, żebym był ojcem tego dziecka. Nie spaliśmy ze sobą od roku!
K. Oj kochanie, jak ty mnie słabo znasz. Oczywiście, że to nie jest Twoje dziecko. To dziecko Pawła, radiologa.
F. To dlaczego to do cholery zrobiłaś?
F. Wiktoria się wyprowadziła, do końca ciąży nie będzie wiedzieć, że to nie Twoje dziecko, a do tego czasu już się z Tobą rozstanie. Powiedziałam ci już kiedyś. Jeśli ja nie mogę Cię mieć to żadna nie będzie!

Motyw: https://www.youtube.com/watch?v=RZ-sJ2zBefw

Lotnisko, 5:10

W. Dzień dobry, poproszę bilet na samolot do Hiszpanii
P. Dobrze, na kiedy?
W. A kiedy jest najbliższy?
P. Na najbliższy lot odprawa kończy się za 20 minut. Mam jeszcze jedno miejsce, jest Pani chętna?
W. Tak jak najbardziej. Poproszę.
P. Paszport proszę.
W. Tak oczywiście.
P. Dobrze. Pani bilet i karta pokładowa. Bagaż został nadany. Proszę się teraz udać do okienka nr 5 i się odprawić. Samolot w Madrycie będzie o 8:35.
W. Dobrze. Dziękuję.
P. Dobrego lotu - uśmiechnęła się

Wiktoria odprawiła się, w samolocie wysłała tylko dwa krótkie sms-y:
do mamy

Mamo będę w Madrycie na lotnisku o 8:35. Potrzebuję Cię. Wiktoria 

oraz do Agaty

Andrzej zdradzał mnie z Kingą. Wyjeżdżam do Hiszpanii. Nie mów mu gdzie jestem. Pisz meile. Wiki

(koniec motywu)

Hotel rezydentów, 7:40, pokój Agaty

Czytała sms-a dobre 10 razy. Ciągle nie mogła uwierzyć, że człowiek który tak troskliwie zajmował się jej przyjaciółką, który był jej mężem, który twierdził, że ją kocha był w stanie to zrobić. Weszła na skrzynkę meilową i od razu napisał meila do Wiktorii. 

Nadawca: agata_woznicka@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Co się dzieje?

Wiktoria, nic nie rozumiem. Jak to Cię zdradzał. Jak się dowiedziałaś? Co się stało? Proszę odpisz. 
Agata

Nagle usłyszała głośne dobijanie się do drzwi. To był Andrzej.

Ag. Czego chcesz? - powiedziała od progu
F. Muszę porozmawiać z Wiki. To pilne.
Ag. Wiem o wszystkim. Wynoś się.
F. To nie tak. Nie zdradziłem jej! Ja ją kocham do cholery!
Ag. Wynoś się powiedziałam!

Madryt, lotnisko, 8:50

W. Cześć mamo - przytuliła się do swojej rodzicielki
WC. Kochanie co się stało? Dlaczego płaczesz? Gdzie jest Andrzej? Coś nie tak z dzieckiem?
W. Zdradzał mnie, ma dziecko z inną. Proszę cię zabierz mnie do domu. Błagam.
WC. Oczywiście kochanie.
W. I pod żadnym pozorem nie dzwoń do tego dupka.
WC. Dobrze skarbie. Chodź zabiorę Cię do domu.

Dom Wiki, 10:00

Wiktoria siada przed komputerem, otwiera skrzynkę. Czyta meila od Agaty i widząc ją dostępną natychmiast odpisuje.

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat. agata_woznicka@lg.pl
Temat: Zdradziecki dupek...

Agata to proste. Kinga wparowała dzisiaj w nocy do "naszego" domu i okazało się, że jest w 3 miesiącu ciąży. To dziecko Andrzeja. Pamiętasz. Trzy miesiące temu pokłóciliśmy się, ja spałam w hotelu u cb a on... widocznie znalazł sobie pocieszenie. 


Wiki

Nadawca: agata_woznicka@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Pomoc

Wiki, Andrzej był rano w hotelu. Twierdził, że to nie prawda i że cię kocha i nigdy by Cię nie zdradził. Oczywiście wywaliłam go z domu i nie powiedziałam gdzie jesteś. Co teraz zamierzasz?


Agata

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat. agata_woznicka@lg.pl
Temat: Prośba

Mam do cb prośbę. Chciałabym żebyś poszła do dyrektora i powiedziała, że biorę urlop na żądanie. Nie wiem kiedy wrócę i czy w ogóle wrócę. Wiedziałam, że ludzie się nie zmieniają. Pamiętasz, zawsze mi Przemek powtarzał, nie ufaj mu. A ja byłam głupia, zakochałam się w nim a teraz mam tego skutki. Mogłabyś tez pójść do prawnika i dowiedzieć się jak wygląda rozwód na odległość i czy możesz być moim przedstawicielem w sądzie, nie chcę wracać! 


Wiki


Nadawca: agata_woznicka@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Rozwód???????????

Wiktoria zastanów się jeszcze. A co jeśli jednak to nie jego dziecko, jeśli Cię nie zdradził. Może jeszcze poczekaj z tym rozwodem. Co do dyrektora, nie ma sprawy, załatwię to. Musze kończyć Witek mnie woła. Rudzielcu, wieczorem skype?


Agata

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat. agata_woznicka@lg.pl
Temat: Skype

Jasne Woźnicka. Skype jak najbardziej. Daj znać jak będziesz mogła. Powodzenia w pracy i dzięki za dyrektora. Kocham :**


Wiki

Szpital, 14:15

F. Agata!
Ag. Nie chce mi się z Tobą rozmawiać. Serio. Ale powiem Ci jedno. Zrób coś żeby Wiktoria Ci wybaczyła, bo jesteś o krok od rozwodu! A teraz żegnam!

Motyw: https://www.youtube.com/watch?v=8Uw8mIcQJn8

Dom FaWi, 16:10

Falkowicz siedzi na kanapie i rozmyśla. Przed nim stoi butelka whiskey i szklanka z lodem. Co ja mam teraz zrobić, nie mogę jej stracić. Jak mam jej udowodnić, że to dziecko Pawła. I gdzie ona do cholery jest skoro Agata z nią rozmawia.

Wziął komórkę i jeszcze raz spróbował do niej zadzwonić.
Bardzo nam przykro, ale operator telefonu zablokował Twoją możliwość połączeń z nim. 
Usłyszał w słuchawce. Zablokowała mój numer, nie chce ze mną rozmawiać. Może na meila chociaż odpisze.

Nadawca: andrzej_falkowicz@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Kochanie błagam Cię....

Wiki,

przysięgam Ci na co tylko chcesz, nie zdradziłem cię nigdy w życiu. Kocham Ciebie i naszą córkę najbardziej na świecie i ty o tym wiesz. Nie przespałem się z Kingą, dziecko które ona w sobie nosi jest Pawła, naszego radiologa. Przysięgam Ci.

Jesteś dla mnie największym cudem świata, największym szczęściem. Gdyby nie ty, nadal byłbym cynicznym dupkiem i idiotą. Na początku się bałem swoich uczuć, przecież jak uczennica może przerosnąć mistrza. Ale kiedy zaczęliśmy razem rozmawiać, pracować, operować. Pamiętasz nasz pierwszy spacer razem, nasz pierwszy taniec na sympozjum, nasz pierwszy pocałunek, pierwszy raz. Kiedy zgodziłaś się zostać moją żoną uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. naprawdę. A kiedy podczas naszego ślubu powiedziałaś mi o tym małym cudzie rosnącym w Tobie, to było jak spełnieni marzeń jakie maiałem do tej pory... ty i ja i gromadka naszych ślicznych po Tobie dzieci. Błagam Cię nie odchodź, obiecuje że udowodnię Ci, że to nie moje dziecko. Błagam Cię. Kocham Cię, przysięgam.

Twój na zawsze
Andrzej
(koniec motywu)

Madryt, 20:10

Wiki właśnie zasiadała do komputera aby porozmawiać z Agatą. Kiedy przeczytała tego meila rozpłakała się. On naprawdę mnie kocha, czy byłby w stanie mnie zdradzić. To pytanie ciągle zaprzątało jej myśli. Rozmawiała z Agatą i w końcu o północy zdobyła się na odwagę i odpisała.

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat: andrzej_falkowicz@lg.pl
Temat: Ostatnie 24 h

Andrzej, masz czas do jutra do północy aby dać mi dowód, że to nie Twoje dziecko. Inaczej nie wrócę, złożę pozew o rozwód a z synem będziesz widział się raz w roku. 

Wiki

Andrzej czekał na ta odpowiedź, wiedział co musi zrobić, miał plan na odzyskanie jej i córki...

Na dzisiaj to już koniec :)
Proszę o komentarze jak zwykle :)
Madzia :) 

sobota, 26 lipca 2014

Część 13

Cześć wszystkim :) problem z weną jest i to duży! BARDZO DUŻY! potrzebuję waszych pomysłów, dajcie mi je w komentarzach :)
Wiem, że ostatnio niektórzy mieli problem z moimi hotami (sądzę to po komentarzach) dlatego z góry ostrzegam wszystkich w tym opowiadaniu jest HOT i to taki porządny HOT

Część 13

Późny wieczór, dzień ślubu

Zabawa trwa w najlepsze, wszyscy bawią się bardzo dobrze. Para młoda szczęśliwa jak zawsze, Andrzej wniebowzięty nie tylko z powodu ślubu ale także ciąży. Wiktoria promienieje. Agata spędza dużo czasu z Adamem, Hana i Piotr (no i maluszek w brzuchu) tańczą na środku parkietu. Jeden ślub a cały szpital zebrał się aby świętować ten dzień z nimi. W pewnym momencie jednak Wiktoria podchodzi do Andrzeja.

W. Andrzej a może byśmy się gdzieś tak wymsknęli?
F. Oj kochanie kochanie... jak zawsze bardzo niecierpliwa i żądna
W. No proszę. Idziemy do łóżka. Teraz!
F. No ale tak nie możemy tak gości zostawić samych naprawdę nie wypada.
W. Wypada! Chodź!

I poszli razem na górę. Andrzej rozbiera Wiki, całuje ją. Kładzie ją delikatnie na satynowej, czerwonej pościeli. Schodzi pocałunkami od jej ust, przez szyje, łopatki, brzuch i nagle przestaje.

F. Wiki nie mogę...
W. Czego nie możesz?
F. No sex. Jakbyś się czuła jakby cie ktoś czymś po głowie dźgał non stop?
W. Andrzej, ty lekarzem jesteś... Przecież dobrze wiesz, że w 3 tygodniu ciąży to to jest takie maleństwo - wskazuje dwoma palcami - naprawdę, dobrze wiesz, że nawet do niego nie dochodzisz.
F. Wiki nie mogę. Mogę cię skutecznie, bardzo skutecznie stymulować i tak doprowadzać do orgazmu. Dopóki nie dowiem się w 100% że jest to bezpieczne dla dziecka. Rozumiemy się?
W. Ale Andrzej! Do cholery to nasza noc poślubna!!
F. Wiktoria, tylko dopóki się nie upewnię.
W. Dobrze...

F. A co powie Pani na kąpiel, Pani Falkowicz?
W. A czy my nie mieliśmy... - przestaje bo Andrzej spogląda na nią surowym wzrokiem - z miłą chęcią Panie Falkowicz
F. No to ja przygotuję wannę a ty tu na mnie poczekaj.

Po 5 minutach otworzyły się drzwi. Wiktoria siedziała na łóżku, spojrzała w kierunku drzwi. Stał w niej Andrzej, nagi Andrzej, a gorąca para wypływała z pomieszczenia. Był tak niesamowicie kuszący.

F. Zapraszam panią Falkowicz na przyjemny odlot w moim towarzystwie.
W. No no no, dobrego męża sobie wybrałam.

Wiktoria siada w wannie, piana porywa jej ciało. Dołącza do niej Andrzej, kiedy siada poziom wody znacznie się podnosi i trochę z niej wylatuje na podłogę. Profesor siada za Wiktorią, obejmuje ją silnymi ramionami i dodaje.

F. Połóż ręce na brzegach wanny i pod żadnym pozorem nie wolno Ci jej puszczać. W innym razie będę musiał Cię ukarać.
W. Dobrze kochanie.

Falkowicz położył swoje nogi koło nóg Wiktorii. Stopami zahaczył o jej łydki, tak że jego zgięte kolana wystawały teraz ponad piane. Przytrzymywał ją mocno a zarazem delikatnie. Jego obie dłonie wylądowały an jej piersiach, masował je delikatnie czasem mocniej je ściskając. Po chwili wziął w palce jej sutki i zaczął je pocierać. Twardniały. Wiki zaczęła wydawać z siebie ciche jęki. Falkowicz powrócił do masowania jej piersi, ściskał je, pieścił. Jedna jego ręka zjechała w pewnym momencie do jej łechtaczki. Teraz delikatnie masował jedną jej pierś a drugą rękę zataczał powolne kółka wokół jej nabrzmiałej już łechtaczki, po chwili przyspieszył. Wiktoria zaczęła się lekko wyginać.

W. Nie przestawaj proszę - powiedziała.
F. Ciii - odrzekł jej profesor

Bez najmniejszego ostrzeżenia, nagle palce lekarza znalazły się głęboko w Wiktorii. Głośne westchnięcie połączone jakby z mruczeniem. Druga jego ręka powędrowała z piersi na łechtaczkę. Falkowicz wsuwał głęboko i szybko palce w zonę i jednocześnie ją pieścił. W Wiktorii kumulowało się już tak wielkie pożądanie, że nie była w stanie wytrzymać. Wiła się przed Andrzejem, krzyczała, mruczała, była spełniona.
Andrzej przestał, pocałował ją w czubek rudych włosów związanych w kok.

F. Chyba się jednak podobało - zagadnął żonę
W. Bardzo. Nie wiedziałam, że można doprowadzić do takiego stanu kobietę bez sexu.
F. No widzisz... A jednak.
W. A czy ja Panie profesorze mogłabym się jakoś Panu odwdzięczyć?
F. Nie proszę Pani, dzisiaj to ty dostawałaś przyjemność. Ja dostanę ją jak tylko porozmawiam poważnie z Hanną i dowiem się czy to bezpieczne dla naszej córeczki.
W. Chciałeś powiedzieć syna...
F. Nie powiedziałem córeczka, bo to będzie córeczka...jeszcze zobaczysz - uśmiechnął się do niej i namiętnie ją pocałował

Sala na dole, wesele

Ag. Adam, ja nie wiem czy to jest dobry pomysł.
Ad. Agata proszę daj mi chociaż jedną szansę, jedną jedyną szanse.
Ag. Adam, przecież ty jesteś jak dziecko. Ciągłe imprezy, panienki, zdrady, alkohol. Ja nie szukam przygody na jedna noc rozumiesz...
Ad. Zmienię się obiecuję...dla cb się zmienię. Przysięgam

Parkiet

H. Piotr?
P. Tak kochanie?
H. Mam takie czysto hipotetyczne pytanie do cb.
P. Słucham?
H. Co byś zrobił gdyby odeszły mi teraz wody?
P. Zawiózłbym ciebie no i Wójcika do szpitala.
H. No własnie kochanie to możesz to zrobić bo Amelia pcha się na świat.
P. CO! - krzyknął spanikowany
H. Rodzę - odpowiedziała mu spokojnie

Na sali rozległy się szybkie i głośne szmery. Przebrana Wiki i Andrzej zeszli s powrotem na dół.

W. Agata?! Co się tu dzieje?
Ag. Hanna rodzi!

Po 10 minutach biegów i krzyków Hanna, Piotr i Wójcik pojechali do szpitala.

Ag. Wiktoria? Możemy porozmawiać?
W. Jasne, chodź na dwór.
F. Tylko mi nie ucieknij - pocałował ją

Ogród, przy fontannie

Ag. Mam problem
W. Co się stało?
Ag. Chodzi o Adama.
W. Coś ci zrobił?
Ag. Wiki on powiedział, że chciałby ze mną być i obiecał że dla mnie się zmieni.
W. I problem polega na tym, że nie wiesz co zrobić i czy z nim być?
Ag. Dokładnie tak. Wiki ja nie jestem pewna czy on się zmieni, co jeśli będzie mnie zdradzał na prawo i lewo, ciągle szalał na tych swoich imprezach?
W. Agata, powiem ci prosto. Adam jest jaki jest. Ja osobiście bym się z nim nie związała. Ale jeśli chodzi o cb to wydaje mi się, że pomiędzy wami jest nić chemii i pożądania. Jeśli rzeczywiście chcesz z nim spróbować to określ mu porządne zasady, zakaż mu imprez itp. Wtedy będziesz wiedzieć czy rzeczywiście jest Ciebie warty.

4:30, sala

Goście powoli rozchodzą się do pokoi wykupionych przez nowożeńców w hotelu. Andrzej odbiera telefon od Piotra ze szpitala i po skończonej rozmowie podchodzi do mikrofonu.

F. Drodzy państwo, dzwonił Piotr i prosił żeby przekazać Państwu szczęśliwą nowinę. Urodziła się Amelia, ma 2 kg i uzyskała 10 punktów w skali Apgar.

Tydzień później, szpital

P. Hej Wiki. Słuchaj mogłabyś mi pomóc w operacji tętniaka?
W. Jasne nie ma sprawy. dasz mi tylko dokumenty do zapoznania się?
P. Jasne. Proszę - podaje jej teczkę - 13:30 na bloku. Do zobaczenia.

13:20, droga na blok

F. Wiktoria!
W. Andrzej coś się stało, trochę się spieszę.
F. Gdzie ty idziesz?
W. Na blok. Mam operację tętniaka z Piotrem.
F. Zastąpię Cię, nie będziesz w ciąży operować.
W. A właśnie, że będę Andrzej. Na ni mi do cholery nie pozwalasz - zdenerwowała się - w domu nawet sama herbaty nie mogę sobie przynieść z kuchni bo to niby zaszkodzi dziecku. Uspokój się do cholery. Rozmawiałam z Hanną. Mogę operować!
F. Jeżeli teraz wejdziesz na ta salę i przeprowadzisz operację nie wracam dzisiaj na noc do domu!
W. Nie szantażuj mnie, błagam Cię! Pogadamy w domu. Kocham cię. Pa

Wieczór, dom FaWi, salon

Andrzej siedzi na kanapie przed kominkiem, pije czerwone wino i słucha muzyki klasycznej. Wiktoria podchodzi do niego, zabiera mu lampkę z dłoni i siada mu na kolanach. Kiedy chce go pocałować profesor odwraca twarz.

W. Andrzej przepraszam za awanturę dzisiaj w szpitalu. Ja naprawdę dobrze się czuję, małemu nic nie grozi.
F. Wiki, to jest pierwsze moje dziecko. Ja już je kocham najmocniej na świecie, nie chce stracić ani ciebie ani jej. Proszę cię nie operuj, nie przemęczaj się. Kochanie błagam Cię.
W. Możemy umówić się na jedną operację w tygodniu do 4 miesiąca ciąży, potem nic zero. Będę uzupełniać papierki i nie zbliżę się do bloku. Proszę.
F. Dobrze, ale będę miał Cię na oku. I pamiętaj, że jak tylko źle się poczujesz to masz mi o tym powiedzieć.
W. Dobrze, a jak mam jakieś zachcianki to też je spełnisz? - figlarnie się uśmiechnęła
F. Oczywiście, każdą spełnię.
W. Chcę się z Tobą kochać. Teraz! - wycedziła mu słowa prosto w usta patrząc na niego odważnym wzrokiem.
F. Oczywiście kochanie.

3:45, dom FaWi

Wiktoria i Andrzej śpią w najlepsze. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi i głośne pukanie. Wiktoria się zrywa zaraz po niej budzi się Andrzej.

F. Śpij, ja pójdę. To pewnie znowu pijany Adam.
W. Ok - i momentalnie znowu zasypia

Andrzej schodzi na dół, otwiera drzwi i jego oczom ukazuje się całkowicie zalana Kinga.

F. Kinga, co ty tu robisz do cholery!
K. Ale mnie brzydko witasz kotku. Stęskniłam się za Tobą strasznie. Nie przyszłabym tu gdybym nie miała powodu. - chciała go objąć jednak on ją powstrzymał.

Wiktoria jednak usłyszała głośne krzyki dobiegające z dołu, wstała z łózka i szła na dół po schodach.

K. Ale kochanie nie bądź na mnie zły. Przecież chyba nie potrafisz być na mnie zły co?

W. Co tu się dzieje Andrzej?

K. Co ona tu robi kotku? Serio Andrzej nie mogłeś na mnie zaczekać te kilka miesięcy?
F. Kinga dla Twojej wiadomości Wiktoria tu mieszka, co więcej jest moją żoną no i jest w ciąży. Czego ty chcesz?
K. Żona? Ciąża? Ona jest w ciąży?! - szpera w torebce - to ja jestem w ciąży kochanie i to z tobą! - wymachuje mu przed oczami zdjęciem USG

Czekam na Wasze komentarze.

Madzia :)

wtorek, 22 lipca 2014

UWAGA! UWAGA! UWAGA! UWAGA!


Hej wszystkim,

Wiem, że długo mnie nie było :) przepraszam, ale wakacje sami rozumiecie :)
Opowiadanie się pojawi w tym tygodniu, najprawdopodobniej w czwartek :)
Będzie bardzo bardzo bardzo długie, tak jak prosiliście :)

Madzia

poniedziałek, 7 lipca 2014

Część 12 "Ślub"

Część 12 "Ślub"

Dom FaWi, 10:30

F. Dzień dobry kochanie - Falkowicz pocałował Wiktorię w czubek nosa
W. Mmm cześć kotku
F. Jak się spało?
W. Spało? Masz na myśli te 2 godziny, które raczyłeś mi pozwolić spać?
F. Oj tam oj tam, potraktujmy to jako taką noc przedślubną - znów namiętnie ją pocałował
W. A może zrobimy sobie jeszcze taki, hmmmm, cały dzień przedślubny - uśmiechnęła się do niego
F. Myślę, że to dobry pomysł.

Falkowicz i Wiktoria namiętnie się całowali. W pewnym momencie jednak rozległ się głośny dźwięk, przypominający budzik. Do sypialni FaWi wtargnęła Agata, Wanda i Blanka.

Blanka podeszła do całującej się nadal pary i pociągnęła matkę za nogę.

W. Ej młoda, co ty robisz?
B. No jak to co? Wyjeżdżamy?
W i F. Co?!
WC. Córeczko to bardzo proste. Zgodnie z tradycją naszej rodziny pan młody nie może widzieć przyszłej żony przez 24 godziny przed ślubem bo inaczej to przynosi pecha. Dlatego Cię spakowałyśmy i jedziemy do hotelu rezydentów.
Ag. Dokładnie tak, no już wstawaj wstawaj.
W. Ale muszę się jeszcze umyć i ubrać.
Ag. Ciuchy masz już naszykowane - wskazała na krzesło - prawie się zgubiłam w tej Twojej szafie - dopowiedziała sarkastycznie.
W. No ale to dajcie nam jeszcze 5 minutek.
F. Tyle w zupełności mi wystarczy - spojrzał porozumiewawczo na Wiki
W. 5 minut mamo, wezmę szybki prysznic i jedziemy
WC. Nie! Wstawaj

Bez dodatkowych komentarzy i kłótni Wiktoria została wyciągnięta z łóżka, nakazano jej włożyć ubranie, wzięła kluczyki do auta, wszystko spakowali, i wchodząc do samochodu krzyknęła do narzeczonego stojącego w drzwiach ich domu

W. Kocham Cię do jutra.
F. Ja ciebie też. Tylko mi nie uciekaj!
W. Pa!!
F Pa!!

Samochód Wiki odjechał a Falkowicz wszedł do środka. Rozejrzał się po domu, nie słyszał nigdzie tego głośnego i perlistego śmiechu swojej kobiety, czuł tylko jej zapach. Wszedł do sypialni i ścieląc łózko znalazł jeden długi rudy włos na poduszce.

F. Co ja bym bez Ciebie zrobił? - powiedział sam do siebie uświadamiając sobie jednocześnie, że jego życie bez niej nie ma żadnego sensu.

Hotel rezydentów 18:30

Ag. No dalej Wiki ubieraj się
W. Ale gdzie ty chcesz iść?
Ag. Nie marudź wszystko już jest gotowe. Idziemy na wieczór panieński
W. We dwie?
Ag. Nie. Idzie Blanka, nasze koleżanki Aśka i Daga, no i ty i ja
W. No dobra, ale grzecznie bo jutro wychodzę za mąż.
Ag. Jasne!

Agata zeszła na dół do kuchni gdzie czekał na nią Adam.

Ad. No dobra to ja z Piotrem jadę do Andrzeja.
Ag. Ok, bawcie się dobrze.

19:30, dom FaWi

P. Andrzej ja Ci mówię, porwałeś się z motyką na księżyc.
F. No co ty nie powiesz, myślisz, że Wiki już ma tą przysięgę?
Ad. A ty jesteś pewien, że Wiktoria o tym wie?
F. No pani Marta miała jej powiedzieć.
Ad. To może lepiej jej przypomnieć, bo z tego co wiem to miały raczej dzisiaj inne plany.
F. Jakie plany? Przecież Wiki dzwoniła i mówiła, że zostają w hotelu.
Ad. Agata urządziła wieczór w panieński w klubie także raczej nie zostały. Ja zadzwonię do Agaty.

Ad. No hej Aga.
Ag. ....
Ad Tak słuchaj, możesz się dowiedzieć czy Wiki napisała już przysięgę na jutro?
Ag. ...
Ad. No to znajdzie czas i to zróbcie.
Ag. ....
Ad. No to nie pijcie tylko jeszcze przed striptizem napiszcie tą przysięgę!
Ag. ....
Ad. No to pa pa

F. Striptizem?!!!
Ad. Andrzej spokojnie to normalne na wieczorze panieński, my tez chcieliśmy zatrudnić striptizerki ale Piotr stwierdził, że się strasznie wściekniesz, więc zrezygnowaliśmy.
F. I miał racje. Mam pomysł! W jakim one są klubie?
P. A to jest zły pomysł. Nie damy Ci zrobić striptizu przed Wiki. Jej mama kazała nam Cie pilnować.
F. No bądź że kolega.
P i Ad. NIE!

Klub 20:15

W. Przysięgę?
Ag. Tak podobno wiesz.
W. Cholera pani Marta mi mówiła, ale ja zapomniałam.
Ag. Teraz już się nie wycofamy. Wymyślimy coś jak wrócimy do hotelu.
W. Dobra, to co pijemy?

Nagle w pomieszczeniu zgasło światło, jeden mały reflektor rzucał światło na postać mężczyzny stojącego tyłem do kobiet. Miał na sobie garnitur i kapelusz, a przynajmniej tyle było widać z daleka.

W. Zabije Cię wariatko - powiedziała do Agaty
Ag. Potraktuj to jak mały prezencik przedślubny
W. Małpa!
Ag. Też Cię kocham

Mężczyzna zaczął tańczyć, zrzucił z siebie kapelusz, który powędrował w stronę Wiki. Marynarka, koszula, spodnie, buty skarpetki wszystko powędrowało w siną dal. Mężczyzna obrócił się miał na sobie tylko krawat i bokserki. Podniósł pasek z ziemi, założył go za tył głowy Wiktorii i przyciągnął do siebie.

F. Nie ładnie tak kochanie okłamywać przyszłego męża
W. Andrzej! - pocałowała go namiętnie

Ag. Halo Halo Halo - podeszła do nich szybko - ty jutro wychodzisz za mąż
F. Ona  tym wie
Ag. Andrzej co ty tu robisz. Będziecie mieli pecha
W. My nigdy nie mamy pecha.

Poranek dzień ślubu

W. Dzień dobry pani Marto
PM. Witam, wszystko jest już gotowe.
W. Żadnych problemów?
PM. Żadnych. To jest pan Artur, pani fryzjer, to jest pani Ania makijażystka, pani Kasia manikiurzystka oraz pani Aldonka która pani pomoże wszystkiego teraz dopilnować.
A. Witam. Zaczynamy od Pani Wiktorii. potem druhny czyli pani Agata i Blanka oraz na samym końcu matka panny młodej.
PM. Kwiaty już przywiozłam także wszystko jest na dole. Biorę teraz drugą ekipę i jadę do pana Andrzeja. Do zobaczenia na miejscu.
W. Do zobaczenia.

Godzina 11:30 hotel rezydentów

W. Już czas. Agata boję się.
Ag. Nie mam czego. Kochasz tego faceta i będziesz z nim cholernie szczęśliwa. Będziecie mieli gromadkę dzieci i będziecie mieszkać w tym wielkim domu z szafa jak mój pokój. I obiecuję Ci, że jak Cie skrzywdzi to osobiście nakopie mu do dupy.
W. W zasadzie jedno już mamy.
Ag. No tak Blanka.
W. A no tak, to dwa mamy
Ag. Jesteś w ciąży?
W. Tak, wczoraj po południu kiedy zniknęłam poszłam do Hany i jestem w 3 tygodniu ciąży.
Ag. No nareszcie będę ciocią - przytuliła przyjaciółkę.
W. No to jedziemy.

WC. Córeczko, kocham Cię i zawsze będę przy tobie. A ten maluszek będzie kolejnym oczkiem w mojej głowie.
W. Ja ciebie też kocham mamo. Tylko uwaga wszyscy. Andrzej nie wiem jeszcze nic o dziecku także cicho sza.
Wszyscy: Jasne - odpowiedzieli chórem.

12:15, miejsce ślubu.


Pan młody wraz z drużbami stoi przy krzesłach. Zwraca się do Adama:

F. Masz obrączki?
Ad. Tak niczego nie zapomniałem, wszystko mam nie martw się.
P. Ja też w razie czego nauczyłem się Twojej przysięgi, podpowiem jakby co
F. No to się nazywa profesjonalny świadek.

Wszyscy goście zajęli miejsca. Rozbrzmiała się muzyka, inna niż wszystkie bo nie był to marsz Mendelsona. Była to ich ulubiona piosenka, ta którą zawsze razem słuchali, ta do której tańczyli, ta przy której się kochali pierwszy raz.

(http://eolszak.wrzuta.pl/playlista/100dwTKBNkd/muzyka_slubna) [wysłuchajcie do końca]

W oddali pojawiła się Agata z bukiecikiem róż a zaraz za nią Blanka. Doszły one do swoich miejsc. Nagle pojawiła się Wiktoria z ojcem.

Jaki ja byłem głupi, kiedy chciałem ją utemperować. Przecież tak naprawdę ją kocham. Moje życie bez niej byłoby niczym, dlaczego dopiero teraz to zrozumiałeś idioto. Chociaż lepiej późno niż wcale. 

Wiktoria doszła do Andrzeja, jej ojciec zdjął jej welon do tyłu, pocałował ją w czoło. Wiktoria oddała Agacie bukiet, schwyciła Andrzeja za rękę i podeszła do urzędnika.

U. Pani Wiktorio pani pierwsza.
W. Na początku było źle. Nie mogliśmy na siebie patrzeć, omijaliśmy się szerokim łukiem, dogryzaliśmy sobie. Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że będę brała z Tobą ślub, planowała wspólne życie i zakładała rodzinę, wyśmiałabym go. Teraz jednak wiem, że nie potrafię bez Ciebie żyć. Jesteś moim przyjacielem, ukochanym, jesteś wszystkim co mam. Nie chcę Cię już nigdy zranić. Zawsze będę przy Tobie, nawet jeśli będzie źle, będziemy na siebie wrzeszczeć i się kłócić to i tak będę Cię kochać, bo Tobie oddaje dziś swoje serce, to z tobą chce być, jeść śniadania, kochać się, spać i budzić się.
U. Panie Andrzeju teraz Pan
F. Kiedyś nie zdawałem sobie z tego sprawy. Jednak kiedy za każdym razem wychodzisz z domu a ja nie słyszę twojego głosu i śmiechu czuję się samotny. Kiedy kładę się w koło ciebie wieczorem czuje się bezpiecznie, właściwie, idealnie. Jesteśmy lekarzami, codziennie kogoś kroimy. Zajmuję się różnymi rzeczami, mózgiem, brzuchem, sercem. Wiem jak to wszystko wygląda. Serce jest jednym z najczulszych i najważniejszych organów. Ono bijąc daje życie, moje bije tylko o wyłącznie dla Ciebie. Dlatego dopóki będzie bić moje serce ja będę Cię kochać. Oddaje Ci siebie.
U. Proszę żeby włożył Pan teraz obrączkę na palec pani Wiktorii. Teraz Pani. Proszę o podpis tutaj i tutaj - pokazał palcem na wyznaczone miejsca - świadków również.
F. Kocham Cię bardzo
W. Ja Ciebie też kochanie.
U. Uroczyście ogłaszam, że z mocą danego mi prawa ogłaszam Państwa mężem i żoną. Może Pan pocałować żonę.

Wiktoria i Andrzej namiętnie się całowali. Rozległy się głośne brawa i krzyki: Gorzko gorzko.

20:20, Wesele

Ag. No i jak tam Pani Falkowicz?
W. A nie narzekam - uśmiechnęła się - mogę mieć do cb prośbę?
Ag. Jasne słucham.
W. W limuzynie w bagażniku jest mała torebka możesz mi ją przynieść?
Ag. Ok już idę. A co w niej jest?
W. Buciki dla naszego dziecka. Chce taką miłą niespodziankę zrobić Andrzejowi.
Ag. Dobra już lecę.

15 minut później

Wiktoria siada koło męża z torebeczką w ręce.

W. Mam dla cb mały prezencik ślubny.
F. Hmmm a co to takiego.
W. Sam sprawdź

F. Wiki czy to znaczy, że ty jesteś w ciąży. - spytał wyjmując buciki - ja będę tatą?!
W. Tak jestem w ciąży i tak będziesz tatą.
F. Hura!!! - wydarł się głośno

Cała sala spojrzała na niego z oczekiwaniem

F. Tatą będę!!! - wrzasnął Falkowicz jeszcze raz

Wszyscy składali im gratulacje.

Jak zawsze proszę o komentarze :)




AAAAA i byłabym zapomniała.

Wszystkiego najlepszego dla jednej z moich czytelniczek.

Ruda  Fawiomanka wszystkiego najlepszego :D


Madzia

UWAGA UWAGA ZAPOWIEDZI


Wakacje się zaczęły, więc jest super :D

Dzisiaj pojawi się kolejna cześć opowiadania. Zastanawiam się również nad zrobieniem jakiegoś filmiku o FaWi.  W tym tygodniu pojawi się jeszcze jednoczęściówka :)

Madzia

piątek, 27 czerwca 2014

Część 11

Cześć wszystkim, przepraszam że tak długo mnie nie było :D i błagam o wybaczenie. Zapraszam Was na część 11 i proszę o komentarze :)

Część 11

Poranek dom FaWi, 10:30

F. Wiktoria zbieraj się! Bo się spóźnimy do tego urzędu!
W. No już schodzę! Nie pośpieszaj mnie.
F. No wreszcie. Dokumenty masz? Dowód?
W. Mam, możemy jechać.

Urząd stanu cywilnego, 11:15

U. Dzień dobry. zapraszam, proszę usiąść.
F. Dzień dobry.
W. Dzień dobry. Chcielibyśmy się dowiedzieć, kiedy jest wolny termin abyśmy mogli wziąć ślub.
U. Oczywiście, już patrzę - otworzyła kalendarz - 15 lipca tego roku. Czy są Państwo zdecydowani?
F. Tak, jesteśmy zdecydowani.
U. W takim razie. 15 lipca godzina 14:30.
F. Bardzo dziękujemy. Teraz druga sprawa. czy byłaby możliwość aby urzędnik przyjechał na miejsce? chcielibyśmy zrobić ceremonię w innym miejscu?
U. Dobrze, nie ma problemu. Będzie to oczywiście więcej korzystało, ale da się zrobić. Tylko potrzebuje adres.
F. Warszawa, ul. Chęcińska 30.
U. Dziękuje. Do zobaczenia w takim razie 15.
F. Dziękuje bardzo. Do zobaczenia.
W. Do widzenia.

Jubiler, 12:15

F. Tak, Wiki złoto.
W. Nie sądzisz, że do mojego koloru skóry bardziej pasuje jednak srebro?
F. Nie nie sądzę. Złoto.
W. Srebro.
F. Złoto
W. Nie zachowuj się jak dziecko. Srebro.
F. Ja się zachowuje jak dziecko. Złoto.
W. Niech będzie sprawiedliwie. - wzięła monetę do ręki - Jeżeli wypadnie reszka bierzemy złote obrączki, jeśli wypadnie orzeł bierzemy srebrne. OK?
F. Dobrze. Ale żeby było bardziej sprawiedliwie - podał monetę w ręce pracowniczki - rzuci pani.
W. Ok.

Kobieta rzuciła monetą.

F. Bardzo dobrze, poprosimy złote obrączki.
W. Ale z grawerką.
F. Dobrze. Z grawerką.

(http://www.yes.pl/44438-zlote-obraczki-eternel-ZO-Z-750-OBR-3597MK)

W. Zadowolony?
F. Bardzo - pocałował przyszłą żonę

Szpital, kolejny dzień, 12:30

W. O Agata dobrze, że cię jeszcze złapałam.
Ag. No właśnie wychodzę, no ale co jest?
W. Pojedziesz ze mną po sukienkę ślubną? Co prawda to cywilny ale na otwartej przestrzeni, więc chciałabym mieć sukienkę?
Ag. Jasne, o której kończysz?
W. 14:00
Ag. Dobra, to jak skończysz to przyjdź do hotelu i pojedziemy.
W. Ok dzięki - dała przyjaciółce całusa w policzek - Spadam. Do zobaczyska.

14:15, przed hotelem rezydentów

W. To idziemy.
Ag. Nie zamówiłam taksówki, myślałam że ty to zrobiłaś.
W. Nie potrzebujemy taksówki. Andrzej kupił mi samochód, to taki prezent ślubny.
Ag. No profesorek nie wychodzi z wprawy.

(https://www.google.pl/search?q=bmw+x6&es_sm=122&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=WXutU46EOcqj4gSxq4HoAg&ved=0CCAQsAQ&biw=1366&bih=643#q=bmw+z4&tbm=isch&facrc=_&imgdii=_&imgrc=VS1HyssBBITcYM%253A%3BNLeu_Yr9nlaP4M%3Bhttp%253A%252F%252Fupload.wikimedia.org%252Fwikipedia%252Fcommons%252F4%252F4c%252FBMW_Z4_II_sDrive23i_front_20100420.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fcs.wikipedia.org%252Fwiki%252FBMW_Z4%3B2319%3B1377)


Salon sukien ślubnych, 16:15

Ag. Wiktoria, przymierzyłaś już 14 sukienek, wybierz którąś w końcu!
W. No chyba Agata ta. to jest ta jedyna.
Ag. Mówiłaś tak przy ostatnich 12.
W. Ale teraz jestem pewna na 100%
Ag. No to pokazuj!

Wiktoria stanęła przed Agatą, na podeście.

Ag. Łał!
W. Podoba się?
Ag. I to jak. Bierzemy ją.
W. Tak - zwróciła się do konsultantki ślubnej - bierzemy ja.














K. Dobrze. Pani Wiktorio mamy obrączki, suknię, miejsce, urzędnika. Zostaje nam bielizna, buty, naszyjnik i kolczyki. Plus sukienka dla druhen, garnitur dla ojca, sukienka dla Pani mamy no i kilka innych jeszcze drobiazgów.
W. Dobrze, pani Marto. A co z Andrzejem?
K. Garnitur wybieramy jutro, załatwimy też buty i inne potrzebne rzeczy.
W. Ok, to przy okazji wybierzmy suknie dla druhen.
K. Mamy dwie, myślę, że najbardziej pasowałyby te - wskazała na jedną z sukienek.
W. A nie lepiej tamta?
Ag. A może ja mogę coś powiedzieć?
W. Jasne, co myślisz.
Ag. Tamta mi się podoba i jest bardzo ładna i też pasuje.
W. Ok to przymierz swoją, od razu weźmiemy jeszcze jedną 38 dla Blanki.

(http://www.suknia24.pl/ramiaczkach-linia-a-szyfon-suknie-dla-druhen-wx334.html)

Wszystkie trzy panie podeszły do kasy, kupiły suknie ślubna, suknie dla druhen, welon i buty.

Kasjerka: Razem 4582 złote.
W. Proszę bardzo - Wiktoria podała kobiecie kartę
Kasjerka: Dziękuję bardzo. Wszystko zostało zapakowane w pudełka. Pan Artur zaraz pomoże pani wszystko zanieść.

Przed salonem.

W. Dobrze, to pani Marto my widzimy się jutro, a ja z Agatą podjedziemy jeszcze po kolczyki i naszyjnik.
K. Oczywiście. Do widzenia panią.

Samochód, w drodze do jubilera.

Ag. Konsultantka ślubna?
W. Tak, stwierdziliśmy z Andrzejem, że to najlepszy pomysł, bo jesteśmy zbyt zapominalscy żeby to wszystko pozałatwiać. No i patrz zapomniałam jej powiedzieć o zaproszeniach.
Ag. Dobra, to przypomnę Ci, żebyś zadzwoniła do niej u jubilera.
W. Ha ha ha, bardzo śmieszne.

Przed wejściem do sklepu.

W. Tak, trzy najlepsze propozycje, jakby już były wypisane to byłoby cudownie.
K. ...........
W. Tak już mówię, jeszcze raz. Wiktoria Manuela Consalida i Andrzej Falkowicz.
K. ..........
W. 15 lipca, godzina 14:30
K. .........
W. Dobrze, dziękuję bardzo. Do jutra.

Ag. A tak z czystej ciekawości to ile wy jej płacicie.
W. Stałą stawkę. 5000 tysięcy od ślubu.
Ag. 5000 tysięcy za osobę, która mówi Wam jak zrobić ślub.
W. Tak.
Ag. To trzeba było mnie zatrudnić.

Po 30 minutach kobiety wyszły ze sklepu i były bardzo zadowolone ze swoich zakupów.

W. Dobra, mam wszystko.
Ag. To co do domu.
W. Słuchaj, tak sobie myślę, może zawiozę suknie i wszystkie rzeczy do hotelu rezydentów. Powiesimy wszystko w moim pokoju. Przecież i tak stamtąd będziemy jechały do parku. Centrala kobiet jest tam, centrala mężczyzn u nas w domu.
Ag. Jasne, to do hotelu rezydentów.

20:30, podjazd po domem FaWi

W. Cześć kochanie! - krzyknęła kiedy wchodziła
F. No w końcu - pocałował ja namiętnie - gdzie ty byłaś tyle czasu.
W. Kupiłyśmy sukienkę dla mnie, dla druhen, dodatki, buty, bieliznę i takie tam. Wiesz jak to jest.
F. Suknię ślubną?
W. Tak. - zdjęła buty i zmierzała do salonu.
F. Pokaż kochanie, proszę.
W. Zobaczysz za 10 dni.

Usiedli razem na kanapie.

W. Spotkałam się z Martą, poprosiłam żeby przygotowała na jutro wersję zaproszenia ślubnego.
F. Wiem, dzwoniłem do niej. Umówiliśmy się jutro na zakupy.
W. No to fajnie. Moi rodzice przyjeżdżają pojutrze czyli środę, samolot ląduje o 14. Pojedziesz po nich?
F. Tak oczywiście, wziąłem wolne już na jutro i środę.
W. Blanka przylatuje w czwartek, po nią pojadę sama.
F. Ok, to co zapraszam na kolację.

Wtorek, sklep z garniturami.

Andrzej, Adam i Piotr czekają na konsultantkę.

K. Witam panów, przepraszam za małe spóźnienie ale korki.
F. Nic się nie stało.
K. Dobrze, w takim razie dzisiaj kupujemy 3 garnitury, buty, muszki, koszule i spinki do koszul. Zgadza się?
F. Tak, możemy iść. Aha i ja za wszystko płacę, także nie ma problemu.
Ad i P: Andrzej spoko możemy płacić sami.
F. Nie, mój ślub ja płacę. Uzgodniliśmy to z Wiktorią.
K. Możemy iść?
F. Tak, właśnie Pani Marto. Po wszystkim pojedziemy do mnie do domu, Wiktoria będzie już czekać, omówimy wszystkie szczegóły.
K. Naturalnie.






















F. Dobrze, dziękuje Wam bardzo, że przyjechaliście.
Ad. Nie ma sprawy.
P. Do jutra.

Dom, FaWi 14:10

F. Wiki, już jesteśmy!
W. O cześć - dała całusa Andrzejowi - Dzień dobry Pani Marto.

Usieli razem na kanapie.

K. Dobrze, nie robiłam trzech propozycji, tak jak pani prosiła, bo znalazłam od razu pasujące idealnie.
W. Rzeczywiście jest piękne. Tylko teraz zdjęcie musimy zrobić.
K. Fotograf zamówiony na jutro na 10:30 do domu.
W. Bardzo dobrze. Co sądzisz Andrzej?
F. Tak, zaproszenia są bardzo ładne. Zajmie się Pani ich wypisywaniem?

(http://www.amelia-wedding.pl/glorietta/detail/1/flypage/39?sef=hcfp)

K. Tak nie ma problemu żadnego, potrzebuje tylko spis gości, bo muszę również załatwić już jedzenie.
F. Dobrze, wyślemy Pani meilem listę za godzinkę góra dwie. A co z tortem?
K. Tak jak życzyła sobie Pani Wiktoria zamówię dzisiaj, smak śmietankowy. Pokazać Panu zdjęcie?
F. Chętnie zobaczę.

(https://www.google.pl/search?q=tort+slubny&es_sm=122&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=EY2tU8GODenX7AaOnYC4BA&ved=0CCAQsAQ&biw=1366&bih=643#q=tort%20slubny&tbm=isch&facrc=_&imgdii=_&imgrc=Tazv8y35M2G9xM%253A%3B8fQAL57Qmun04M%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.planowaniewesela.pl%252Fjpg%252F_wszystkie%252Fpietrowy_tort_na_wesele.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.planowaniewesela.pl%252Fwarto_wiedziec%252Ftort-weselny%3B1663%3B2826)

F. Zawsze wiedziałem, że masz świetny gust kochanie
W. A dziękuję kochanie.
F. Dobrze, pozostaje jeszcze jedna sprawa.
K. Oczywiście słucham.
F. Jutro przylatują rodzice Wiktorii. Chciałbym, żebyśmy się spotkali przed moim domem jutro, powiedzmy o 13:15. Pojedziemy razem po nich na lotnisko. Potem po strój dla mamy i taty.
K. Oczywiście, będę jutro u Państwa o 13:15.
F. W takim razie o jutra.
W. Do widzenia.

Andrzej odprowadził Panią Martę. W drodze powrotnej wziął swój laptop i usiadł koło Wiktorii. Utworzył nowy dokument, nazwał go goście weselni i zaczęli burze mózgów.

W. Ok, Tretter, Gawryło, Hana, Agata, Adam, Ola, Klaudia, Konica, Latoszek i Lena.
F. Dobra Wiktoria. Mów mi po kolei pełnymi nazwiskami i imionami.
W. Oczywiście kochanie.
W. Milena Starska, Witold Latoszek, Agata Woźnicka, Hana Goldberg, Piotr Gawryło, Krzysztof Radwan, Stefan Tretter, Adam Krajewski, Marek Rogalski, Michał Sambor, Sławomir Starzyński.
F. Starzyński? Po co?
W. Andrzej, Starzyński. Uczył mnie! Zaproszę go. Pojedziemy do instytutu i tyle.
F. Dobrze, jedź dalej.
W. Wanda Consalida, Mariusz Consalida, Blanka Consalida, Tadeusz Zybert, Dariusz Wójcik, Ruud Van Graaf, Borys Jakubek, Klaudia Miller, Ola Pietrzak, Rafał Konica.
F. Czyli upraszczając zaprosiłaś cały szpital.
W. No tak. Chcesz kogoś dodać?
F. Anna Szulc, Dorota Zamenhof, Dorota Rogalska, Nina Rudnicka, wiem, że nie chcesz ale wypada, Dominika Michele.
W. Wszystko?
F. Tak, to wysyłam. I w końcu możemy odpocząć.


Wiem, że pewnie Was zanudziłam, ale chciałam żebyście widzieli wszystko to co ja :)
Następną część napiszę we wtorek po południu, o ile będziecie chcieli :) Kolejna część to przyjazd rodziców, Wiki, małe zawirowania i oczywiście ślub. Komentujcie żywo :)

Madzia

środa, 11 czerwca 2014

Odcinek 10



Część 10

Poranek, dom Falkowicza

W. Andrzej wstawaj!
F. Jeszcze 5 minut no
W. Nie ma. Andrzej spóźnimy się do pracy.
F. Ale to twoja wina! Nie dałaś mi w nocy spać. Teraz muszę odpocząć.
W. Ok jak chcesz. Tydzień postu dobrze Ci zrobi.
F. Co!? - Falkowicz podniósł się z łóżka gwałtownie
W. Tydzień postu kochanie, po trzech tygodniach namiętnego seksu, tydzień to nic wielkiego.
F. Wiktoria nie zrobisz mi tego.
W. Andrzej zrobię. Biorę Twój samochód, zamów sobie taksówkę.
F. Mój samochód? Musisz.
W. Andrzej, w Twoim wypadku - wymownie spojrzała na jego członek - samochód nie jest Ci do szpanu potrzebny.

Pocałowała go szybko, wybiegła z domu i pojechała do szpitala.

3 dni później, kawiarenka

Ag. Ile wytrzymał?
W. Jak na razie trzy dni ale jak obiecałam tydzień to będzie tydzień.
Ag. A jak Twoja garderoba?
W. No właśnie nie wiem. Mieszkam z nim już dwa miesiące i nadal nic.
Ag. No cóż. Pamiętasz przecież, że profesor Falkowicz nie rzuca słów na wiatr. Może dostaniesz ją....kiedyś.
W. Haha Agata ty złośliwcu - wytknęła język w stronę koleżanki
Ag. A właściwie ty nie masz operacji?
W. Cholera. Andrzej mnie zabije. PA!

Wiktoria pobiegła do myjni, w której ku jej zaskoczeniu zobaczyła Piotra a nie Andrzeja.

W. Piotr? A ja nie miałam operować z Falkowiczem?
P. Miałaś. Zadzwonił do mnie i poprosił o zastępstwo
W. Powiedział dlaczego
P. Że źle się czuje i chce zostać w domu. Myślałem że wiesz.
W. Nie wiedziałam. Zaraz do Ciebie dojdę. Załatwię tylko jedną sprawę.
P. Dobrze, czekam na bloku.

W. Agata!
Ag. A ty nie operujesz?
W. Mam prośbę. W mojej torebce są klucze do domu Andrzeja. Weź je i pojedź tam dobrze.
Ag. Coś się stało?
W. Andrzej poprosił Piotra o zastępstwo i powiedział że źle się czuje. Jak rano wychodziłam był cały w skowronkach a teraz nagle to. Możesz? Proszę.
Ag. Myślisz że Cie zdradza?
W. Agata nie wiem ok. Pojedź tam i sprawdź. Ja muszę na salę.
Ag. Dobrze, jadę

Wiktoria wróciła na salę a Agata pojechała do domu Falkowicza.

Wychodząc z taksówki Agata zobaczyła czerwone Audi stojące na podjeździe. Tylko nie to, mam nadzieję że się mylę - pomyślała. Nie chciała dać Falkowiczowi prawa kontroli, więc otworzyła drzwi. Weszła do środka i usłyszała jakieś głosy na piętrze. Głosy profesora i jakieś kobiety, która mówiła: musi być wyżej inaczej się nie zmieści. Agata szybkim krokiem zmierzała po schodach na piętro. Usłyszała głośne kobiece: pchaj! Szła dalej. Zmierzała korytarzem dalej, weszła do sypialni i zobaczyła Falkowicza.

F. Agata? Co ty tu robisz?
Ag. Wiktoria mnie przysłała, bo miałeś z nią operować a nie było Cie i się martwiła
F. A dobrze zaraz do niej zadzwonię. Gdzie moje maniery. Poznajcie się. To Dominika Michele - wskazał ręką na szczupła brunetkę - a to doktor Agata Woźnicka.
D. Cześć, Dominika
Ag. Cześć, Agata
F. Dominika zaprojektowała cały ten dom, jej ekipa go zbudowała. Zna go od najmniejszej śrubki. Dlatego poprosiłem ją, żeby zrobiła tą garderobę dla Wiki.
Ag. No to miło z Twojej strony.
F. Właśnie skończyliśmy. Przeleje zaraz pieniądze na Twoje konto.
D. Spoko nie śpieszy się. Ja już muszę lecieć, mam jeszcze klienta o 15.
F. No to do zobaczenia.
D. No Pa. Cześć Agata.
Ag. Cześć.

Kiedy Dominika wyszła Falkowicz podejrzliwie spojrzał na Agatę.

F. Dlaczego przyjechałaś?
Ag. Powiedziałam Ci przecież.
F. Powiedziałaś oficjalną wersję, teraz powiedz mi prawdziwą.
Ag. Oj a dlaczego zakładasz, że są dwie wersje?
F. Bo znam Wiktorię. Gdyby się martwiła zadzwoniłaby, nie wysyłałaby Ciebie. Oboje to wiemy.
Ag. Oj no dobrze. Wiktoria pomyślała, że ją zdradzasz.
F. Co?
Ag. Podobno rano byłeś cały w skowronkach, a potem dowiedziała się że źle się czujesz i nie przyjedziesz. I to akurat w ten dzień kiedy mieliście mieć tą operację, która trwa ponad 8 godzin.
F. Będę musiał z nią porozmawiać. Tymczasem ma do Ciebie prośbę.
Ag. Słucham?
F. Możesz pojechać ze mną na zakupy, chce wypełnić garderobę Wiktorii.
Ag. Jasne, mogę jechać, a wracając zabierzemy jeszcze resztę jej rzeczy z hotelu.
F. Świetny pomysł.

Około godziny 23 Wiktoria podjechała na podjazd. Gdy Andrzej tylko usłyszał tupot obcasów na ścieżce do domu, wyszedł dziewczynie naprzeciw.

F. Cześć kochanie.
W. O hej, jestem padnięta - zdjęła szpilki i płaszcz
F. Biedactwo. Przepraszam, że mnie nie było i nic Ci nie powiedziałem, to miała być niespodzianka, ale nie potrzebnie też wysyłałaś Agatę do domu.
W. A jakby rzeczywiście coś się stało?
F. Dobrze, kochanie przepraszam. Zmęczona jesteś to nie wiem czy masz ochotę jeszcze na tą niespodziankę.
W. No dawaj, zaskocz mnie

Falkowicz wziął dziewczynę na ręce i niósł po schodach do sypialni.

W. Ale kocie, post to post. Żadnego sexu.
F. Proszę pani, ale pani ma kosmate myśli.

Postawił ją przed drzwiami do sypialni, weszła do niej sama.

W. Czy tu nie było szafy? - wskazała na prawą stronę.
F. Nie nie było
W. No nie wmówisz mi że miałam zwidy.
F. Szafę mamy teraz tam - wskazał na drzwi obok tych do łazienki
W. Żartujesz?
F. Nie nie żartuje.

Wiktoria podeszła do drzwi. Otworzyła i jej oczom ukazała się garderoba. Ale nie byle jaka garderoba. Z każdej strony były szafy, w nich wisiały po prawej jej sukienki, bluzki, koszulki, spodnie. Po lewej wisiały koszule, garnitury, koszulki i spodnie Andrzeja. Na przeciwko niej stała szafa w zupełności zapełniona butami, po prawej jej po lewej jego. Na środku stała wyspa z ciemnego drewna, która pasowała do szaf.
Andrzej chwycił w boku dziewczynę i podszedł do wyspy.

F. Mam nadzieję, że Ci się podoba. W szafach masz biżuterię, gumki do włosów, jakieś dziwne rzeczy do malowania, perfumy, apaszki, okulary przeciwsłoneczne, i swojego Ipoda ze słuchawkami.
W. Andrzej to jest piękne. Biżuteria mówisz, tą szafę chce zobaczyć.
F. Proszę bardzo.

Otworzyła ją. Znalazły się w niej wszystkie pierścionki, bransoletki, zegarki, naszyjniki jakie miała.

W. Przywiozłeś moją szafę z hotelu.
F. Owszem, wziąłem wszystko. A płyty masz tam na stojaku przy wieży.
W. Jesteś kochany.
F. W zasadzie to jedna część niespodzianki. druga jeszcze jest.
W. Słucham?
F. Ja wiem, że może garderoba to nie jest odpowiednie miejsce żeby coś takiego robić, ale no cóż chcę żebyś zapamiętała to do końca życia. - ukląkł przed nią, położył ręce na jej biodrach - jesteś jedyną kobietą, która pokochałem. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Kiedy wiem, że jesteś w naszym domu i na mnie czekach, z chęcią wracam s powrotem z pracy. Kiedy budzę się przy tobie, wiem że tylko ty jesteś w stanie dać mi szczęście. Kiedy patrze na Ciebie to widzę, kobietę z którą chciałbym spędzić resztę życia. - wyjął z kieszeni małe czerwone pudełeczko - Wiktorio, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
W. Tak! Oczywiście, że Tak! - powiedziała zapłakana Wiki
F. I jeszcze jedno - wstał  i spojrzał jej w oczy - nigdy, przenigdy bym Cię nie zdradził, bo za bardzo Cię kocham
W. Ja też Cię kocham Andrzej

Zatracili się w namiętnym pocałunku, post poszedł w sina dal a narzeczeni wylądowali w łóżku i spędzili w nim upojną noc.





Wiem, że długo mnie nie było. Przepraszam. Poniżej macie pierścionek Wiki :) Mam nadzieję, że się Wam podobała część 10. Czekam na komentarze.

Madzia


Pierścionek Wiki:






poniedziałek, 2 czerwca 2014

Wróciłam.... :D

Hejo wszystkim,


Wiem wiem wiem że jesteście źli, że mnie tak długo nie było :D Przepraszam :*

Miałam na głowie wiele spraw, ale już jestem :D Mam nadzieję, że się cieszycie :D
Przysięgam, że jutro po południu zobaczycie nową część. I żeby Was przeprosić będzie jakiś hocik :D

To do jutra!

Madzia

sobota, 10 maja 2014

Odcinek 9

Odcinek 9 

F. Wiki, ja...... się nie spodziewałem
W. Wiem, kochanie wiem. Ale ja się spodziewałam takiej reakcji.

Wiktoria podeszła do niego. Pocałowała go namiętnie. Zaczęła rozpinać jego koszulę.

F. Ja myślałem, że ty chcesz zaczekać. Nie spodziewałem się, że wrócę do domu i .... - zadrżał mu głos kiedy Wiktoria zjechała swoimi rękoma na jego pupę - i zobaczę cię taką
W. Oj kochanie. Nie mów tak. Jestem dzisiaj tylko dla Ciebie.
F. Wiem. Jesteś taka piękna i seksowna ... - znowu zadrżał mu głos kiedy Wiki rozpinała mu pasek i spodnie
W. No nie mów mi, że taki szanowany i opanowany Pan Profesor Doktor Habilitowany Nauk Medycznych Andrzej Falkowicz drży kiedy jego kobieta ma ręce na jego biodrach.
F. Nie przeginaj mała. Ja jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa, ba! Ja jeszcze pierwszego nie powiedziałem.

Falkowicz zrzucił z siebie spodnie i buty. Wiktoria nie chciała dać mu kontroli więc schwyciła Falkowicza za jego członka.

F. Aaaaa...Wiki
W. Nie będziesz tego kontrolował 

Nagle Falkowicz chwycił Wiktorię za pupę, przysunął do ściany, przylgnął do niej ciałem, pocałował ją namiętnie a zarazem zachłannie.

F. Nie będziesz się ze mną droczyła kochanie.

Andrzej trzymał ją za pośladki, ona owinęła nogi wokół jego bioder. Wplątała rękę w jego włosy, całowała go zachłannie i namiętnie. Niósł ją przez korytarz aż do sypialni. Postawił ją i popchnął na łózko. W kontakcie z zimną, jedwabną pościelą, na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.

W. No no no profesorze, nie spodziewałam się tego po panu, tak brutalnie do kobiety 
F. Brutalny to ja dopiero będę. 
W. Mam się bać - powiedziała przygryzając wargę. 

Całował ją po szyi, schodząc niżej na jej dekolt. Rozpiął jej gorset. Jego oczom ukazały się jędrne piersi lekarki, idealnie pasujące w jego dłoniach. Całował jej, bawił się jej sutkami. Ona pragnęła jego dotyku, jego pocałunków. Schodził jeszcze niżej po jej brzuchu, aż do koronkowych fig, których za chwilę bardzo szybko się pozbył. Położył się między jej nogami, całował wewnętrzną stronę ud Wiktorii. Kiedy włożył dwa swoje palce do jej dziurki, przeciągle jęknęła i wypchnęła biodra ku górze, tak aby zmusić go do głębszego wtargnięcia. On przyspieszył, kobieta wiła się po łóżku pod wpływem jego dotyku. Nagle przestał, zaczął lizać łechtaczkę kobiety, włożył język do jej dziurki, mało jej brakowało aby doszła, kilka kolejnych głębszych wejść jego palców i skończyła. Pokonał drogę powrotną, jadąc językiem po jej brzuchu, piersiach, szyi, aż do ust. Znowu namiętnie ją pocałował.

W. Panie profesorze, to co mówią o Pana dłoniach to rzeczywiście prawda. 
F. Tak? A co mówią?
W. Że są niezastąpione - pocałowała go - Ale ty jesteś pewnie zmęczony po pracy, a ja jako dobra kobieta powinnam zadbać o swojego mężczyznę. 

Wiktoria obróciła Falkowicza na brzuch. Wyjęła ze stolika oliwkę i wylała trochę na jego plecy. Delikatnie go masowała, alby zabrać z niego cały stres dzisiejszego dnia. Kiedy Wiki sprawiała przyjemność profesorowi, zadzwonił jej telefon. Chciała go podnieść, jednak Falkowicz był szybszy. 

F. Co to za gach do Ciebie pisze. 
W. Jak dasz mi telefon to Ci powiem. 
F. Sam sprawdzę. 
W. Andrzej, daj - powiedziała śmiejąc się

Odblokował telefon a na ekranie pojawiła się wiadomość od Agaty

Moje wdzianko zadziałało a jak u cb?


F. No nieźle pani doktor. 
W. Ty się tak nie wymiguj tylko zostaw ten telefon i skup się na mnie - pochyliła się i zaczęła go całować. 
F. Poczekaj chwile ja odpiszę Pani Agacie. 
W. Założymy się że nie.
F. I tak wiesz, że to zrobię. 

Kiedy Falkowicz próbował odpisać Agacie, Wiktoria wzięła do ręki jego penisa i powoli zaczęła poruszać ręką. Polizała główkę jego prącia, momentalnie odrzucił głowę w tył i lekko jęknął. 

F. Ok już odkładam 

Wzięła go do ust, powoli przesuwała w górę i w dół. Jej kompan był bliski orgazmu. Chciała mu sprawić jeszcze większą przyjemność, ścisnęła rękę na dole jego penisa a górę cały czas miała w ustach. Nie mógł już wytrzymać. Zaczął poruszać biodrami w rytm tego co robiła ona. Pragnął jej coraz bardziej. Kiedy jego sperma znalazła się w jej ustach, oblizała swoje wargi i powróciła do całowania go.

Nie chciał pozwolić jej na kontrolę. Natychmiast ją obrócił, zanim się spostrzegła, wydała z siebie głos zaskoczenia ale zarazem podniecenia. Wchodził w nią powoli,pieszcząc jej piersi, ssając jej sutki. Przyspieszył, jego pchnięcia były bardzo rytmiczne, szybkie. Ona wiła się pod jego umięśnionym ciałem, chciała go poczuć jeszcze bardziej, przyciskała swoje biodra do jego, chciała mieć go całego w sobie. Wystarczyła chwila i oboje zmęczeni opadli na łóżko.

W. Andrzej, Kocham Cię - powiedziała leżąc na plecach przy ukochanym 
F. Co? Co ty opowiedziałaś?
W. Kocham Cię -  tym razem mówiąc to patrzyła mu prosto w oczy
F. Wiki, ja też cię kocham 
W. Ale to jeszcze nie koniec, musisz odpokutować 6 tygodni postu - pocałowała go 

Usiadła na nim, wprowadziła w siebie jego dużego, pulsującego penisa. Zaczęła go ujeżdżać. Sprawiała mu tym wielką rozkosz, po chwili zaczął regulować swoimi rękami szybkość jej podskoków, potem ściskał jej piersi. Kiedy po raz drugi już w niej skończył, pocałował ją.

F. To było najlepsze przywitanie w dziejach, będzie tak częściej?
W. No nie wiem nie wiem
F. Nie wiesz? - momentalnie znalazł się nad nią - To może ja coś z tym zrobię?
W. No chyba powinieneś co - powiedziała przygryzając usta

Falkowicz momentalnie zareagował, zaczął łaskotać Wiktorię. Dziewczyna wybuchła perlistym śmiechem.

F. Będzie częściej?
W. Tak obiecuje, tylko przestań, błagam cię. 

Andrzej przestał łaskotać Wiktorię. Spojrzał jej w oczy i powiedział:

F. Przy tobie jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońce. Zamieszkasz ze mną?
W. Ale pod dwoma warunkami. 
F. Oczywiście, jakimi?
W. Pierwszy jest taki, że zrobisz mi wielką garderobę, a drugi taki że będziesz mi gotował.
F. Oczywiście. Kocham cię
W. Ja cb też, w końcu mogę to powiedzieć. 

Falkowicz zszedł z Wiktorii, położył się koło niej i przytulił. Po chwili usnął. Wiktoria wzięła telefon i napisała do Agaty:

                                        U mnie też. Ale do pracy przyjdziemy! :p

Odłożyła telefon i również zasnęła. 

Czekam na komentarze, bardziej żywe niż pod ostatnimi częściami. 
Madzia :*



piątek, 9 maja 2014

Odcinek 9 - zapowiedź

Wiem, wiem wiem, zabijecie mnie za to ale i tak Was kocham :P 

F. Wiki, ja...... się nie spodziewałem 

W. Wiem, kochanie wiem. Ale ja się spodziewałam takiej reakcji.

Wiktoria podeszła do niego. Pocałowała go namiętnie. Zaczęła rozpinać jego koszulę. 

F. Ja myślałem, że ty chcesz zaczekać. Nie spodziewałem się, że wrócę do domu i .... - zadrżał mu głos kiedy Wiktoria zjechała swoimi rękoma na jego pupę - i zobaczę cię taką 

W. Oj kochanie. Nie mów tak. Jestem dzisiaj tylko dla Ciebie. 

F. Wiem. Jesteś taka piękna i seksowna ... - znowu zadrżał mu głos kiedy Wiki rozpinała mu pasek i spodnie

W. No nie mów mi, że taki szanowany i opanowany Pan Profesor Doktor Habilitowany Nauk Medycznych Andrzej Falkowicz drży kiedy jego kobieta ma ręce na jego biodrach. 

F. Nie przeginaj mała. Ja jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa, ba! Ja jeszcze pierwszego nie powiedziałem. 

Falkowicz zrzucił z siebie spodnie i buty. Wiktoria nie chciała dać mu kontroli więc schwyciła Falkowicza za jego członka. 

F. Aaaaa...Wiki

W. Nie będziesz tego kontrolował 

Nagle Falkowicz......


Chcecie dalej? To mi to pokażcie :P

Madzia 

Odcinek 8

Choroba czyni cuda, mówię Wam. Zapraszam na odcinek 8

Odcinek 8

Poranek, dwa dni później, sypialnia Falkowicza

F. Jeżeli chcesz to ja zostanę, naprawdę.
W. Nie musisz, obiecuje będę grzecznie leżeć w łóżku, nie wyjdę. Nie ufasz mi?
F. Ufam, ale nie w tej sprawie. Miałaś wstrząs mózgu. Nie ruszaj się z łózka, proszę.
W. Ale Andrzej ja będę leżeć obiecuję.
F. Nie wiesz co ja jednak zostanę w domu, tak na wszelki wypadek, jakbyś się źle poczuła. Dla mnie to nie problem.
W. Daj mi telefon proszę.

W. Cześć Aga, masz dyżur dzisiaj?
Ag. .....
W. No to świetnie się składa. Andrzej panikuje jak dziecko i nie chce iść do pracy. Wpadniesz na kawę?
Ag.  .......
W. Ok no to widzimy się za 30 minut. Buziaki.

Andrzej siedział na łóżku i wpatrywał się w Wiktorię.

F. No dobrze to ja już pójdę do tej pracy.
W. No idź idź.
F. Ale wrócę jak tylko będę mógł, zrobię Ci jakiś pyszny obiad i odpoczniemy razem.
W. Dobrze. Pa.

Falkowicz podniósł się z łóżka, ubrał marynarkę i już zmierzał ku wyjściu, kiedy to Wiki powiedziała:

W. Nie zapomniałeś ty o czymś?
F. A no tak, przepraszam.

Pochylił się nad Consalidą i namiętnie ją pocałował.

F. Kocham Cię. Pa
W. Pa.

45 minut później, dom Falkowicza

Ag. Ty się nie gubisz w tej twierdzy?
W. Nie, dał mi mapę.
Ag. Hahahahaha. Jak się czujesz?
W. Nie, tylko mnie o to nie pytaj, Andrzej robi to non stop.
Ag. Oj tam oj tam. Musi Cię bardzo kochać skoro woli zostać z tobą niż iść do pracy, kiedyś nie byłoby to do pomyślenia nawet.

Usiadły na kanapie z kubkami gorące herbaty w ręku.

Ag. No dobra. A jaki jest w łóżku?
W. No wiesz co, Aga!
Ag. No co co, proszę Cię ty nie owijaj w bawełnę tylko mów.
W. No nie wiem.
Ag. Jak to nie wiesz!? Nie przespaliście się?
W. Nie. To takie dziwne.
Ag. Jesteście razem ze sobą sześć tygodni, śpicie razem w jednym łóżku, praktycznie z nim mieszkasz, kochacie się i nie spaliście ze sobą?
W. Agata, to nie jest takie proste. Bo ja w zasadzie to nie wiem czy go kocham.
Ag. Jak to nie wiesz? Nie powiedziałaś mu tego jeszcze?
W. Agata, weź pod uwagę proszę fakt, że nasza znajomość to jak na razie było gnojenie mnie, naskakiwanie na mnie, nie dopuszczanie mnie do operacji, poniżanie mnie i nie docenianie moich możliwości. To, że przez ostatnie kilka miesięcy coś się zmieniło, to nie znaczy, że ja mu od razy wybaczę to co było. Zlituj się proszę cię.
Ag. No dobra. Ok. Ale kochasz go?
W. Nie wiem.
Ag. A czujesz coś do niego?
W. Tak, Agata. Nie potrafię bez niego zasnąć, chce z nim być w każdej minucie. Czuję się przy nim cholernie bezpieczna, ufam mu. Tylko czy to jest miłość?
Ag. Powiem Ci tak, według mnie jest to miłość. Ale zrobisz jak uważasz. Masz klucze do jego mieszkania, wiesz że cię kocha, a jeśli jest rzeczywiście tak jak mówisz, to jeśli przez 6 tygodni nie wspomniał ani razu o seksie i nie namawiał cię, to jemu zależy na Tobie nie na przespaniu się z Tobą. Ale powtarzam, znając Ciebie zrobisz jak uważasz.
W. Dobra. Koniec o mnie. Co u cb?
Ag. No wiesz, jest nawet nieźle, z Adamem nam się układa coraz bardziej, a sex z nim jest nieziemski.
W. Hahahhahaha, Moja przyjaciółka napaloną nimfomanką.
Ag. Oj tam oj tam. Słuchaj na zakupy muszę iść, przyda mi się parę nowych ciuchów, może byśmy się wybrały?
W. Ale musiałybyśmy zdążyć przed Andrzejem, wiesz że się zdenerwuje jeśli opuszczę twierdze.
Ag. Dobra to ty się ubieraj a ja poczekam.
W. Ok.

Kiedy były gotowe do wyjścia, telefon Wiktorii zadzwonił, na ekranie pojawił się napis Profesor Falkowicz 

Ag. Serio, nie zmieniłaś opisu.
W. Daj spokój. Poczekaj chwilę.

W. Tak?
F. ..................
W. Dobrze się czuję. Co robimy? No rozmawiamy sobie.
F. .................
W. Dobrze, nic się nie stało. O której mogę się Ciebie spodziewać?
F. ................
W. Dobrze, w takim razie do 20. Paapapap
F. ................
W. Dobrze położę się. Paappapa

W. No i widzisz, Aga. mamy cały dzień. Andrzej ma operacje, będzie dopiero wieczorem.

Galeria handlowa, 15:30

W. To gdzie jeszcze chcesz iść. Mam już z 10 toreb.
Ag. Jeszcze tylko tam - wskazała na sklep z damską bielizną
W. Czyżby majteczki Ci się skończyły. Adam wszystkie pogryzł.
Ag. Hahaaha, proszę Cię.
W. Dobra idziemy.
Ag. Dobrze się czujesz Wiki? Bo jak co to wracamy zaraz.
W. Jasne, dobrze się czuje. Ale to ostatni już bo trochę jestem zmęczona.
Ag. Oczywiście.

Agata przymierzała kilka nowych "ciuchów", bo trudno to jakoś tak nazwać.

Ag. Wiki, powiem Ci że jakby Cie w tym profesorek zobaczył to by padł na zawał.
W. W czym? - weszła do koleżanki  - Agata! Jak już to w czarnej, do mnie czerwona nie pasuje. Hahahah
Ag. Hahhaahah. Przymierzaj i kupuj, przecież w końcu i tak zaciągniesz go do łóżka
W. Dobra.

Miały już wychodzić z galerii kiedy to Wiki powiedziała.

W. Agata potrzebuję jeszcze czarne szpilki.
Ag. Jak jutro profesorek nie przyjdzie do pracy, to będę wiedzieć dlaczego.
W. Osz ty małpo!

Wróciły do domu około 19.

W. Dobra, trzeba teraz to gdzieś schować żeby Andrzej nie wiedział, że wyszłam z domu.
Ag. Ja już spadam do hotelu. Adam do mnie dzwonił a chce wypróbować nowy strój.

Dziewczyny się pożegnały. Wiktoria zaniosła wszystkie rzeczy na górę i porozwieszała na wieszakach, stwierdziła, że jeśli Andrzej zapyta ja skąd te rzeczy powie mu, że Agata jej przywiozła parę ciuchów na przebranie. Skończyła. Na łóżku zostało jeszcze tylko pudełko z butami i nowy komplet bielizny.

W. Może to nie taki zły pomysł. - powiedziała sama do siebie.

Spojrzała na zegarek, wskazywał 19:45, rozbrzmiała się komórka Wiki.

F. ...................
W. Dobrze, czekam. Papapa
F. .................
W. Tak leżę i będę leżeć. Pogadamy w domu. Buziaki.

30 minut później auto Falkowicza zaparkowało na podjeździe. Wiktoria czekała na niego przed drzwiami w salonie, ubrana w nowy komplet, czarne szpilki miała rozpuszczone włosy i mocno wyzywający makijaż.

Drzwi wejściowe otworzyły się. Falkowicz zdjął marynarkę, powiesił ją na wieszaku, wziął teczkę do ręki w celu odniesienia jej do gabinetu, zapalił światł kiedy nagle padły słowa.

W. Cześć kochanie.

Falkowicz odwrócił się i kiedy ujrzał Wiktorię stojącą przed nim w bieliźnie, szpilkach i z figlarnym spojrzeniem z wrażenia upuścił teczkę z ręki...

F. Aaaaaaaa

Czekam na wasze komentarze :)

Buziaki, Madzia



Jakbyście chcieli zobaczyć to proszę:


czwartek, 8 maja 2014

Odcinek 7

Witam wszystkich, wiem że czekacie na kolejną cześć opowiadania, ale właśnie się rozchorowałam więc jestem i dla Was piszę. Bardzo chciałyście się dowiedzieć co z Przemkiem, więc dzisiaj się to wyjaśni. Pozdrawiam z cieplutkiego łóżeczka i zapraszam na odcinek 7 :)

Odcinek 7

Szpital, 7:30

Wiktoria wiedziała że dzisiejszy dzień nie będzie należał do najlepszych w historii jej zawodu. Przecz cztery ostatnie tygodnie prawie cały szpital huczał od plotek na temat jej i Andrzeja. Gdzie nie poszła słyszała ciche szepty takie jak "karierowiczka, ciąża, kasa, korzyści, operacje, sprzedała się". Jedynymi osobami, które ją wspierały był Andrzej i Agata. Wszyscy byli przeciw niej, nie potrafili zrozumieć, że Andrzeja i ją łączyło uczucie nie wzajemne korzyści.

F. Cześć Wiki. Gotowa?
W. Hej - podeszła do niego i pocałowała go - Tak, tylko mam pewne wątpliwości. Wiesz jak to będzie wyglądało. - posmutniała

Andrzej, podszedł do niej, uklęknął przed siedzącą na kanapie Wiktorią, wziął jej twarz w dłonie, spojrzał jej prosto w oczy i powiedział:

F. Nie wybrałem Cie do tej operacje ze względu na to, że jesteśmy razem. Wybrałem Cie dlatego, że Ci ufam i uważam że jesteś najlepszym chirurgiem w tym szpitalu, zaraz po mnie oczywiście - dodał z przekomarzeniem
W. Andrzej, przepraszam. Wezmę się zaraz w garść.
F. Grzeczna dziewczynka - powiedział sarkastycznie i pocałował Wiktorię - A teraz - pociągnął ją w górę tak aby wstała - koniec wygłupów - obrócił ją przodem do drzwi - i do pracy! - klepnął ją w pupę
W. Osz ty! Doigrasz się wieczorem
F. Mam nadzieję, że zrobisz mi jakąś dobrą kolację.
W. Dobra. Koniec. OPERACJA idziemy.

Operacja trwała 15 godzin. Była bardzo trudna, w dodatku pacjentem była matka dyrektora szpitala. Wiktoria, Andrzej, Adam, Klaudia, Ola i Piotr siedzieli na podłodze w myjni, ciężko oddychając, jednak szczęśliwi bo wszystko im się udało.

W. O matko. To było straszne, nie mam siły nawet nigdzie się ruszyć.
P. Masz racje Wiki, ale trzeba dyżur się jeszcze nie skończył.
F. Pójdę do Treterra, Ola Klaudia przewieście pacjentkę na OIOM, Adam idź z nimi. - jako pierwszy wstał Falkowicz
A. Jasne, się robi. Ale kto mnie podniesie?
F. Nie marudź tylko idź. Wiktoria wstawaj, papiery się same nie uzupełnią.
W. Ale pomóż - wyciągnęła do niego rękę - mi wstać

Falkowicz podniósł Wiktorię, ale kiedy to robił zatrzęsła mu się noga i puścił rękę Wiktorii. Dziewczyna uderzyła głową w kant myjni, osunęła się w dół i straciła przytomność.

F. Wiktoria! Przepraszam kochanie!

Falkowicz próbował ocucić Wiki, bezskutecznie.

F. Adam, Ola, Klaudia weźcie pacjentkę. Piotr zawołaj pielęgniarki i przywieź łózko.
A. Ola Klaudia wy idźcie, ja Ci pomogę Andrzej. Już!

Piotr wyszedł z sali operacyjnej, czekał tam Treterr.

T. I co?
P. Wszystko w porządku z pana mamą, ale mieliśmy mały wypadek w myjni, Wiktoria straciła przytomność. Musze iść!
T. Cholera jasna!

Po chwili w myjni, pojawił się Piotr z Agatą i pielęgniarką Basią oraz łóżkiem. Falkowicz chciał podnieść Wiktorię, jednak Adam go zatrzymał.

A. Nie dasz rady, nie masz siły. Ja to zrobię. Piotr pomóż mi.

Falkowicz pozwolił im to zrobić, w głębi duszy wiedział, że postępuje dobrze. To przez niego to się stało. Wiktoria cały czas nie odzyskiwała przytomności.

F. Dobra. Robimy tomografię z kontrastem i to szybko.

30 minut później, sala chorych.

W. Nic mi nie jest. Nie martwcie się.
F. To przeze mnie. Gdybym cie nie puścił nie byłoby całego strachu, nie byłoby problemu. Przepraszam Wiktoria.
W. Uspokój się. Andrzej proszę cię. Uspokój się.

15 minut później, sala Wiktorii, wchodzi Piotr

P. Mam dobre wiadomości.
F. To znaczy?
P. Nic się nie stało. Nie ma żadnego obrzęku, nie ma guza, nie ma krwiaka, wszystko jest w porządku.
F. To dlaczego straciła przytomność?
P. Spokojnie. Straciła przytomność bo była zmęczona, a od uderzenia ma wstrząs mózgu.
W. Widzisz Andrzej, nic mi nie jest. Mogę iść do domu?
P. Tak, jeśli będziesz leżała w łóżku.
F. Już ja o to zadbam.
W. O już to widzę.
P. Kuruj się. Zwolnienie masz na trzy dni. Masz leżeć!

Samochód Falkowicza

W. Kochanie, ja mogłam leżeć u siebie w łóżku.
F. Nie nie mogłaś. Jedziemy do domu.
W. Mogę Cię o coś poprosić. Zawieś mnie na cmentarz. Dzisiaj mija rocznica śmierci Przemka. Proszę.
F Dobrze. Ale na chwilę.

Cmentarz

Wiktoria i Andrzej stoją nad grobem. Wiktoria kładzie kwiaty i zapala znicz.

F. Wiem, że to dla Ciebie pewnie trudne, ale jak to się stało?
W. Pojechał do Warszawy. Tam stwierdził, że jego życie jest do niczego. Kupił motor, zaczął szaleć na imprezach, miał wypadek, potem operacja. Zmarł na stole. Potem okazało się, że serce rozwaliły mu narkotyki. Nie chciał się dać nam przekonać do powrotu do Leśnej Góry. Przepłacił to życiem. Ale ściągnęliśmy go tutaj, tutaj jest Hana, Agata, ja.
F. Nie wiedziałem. Myślałem, że miał zawal czy coś takiego. Nikt się raczej nie dzieli ze mną tajemnicami.
W. Andrzej, zabierz mnie do domu.
F. Oczywiście. Jedźmy.

Po godzinie Wiktoria spała w objęciach Andrzeja, w ich sypialni. Falkowicz patrząc na nią nie mógł się nadziwić ile ma szczęścia, że ona tu jest, że mu zaufała i próbuje go pokochać. Przytulił ją mocniej, pocałował w czubek głowy i również zasnął.

Jak zawsze czekam na wasze komentarze.

Madzia


sobota, 3 maja 2014

Odcinek 6 "Kocham Cię"


Jechali w ciszy już dobre 15 minut, w końcu dojechali. Oczom Wiktorii ukazał się piękny, duży dom, z oświetlonym ogródkiem. Andrzej zaparkował na podjeździe, pomógł wysiąść Wiktorii z samochodu. Stanął za nią i powiedział:

F. Mam nadzieję, że się mnie nie boisz - wyjął z kieszeni apaszkę i zawiązał Wiki na oczach.
W. Żartujesz? Nic nie widzę.
F. Wiem, zaufaj mi. - chwycił jej dłoń a ona mocno ją uścisnęła

Szli tak przez ścieżkę w ogrodzie Andrzeja, trzymał ją za rękę, drugą obiął ją w pasie. W pewnym momencie zatrzymali się. Falkowicz puścił dziewczynę, stanął za nią, włączył muzykę (Sam Brown - Stop`) i rozwiązał apaszkę.

Oczom Wiktorii ukazał się pięknie nakryty stół, stojący pośród trawy i miliona zapalonych świeczek. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła.

W. Łał. Andrzej postarałeś się.
F. Dla Ciebie wszystko piękna. Siadajmy.

Falkowicz poszedł do domu aby przynieść jedzenie, a Wiktoria cały czas patrzyła dookoła siebie, nie mogła uwierzyć w to co widzi, że to dla niej, że to Falkowicz, że on taki potrafi być. Profesor przyniósł pierwsze danie, postawił przed Wiktoria, która ochoczo powiedziała:

W. Moje ulubione skąd wiedziałeś?
F. Wiem o tobie wiece niż Ci się wydaje. Jedzmy.

Jedli, rozmawiali, gdy skończyli Andrzej wstał i podał Wiktorii rękę.

F. Zatańczymy?
W. Tak, z przyjemnością.

Tańczyli w rytmie (https://www.youtube.com/watch?v=T1blvohThhw) pięknej piosenki, Andrzej chciał aby ta chwila trwała wiecznie. Tak naprawdę bił się z różnymi myślami w swojej głowie. Kiedy to w pewnym momencie po prostu powiedział:

F. Kocham Cię.

Sam nie mógł w to uwierzyć. Że to powiedział, że się nie powstrzymał, teraz Wiktoria pewnie ucieknie z krzykiem, albo zażąda odwiezienia do domu i już nigdy się do niego nie odezwie. Ale to co powiedziała zaskoczyło go jeszcze bardziej.

W. Wiem.
F. Co? Kto Ci powiedział?
W. Ty sam, słyszałam jak rozmawiałeś z mamą.
F. Ja...
W. Nic nie mów - położyła swoją rękę na jego policzku - nic nie mów tylko mnie pocałuj

(koniec motywu)

(https://www.youtube.com/watch?v=q9ayN39xmsI)

Falkowicz zrobił to o co prosiła Wiktoria, całował ją namiętnie, delikatnie, jakby to miał być ich pierwszy i ostatni pocałunek.

W. Wiem, że mnie kochasz, ale w tym momencie nie mogę powiedzieć Ci tego samego. Kiedyś Cię nienawidziłam, i nawet w najgorszych snach nie przyszłoby mi do głowy, żeby zjeść z tobą kolację, ale teraz to się zmieniło. Chcę żebyś wiedział, że chce z tobą spróbować i przekonać się że potrafisz być innym człowiekiem niż kiedyś. Że chce całować się z tobą i przytulać kiedy tylko zechcę.

Falkowicz patrzył na Wiktorię i słuchał jej z niedowierzaniem.

F. Czy teraz mogę tak jakby powiedzieć, że jesteś moją dziewczyną, całować cię kiedy mam ochotę i przytulać kiedy mam ochotę?
W. Hahaha, tylko tyle zrozumiałeś z mojego długiego monologu?
F. Oczywiście, że nie kochanie.
W. Ale tak możesz.
F. To dobrze.

Zaczęli się całować. Potem przenieśli się na kanapę z winem i znowu długo rozmawiali.

W. Chyba muszę się zbierać. Już późno. Zamówisz mi taksówkę?
F. Naprawdę nie potrzeba, możesz spać tutaj.
W. Ale
F. Spokojnie, ten dom, jak pewnie zauważyłaś jest duży, ma wiele sypialni, odstąpię ci jedna na tą noc.
W. Dobrze, ale ja jutro rano muszę być w szpitalu.
F. To tak jak ja, pojedziemy razem.

Falkowicz odprowadził Wiki do drzwi pokoju i pożegnał się.

F. W szafie masz moja koszulę jakby co.
W. Dziękuje, do zobaczenia na śniadaniu.

Wiktoria obdarowała profesora buziakiem w usta i zniknęła za drzwiami.

F. Pa

Około godziny 3:30 Wiki zrobiło się strasznie zimno, nie wiedziała czy dobrze robi ale zanim się zorientowała i zdążyła to przemyśleć, otwierała już drzwi od sypialni Andrzeja.

Stanęła koło niego, leżał na prawym boku, podeszła z drugiej strony, podniosła kołdrę i położyła się koło niego na boku. Profesor przebudził się, spojrzał zdziwiony na dziewczynę.

W. No co, zimno mi.
F. Oczywiście skarbie.

Andrzej przysunął się do niej bliżej, obiął ją mocno i przytulił.

W. No i od razu lepiej.
F. Śpij - powiedział i pocałował ją w czubek rudych włosów.

Godzina 6:15, sypialnia Falka

W. Wyłącz to proszę,
F. Już już, wyłączam.
W. Która godzina?
F. 6:16, czas wstawać i do pracy.

Andrzej nachylił się do dziewczyny, pocałował ją.

F. Uszykuj się a ja zrobię śniadanie. Łazienka jest tam - wskazał na drzwi wychodzące z sypialni

Zjedli śniadanie, pojechali do pracy. Ich wspólne wejście do pracy, nie umknęło oczywiście uwadze pielęgniarek, więc za chwile wszyscy będą mieli o czym plotkować.

Kolejna cześć, jeśli ta Wam się spodobała i będziecie nadal chcieli czytać, może uda się napisać dzisiaj wieczorem. Na razie czekam na Wasze komentarze.

Madzia :)