czwartek, 8 maja 2014

Odcinek 7

Witam wszystkich, wiem że czekacie na kolejną cześć opowiadania, ale właśnie się rozchorowałam więc jestem i dla Was piszę. Bardzo chciałyście się dowiedzieć co z Przemkiem, więc dzisiaj się to wyjaśni. Pozdrawiam z cieplutkiego łóżeczka i zapraszam na odcinek 7 :)

Odcinek 7

Szpital, 7:30

Wiktoria wiedziała że dzisiejszy dzień nie będzie należał do najlepszych w historii jej zawodu. Przecz cztery ostatnie tygodnie prawie cały szpital huczał od plotek na temat jej i Andrzeja. Gdzie nie poszła słyszała ciche szepty takie jak "karierowiczka, ciąża, kasa, korzyści, operacje, sprzedała się". Jedynymi osobami, które ją wspierały był Andrzej i Agata. Wszyscy byli przeciw niej, nie potrafili zrozumieć, że Andrzeja i ją łączyło uczucie nie wzajemne korzyści.

F. Cześć Wiki. Gotowa?
W. Hej - podeszła do niego i pocałowała go - Tak, tylko mam pewne wątpliwości. Wiesz jak to będzie wyglądało. - posmutniała

Andrzej, podszedł do niej, uklęknął przed siedzącą na kanapie Wiktorią, wziął jej twarz w dłonie, spojrzał jej prosto w oczy i powiedział:

F. Nie wybrałem Cie do tej operacje ze względu na to, że jesteśmy razem. Wybrałem Cie dlatego, że Ci ufam i uważam że jesteś najlepszym chirurgiem w tym szpitalu, zaraz po mnie oczywiście - dodał z przekomarzeniem
W. Andrzej, przepraszam. Wezmę się zaraz w garść.
F. Grzeczna dziewczynka - powiedział sarkastycznie i pocałował Wiktorię - A teraz - pociągnął ją w górę tak aby wstała - koniec wygłupów - obrócił ją przodem do drzwi - i do pracy! - klepnął ją w pupę
W. Osz ty! Doigrasz się wieczorem
F. Mam nadzieję, że zrobisz mi jakąś dobrą kolację.
W. Dobra. Koniec. OPERACJA idziemy.

Operacja trwała 15 godzin. Była bardzo trudna, w dodatku pacjentem była matka dyrektora szpitala. Wiktoria, Andrzej, Adam, Klaudia, Ola i Piotr siedzieli na podłodze w myjni, ciężko oddychając, jednak szczęśliwi bo wszystko im się udało.

W. O matko. To było straszne, nie mam siły nawet nigdzie się ruszyć.
P. Masz racje Wiki, ale trzeba dyżur się jeszcze nie skończył.
F. Pójdę do Treterra, Ola Klaudia przewieście pacjentkę na OIOM, Adam idź z nimi. - jako pierwszy wstał Falkowicz
A. Jasne, się robi. Ale kto mnie podniesie?
F. Nie marudź tylko idź. Wiktoria wstawaj, papiery się same nie uzupełnią.
W. Ale pomóż - wyciągnęła do niego rękę - mi wstać

Falkowicz podniósł Wiktorię, ale kiedy to robił zatrzęsła mu się noga i puścił rękę Wiktorii. Dziewczyna uderzyła głową w kant myjni, osunęła się w dół i straciła przytomność.

F. Wiktoria! Przepraszam kochanie!

Falkowicz próbował ocucić Wiki, bezskutecznie.

F. Adam, Ola, Klaudia weźcie pacjentkę. Piotr zawołaj pielęgniarki i przywieź łózko.
A. Ola Klaudia wy idźcie, ja Ci pomogę Andrzej. Już!

Piotr wyszedł z sali operacyjnej, czekał tam Treterr.

T. I co?
P. Wszystko w porządku z pana mamą, ale mieliśmy mały wypadek w myjni, Wiktoria straciła przytomność. Musze iść!
T. Cholera jasna!

Po chwili w myjni, pojawił się Piotr z Agatą i pielęgniarką Basią oraz łóżkiem. Falkowicz chciał podnieść Wiktorię, jednak Adam go zatrzymał.

A. Nie dasz rady, nie masz siły. Ja to zrobię. Piotr pomóż mi.

Falkowicz pozwolił im to zrobić, w głębi duszy wiedział, że postępuje dobrze. To przez niego to się stało. Wiktoria cały czas nie odzyskiwała przytomności.

F. Dobra. Robimy tomografię z kontrastem i to szybko.

30 minut później, sala chorych.

W. Nic mi nie jest. Nie martwcie się.
F. To przeze mnie. Gdybym cie nie puścił nie byłoby całego strachu, nie byłoby problemu. Przepraszam Wiktoria.
W. Uspokój się. Andrzej proszę cię. Uspokój się.

15 minut później, sala Wiktorii, wchodzi Piotr

P. Mam dobre wiadomości.
F. To znaczy?
P. Nic się nie stało. Nie ma żadnego obrzęku, nie ma guza, nie ma krwiaka, wszystko jest w porządku.
F. To dlaczego straciła przytomność?
P. Spokojnie. Straciła przytomność bo była zmęczona, a od uderzenia ma wstrząs mózgu.
W. Widzisz Andrzej, nic mi nie jest. Mogę iść do domu?
P. Tak, jeśli będziesz leżała w łóżku.
F. Już ja o to zadbam.
W. O już to widzę.
P. Kuruj się. Zwolnienie masz na trzy dni. Masz leżeć!

Samochód Falkowicza

W. Kochanie, ja mogłam leżeć u siebie w łóżku.
F. Nie nie mogłaś. Jedziemy do domu.
W. Mogę Cię o coś poprosić. Zawieś mnie na cmentarz. Dzisiaj mija rocznica śmierci Przemka. Proszę.
F Dobrze. Ale na chwilę.

Cmentarz

Wiktoria i Andrzej stoją nad grobem. Wiktoria kładzie kwiaty i zapala znicz.

F. Wiem, że to dla Ciebie pewnie trudne, ale jak to się stało?
W. Pojechał do Warszawy. Tam stwierdził, że jego życie jest do niczego. Kupił motor, zaczął szaleć na imprezach, miał wypadek, potem operacja. Zmarł na stole. Potem okazało się, że serce rozwaliły mu narkotyki. Nie chciał się dać nam przekonać do powrotu do Leśnej Góry. Przepłacił to życiem. Ale ściągnęliśmy go tutaj, tutaj jest Hana, Agata, ja.
F. Nie wiedziałem. Myślałem, że miał zawal czy coś takiego. Nikt się raczej nie dzieli ze mną tajemnicami.
W. Andrzej, zabierz mnie do domu.
F. Oczywiście. Jedźmy.

Po godzinie Wiktoria spała w objęciach Andrzeja, w ich sypialni. Falkowicz patrząc na nią nie mógł się nadziwić ile ma szczęścia, że ona tu jest, że mu zaufała i próbuje go pokochać. Przytulił ją mocniej, pocałował w czubek głowy i również zasnął.

Jak zawsze czekam na wasze komentarze.

Madzia


4 komentarze:

  1. Pięknie!! Ten szpital już chyba zawsze będzie myślał, że będąc z przełożonym wzniesiesz się na jakieś stanowisko bez jakichkolwiek umiejętniśći... Podoba mi się jak w twoim opowiadaniu Falko troszczy się o wiktorię. Czekam na nexta:))

    OdpowiedzUsuń
  2. poprosze o następną część

    OdpowiedzUsuń
  3. Już się bałam ,że coś poważnego jej się stało. Myślałam ,że Andrzej sobie tego nie wybaczy... Dzięki za wyjaśnienie okoliczności śmierci Przemka :D FaW-wspaniałe! Pomimo plotek Wiki daje radę -cieszę się. Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  4. wrzuć coś jeszcze dziś proszę

    OdpowiedzUsuń