sobota, 10 maja 2014

Odcinek 9

Odcinek 9 

F. Wiki, ja...... się nie spodziewałem
W. Wiem, kochanie wiem. Ale ja się spodziewałam takiej reakcji.

Wiktoria podeszła do niego. Pocałowała go namiętnie. Zaczęła rozpinać jego koszulę.

F. Ja myślałem, że ty chcesz zaczekać. Nie spodziewałem się, że wrócę do domu i .... - zadrżał mu głos kiedy Wiktoria zjechała swoimi rękoma na jego pupę - i zobaczę cię taką
W. Oj kochanie. Nie mów tak. Jestem dzisiaj tylko dla Ciebie.
F. Wiem. Jesteś taka piękna i seksowna ... - znowu zadrżał mu głos kiedy Wiki rozpinała mu pasek i spodnie
W. No nie mów mi, że taki szanowany i opanowany Pan Profesor Doktor Habilitowany Nauk Medycznych Andrzej Falkowicz drży kiedy jego kobieta ma ręce na jego biodrach.
F. Nie przeginaj mała. Ja jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa, ba! Ja jeszcze pierwszego nie powiedziałem.

Falkowicz zrzucił z siebie spodnie i buty. Wiktoria nie chciała dać mu kontroli więc schwyciła Falkowicza za jego członka.

F. Aaaaa...Wiki
W. Nie będziesz tego kontrolował 

Nagle Falkowicz chwycił Wiktorię za pupę, przysunął do ściany, przylgnął do niej ciałem, pocałował ją namiętnie a zarazem zachłannie.

F. Nie będziesz się ze mną droczyła kochanie.

Andrzej trzymał ją za pośladki, ona owinęła nogi wokół jego bioder. Wplątała rękę w jego włosy, całowała go zachłannie i namiętnie. Niósł ją przez korytarz aż do sypialni. Postawił ją i popchnął na łózko. W kontakcie z zimną, jedwabną pościelą, na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.

W. No no no profesorze, nie spodziewałam się tego po panu, tak brutalnie do kobiety 
F. Brutalny to ja dopiero będę. 
W. Mam się bać - powiedziała przygryzając wargę. 

Całował ją po szyi, schodząc niżej na jej dekolt. Rozpiął jej gorset. Jego oczom ukazały się jędrne piersi lekarki, idealnie pasujące w jego dłoniach. Całował jej, bawił się jej sutkami. Ona pragnęła jego dotyku, jego pocałunków. Schodził jeszcze niżej po jej brzuchu, aż do koronkowych fig, których za chwilę bardzo szybko się pozbył. Położył się między jej nogami, całował wewnętrzną stronę ud Wiktorii. Kiedy włożył dwa swoje palce do jej dziurki, przeciągle jęknęła i wypchnęła biodra ku górze, tak aby zmusić go do głębszego wtargnięcia. On przyspieszył, kobieta wiła się po łóżku pod wpływem jego dotyku. Nagle przestał, zaczął lizać łechtaczkę kobiety, włożył język do jej dziurki, mało jej brakowało aby doszła, kilka kolejnych głębszych wejść jego palców i skończyła. Pokonał drogę powrotną, jadąc językiem po jej brzuchu, piersiach, szyi, aż do ust. Znowu namiętnie ją pocałował.

W. Panie profesorze, to co mówią o Pana dłoniach to rzeczywiście prawda. 
F. Tak? A co mówią?
W. Że są niezastąpione - pocałowała go - Ale ty jesteś pewnie zmęczony po pracy, a ja jako dobra kobieta powinnam zadbać o swojego mężczyznę. 

Wiktoria obróciła Falkowicza na brzuch. Wyjęła ze stolika oliwkę i wylała trochę na jego plecy. Delikatnie go masowała, alby zabrać z niego cały stres dzisiejszego dnia. Kiedy Wiki sprawiała przyjemność profesorowi, zadzwonił jej telefon. Chciała go podnieść, jednak Falkowicz był szybszy. 

F. Co to za gach do Ciebie pisze. 
W. Jak dasz mi telefon to Ci powiem. 
F. Sam sprawdzę. 
W. Andrzej, daj - powiedziała śmiejąc się

Odblokował telefon a na ekranie pojawiła się wiadomość od Agaty

Moje wdzianko zadziałało a jak u cb?


F. No nieźle pani doktor. 
W. Ty się tak nie wymiguj tylko zostaw ten telefon i skup się na mnie - pochyliła się i zaczęła go całować. 
F. Poczekaj chwile ja odpiszę Pani Agacie. 
W. Założymy się że nie.
F. I tak wiesz, że to zrobię. 

Kiedy Falkowicz próbował odpisać Agacie, Wiktoria wzięła do ręki jego penisa i powoli zaczęła poruszać ręką. Polizała główkę jego prącia, momentalnie odrzucił głowę w tył i lekko jęknął. 

F. Ok już odkładam 

Wzięła go do ust, powoli przesuwała w górę i w dół. Jej kompan był bliski orgazmu. Chciała mu sprawić jeszcze większą przyjemność, ścisnęła rękę na dole jego penisa a górę cały czas miała w ustach. Nie mógł już wytrzymać. Zaczął poruszać biodrami w rytm tego co robiła ona. Pragnął jej coraz bardziej. Kiedy jego sperma znalazła się w jej ustach, oblizała swoje wargi i powróciła do całowania go.

Nie chciał pozwolić jej na kontrolę. Natychmiast ją obrócił, zanim się spostrzegła, wydała z siebie głos zaskoczenia ale zarazem podniecenia. Wchodził w nią powoli,pieszcząc jej piersi, ssając jej sutki. Przyspieszył, jego pchnięcia były bardzo rytmiczne, szybkie. Ona wiła się pod jego umięśnionym ciałem, chciała go poczuć jeszcze bardziej, przyciskała swoje biodra do jego, chciała mieć go całego w sobie. Wystarczyła chwila i oboje zmęczeni opadli na łóżko.

W. Andrzej, Kocham Cię - powiedziała leżąc na plecach przy ukochanym 
F. Co? Co ty opowiedziałaś?
W. Kocham Cię -  tym razem mówiąc to patrzyła mu prosto w oczy
F. Wiki, ja też cię kocham 
W. Ale to jeszcze nie koniec, musisz odpokutować 6 tygodni postu - pocałowała go 

Usiadła na nim, wprowadziła w siebie jego dużego, pulsującego penisa. Zaczęła go ujeżdżać. Sprawiała mu tym wielką rozkosz, po chwili zaczął regulować swoimi rękami szybkość jej podskoków, potem ściskał jej piersi. Kiedy po raz drugi już w niej skończył, pocałował ją.

F. To było najlepsze przywitanie w dziejach, będzie tak częściej?
W. No nie wiem nie wiem
F. Nie wiesz? - momentalnie znalazł się nad nią - To może ja coś z tym zrobię?
W. No chyba powinieneś co - powiedziała przygryzając usta

Falkowicz momentalnie zareagował, zaczął łaskotać Wiktorię. Dziewczyna wybuchła perlistym śmiechem.

F. Będzie częściej?
W. Tak obiecuje, tylko przestań, błagam cię. 

Andrzej przestał łaskotać Wiktorię. Spojrzał jej w oczy i powiedział:

F. Przy tobie jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońce. Zamieszkasz ze mną?
W. Ale pod dwoma warunkami. 
F. Oczywiście, jakimi?
W. Pierwszy jest taki, że zrobisz mi wielką garderobę, a drugi taki że będziesz mi gotował.
F. Oczywiście. Kocham cię
W. Ja cb też, w końcu mogę to powiedzieć. 

Falkowicz zszedł z Wiktorii, położył się koło niej i przytulił. Po chwili usnął. Wiktoria wzięła telefon i napisała do Agaty:

                                        U mnie też. Ale do pracy przyjdziemy! :p

Odłożyła telefon i również zasnęła. 

Czekam na komentarze, bardziej żywe niż pod ostatnimi częściami. 
Madzia :*



piątek, 9 maja 2014

Odcinek 9 - zapowiedź

Wiem, wiem wiem, zabijecie mnie za to ale i tak Was kocham :P 

F. Wiki, ja...... się nie spodziewałem 

W. Wiem, kochanie wiem. Ale ja się spodziewałam takiej reakcji.

Wiktoria podeszła do niego. Pocałowała go namiętnie. Zaczęła rozpinać jego koszulę. 

F. Ja myślałem, że ty chcesz zaczekać. Nie spodziewałem się, że wrócę do domu i .... - zadrżał mu głos kiedy Wiktoria zjechała swoimi rękoma na jego pupę - i zobaczę cię taką 

W. Oj kochanie. Nie mów tak. Jestem dzisiaj tylko dla Ciebie. 

F. Wiem. Jesteś taka piękna i seksowna ... - znowu zadrżał mu głos kiedy Wiki rozpinała mu pasek i spodnie

W. No nie mów mi, że taki szanowany i opanowany Pan Profesor Doktor Habilitowany Nauk Medycznych Andrzej Falkowicz drży kiedy jego kobieta ma ręce na jego biodrach. 

F. Nie przeginaj mała. Ja jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa, ba! Ja jeszcze pierwszego nie powiedziałem. 

Falkowicz zrzucił z siebie spodnie i buty. Wiktoria nie chciała dać mu kontroli więc schwyciła Falkowicza za jego członka. 

F. Aaaaa...Wiki

W. Nie będziesz tego kontrolował 

Nagle Falkowicz......


Chcecie dalej? To mi to pokażcie :P

Madzia 

Odcinek 8

Choroba czyni cuda, mówię Wam. Zapraszam na odcinek 8

Odcinek 8

Poranek, dwa dni później, sypialnia Falkowicza

F. Jeżeli chcesz to ja zostanę, naprawdę.
W. Nie musisz, obiecuje będę grzecznie leżeć w łóżku, nie wyjdę. Nie ufasz mi?
F. Ufam, ale nie w tej sprawie. Miałaś wstrząs mózgu. Nie ruszaj się z łózka, proszę.
W. Ale Andrzej ja będę leżeć obiecuję.
F. Nie wiesz co ja jednak zostanę w domu, tak na wszelki wypadek, jakbyś się źle poczuła. Dla mnie to nie problem.
W. Daj mi telefon proszę.

W. Cześć Aga, masz dyżur dzisiaj?
Ag. .....
W. No to świetnie się składa. Andrzej panikuje jak dziecko i nie chce iść do pracy. Wpadniesz na kawę?
Ag.  .......
W. Ok no to widzimy się za 30 minut. Buziaki.

Andrzej siedział na łóżku i wpatrywał się w Wiktorię.

F. No dobrze to ja już pójdę do tej pracy.
W. No idź idź.
F. Ale wrócę jak tylko będę mógł, zrobię Ci jakiś pyszny obiad i odpoczniemy razem.
W. Dobrze. Pa.

Falkowicz podniósł się z łóżka, ubrał marynarkę i już zmierzał ku wyjściu, kiedy to Wiki powiedziała:

W. Nie zapomniałeś ty o czymś?
F. A no tak, przepraszam.

Pochylił się nad Consalidą i namiętnie ją pocałował.

F. Kocham Cię. Pa
W. Pa.

45 minut później, dom Falkowicza

Ag. Ty się nie gubisz w tej twierdzy?
W. Nie, dał mi mapę.
Ag. Hahahahaha. Jak się czujesz?
W. Nie, tylko mnie o to nie pytaj, Andrzej robi to non stop.
Ag. Oj tam oj tam. Musi Cię bardzo kochać skoro woli zostać z tobą niż iść do pracy, kiedyś nie byłoby to do pomyślenia nawet.

Usiadły na kanapie z kubkami gorące herbaty w ręku.

Ag. No dobra. A jaki jest w łóżku?
W. No wiesz co, Aga!
Ag. No co co, proszę Cię ty nie owijaj w bawełnę tylko mów.
W. No nie wiem.
Ag. Jak to nie wiesz!? Nie przespaliście się?
W. Nie. To takie dziwne.
Ag. Jesteście razem ze sobą sześć tygodni, śpicie razem w jednym łóżku, praktycznie z nim mieszkasz, kochacie się i nie spaliście ze sobą?
W. Agata, to nie jest takie proste. Bo ja w zasadzie to nie wiem czy go kocham.
Ag. Jak to nie wiesz? Nie powiedziałaś mu tego jeszcze?
W. Agata, weź pod uwagę proszę fakt, że nasza znajomość to jak na razie było gnojenie mnie, naskakiwanie na mnie, nie dopuszczanie mnie do operacji, poniżanie mnie i nie docenianie moich możliwości. To, że przez ostatnie kilka miesięcy coś się zmieniło, to nie znaczy, że ja mu od razy wybaczę to co było. Zlituj się proszę cię.
Ag. No dobra. Ok. Ale kochasz go?
W. Nie wiem.
Ag. A czujesz coś do niego?
W. Tak, Agata. Nie potrafię bez niego zasnąć, chce z nim być w każdej minucie. Czuję się przy nim cholernie bezpieczna, ufam mu. Tylko czy to jest miłość?
Ag. Powiem Ci tak, według mnie jest to miłość. Ale zrobisz jak uważasz. Masz klucze do jego mieszkania, wiesz że cię kocha, a jeśli jest rzeczywiście tak jak mówisz, to jeśli przez 6 tygodni nie wspomniał ani razu o seksie i nie namawiał cię, to jemu zależy na Tobie nie na przespaniu się z Tobą. Ale powtarzam, znając Ciebie zrobisz jak uważasz.
W. Dobra. Koniec o mnie. Co u cb?
Ag. No wiesz, jest nawet nieźle, z Adamem nam się układa coraz bardziej, a sex z nim jest nieziemski.
W. Hahahhahaha, Moja przyjaciółka napaloną nimfomanką.
Ag. Oj tam oj tam. Słuchaj na zakupy muszę iść, przyda mi się parę nowych ciuchów, może byśmy się wybrały?
W. Ale musiałybyśmy zdążyć przed Andrzejem, wiesz że się zdenerwuje jeśli opuszczę twierdze.
Ag. Dobra to ty się ubieraj a ja poczekam.
W. Ok.

Kiedy były gotowe do wyjścia, telefon Wiktorii zadzwonił, na ekranie pojawił się napis Profesor Falkowicz 

Ag. Serio, nie zmieniłaś opisu.
W. Daj spokój. Poczekaj chwilę.

W. Tak?
F. ..................
W. Dobrze się czuję. Co robimy? No rozmawiamy sobie.
F. .................
W. Dobrze, nic się nie stało. O której mogę się Ciebie spodziewać?
F. ................
W. Dobrze, w takim razie do 20. Paapapap
F. ................
W. Dobrze położę się. Paappapa

W. No i widzisz, Aga. mamy cały dzień. Andrzej ma operacje, będzie dopiero wieczorem.

Galeria handlowa, 15:30

W. To gdzie jeszcze chcesz iść. Mam już z 10 toreb.
Ag. Jeszcze tylko tam - wskazała na sklep z damską bielizną
W. Czyżby majteczki Ci się skończyły. Adam wszystkie pogryzł.
Ag. Hahaaha, proszę Cię.
W. Dobra idziemy.
Ag. Dobrze się czujesz Wiki? Bo jak co to wracamy zaraz.
W. Jasne, dobrze się czuje. Ale to ostatni już bo trochę jestem zmęczona.
Ag. Oczywiście.

Agata przymierzała kilka nowych "ciuchów", bo trudno to jakoś tak nazwać.

Ag. Wiki, powiem Ci że jakby Cie w tym profesorek zobaczył to by padł na zawał.
W. W czym? - weszła do koleżanki  - Agata! Jak już to w czarnej, do mnie czerwona nie pasuje. Hahahah
Ag. Hahhaahah. Przymierzaj i kupuj, przecież w końcu i tak zaciągniesz go do łóżka
W. Dobra.

Miały już wychodzić z galerii kiedy to Wiki powiedziała.

W. Agata potrzebuję jeszcze czarne szpilki.
Ag. Jak jutro profesorek nie przyjdzie do pracy, to będę wiedzieć dlaczego.
W. Osz ty małpo!

Wróciły do domu około 19.

W. Dobra, trzeba teraz to gdzieś schować żeby Andrzej nie wiedział, że wyszłam z domu.
Ag. Ja już spadam do hotelu. Adam do mnie dzwonił a chce wypróbować nowy strój.

Dziewczyny się pożegnały. Wiktoria zaniosła wszystkie rzeczy na górę i porozwieszała na wieszakach, stwierdziła, że jeśli Andrzej zapyta ja skąd te rzeczy powie mu, że Agata jej przywiozła parę ciuchów na przebranie. Skończyła. Na łóżku zostało jeszcze tylko pudełko z butami i nowy komplet bielizny.

W. Może to nie taki zły pomysł. - powiedziała sama do siebie.

Spojrzała na zegarek, wskazywał 19:45, rozbrzmiała się komórka Wiki.

F. ...................
W. Dobrze, czekam. Papapa
F. .................
W. Tak leżę i będę leżeć. Pogadamy w domu. Buziaki.

30 minut później auto Falkowicza zaparkowało na podjeździe. Wiktoria czekała na niego przed drzwiami w salonie, ubrana w nowy komplet, czarne szpilki miała rozpuszczone włosy i mocno wyzywający makijaż.

Drzwi wejściowe otworzyły się. Falkowicz zdjął marynarkę, powiesił ją na wieszaku, wziął teczkę do ręki w celu odniesienia jej do gabinetu, zapalił światł kiedy nagle padły słowa.

W. Cześć kochanie.

Falkowicz odwrócił się i kiedy ujrzał Wiktorię stojącą przed nim w bieliźnie, szpilkach i z figlarnym spojrzeniem z wrażenia upuścił teczkę z ręki...

F. Aaaaaaaa

Czekam na wasze komentarze :)

Buziaki, Madzia



Jakbyście chcieli zobaczyć to proszę:


czwartek, 8 maja 2014

Odcinek 7

Witam wszystkich, wiem że czekacie na kolejną cześć opowiadania, ale właśnie się rozchorowałam więc jestem i dla Was piszę. Bardzo chciałyście się dowiedzieć co z Przemkiem, więc dzisiaj się to wyjaśni. Pozdrawiam z cieplutkiego łóżeczka i zapraszam na odcinek 7 :)

Odcinek 7

Szpital, 7:30

Wiktoria wiedziała że dzisiejszy dzień nie będzie należał do najlepszych w historii jej zawodu. Przecz cztery ostatnie tygodnie prawie cały szpital huczał od plotek na temat jej i Andrzeja. Gdzie nie poszła słyszała ciche szepty takie jak "karierowiczka, ciąża, kasa, korzyści, operacje, sprzedała się". Jedynymi osobami, które ją wspierały był Andrzej i Agata. Wszyscy byli przeciw niej, nie potrafili zrozumieć, że Andrzeja i ją łączyło uczucie nie wzajemne korzyści.

F. Cześć Wiki. Gotowa?
W. Hej - podeszła do niego i pocałowała go - Tak, tylko mam pewne wątpliwości. Wiesz jak to będzie wyglądało. - posmutniała

Andrzej, podszedł do niej, uklęknął przed siedzącą na kanapie Wiktorią, wziął jej twarz w dłonie, spojrzał jej prosto w oczy i powiedział:

F. Nie wybrałem Cie do tej operacje ze względu na to, że jesteśmy razem. Wybrałem Cie dlatego, że Ci ufam i uważam że jesteś najlepszym chirurgiem w tym szpitalu, zaraz po mnie oczywiście - dodał z przekomarzeniem
W. Andrzej, przepraszam. Wezmę się zaraz w garść.
F. Grzeczna dziewczynka - powiedział sarkastycznie i pocałował Wiktorię - A teraz - pociągnął ją w górę tak aby wstała - koniec wygłupów - obrócił ją przodem do drzwi - i do pracy! - klepnął ją w pupę
W. Osz ty! Doigrasz się wieczorem
F. Mam nadzieję, że zrobisz mi jakąś dobrą kolację.
W. Dobra. Koniec. OPERACJA idziemy.

Operacja trwała 15 godzin. Była bardzo trudna, w dodatku pacjentem była matka dyrektora szpitala. Wiktoria, Andrzej, Adam, Klaudia, Ola i Piotr siedzieli na podłodze w myjni, ciężko oddychając, jednak szczęśliwi bo wszystko im się udało.

W. O matko. To było straszne, nie mam siły nawet nigdzie się ruszyć.
P. Masz racje Wiki, ale trzeba dyżur się jeszcze nie skończył.
F. Pójdę do Treterra, Ola Klaudia przewieście pacjentkę na OIOM, Adam idź z nimi. - jako pierwszy wstał Falkowicz
A. Jasne, się robi. Ale kto mnie podniesie?
F. Nie marudź tylko idź. Wiktoria wstawaj, papiery się same nie uzupełnią.
W. Ale pomóż - wyciągnęła do niego rękę - mi wstać

Falkowicz podniósł Wiktorię, ale kiedy to robił zatrzęsła mu się noga i puścił rękę Wiktorii. Dziewczyna uderzyła głową w kant myjni, osunęła się w dół i straciła przytomność.

F. Wiktoria! Przepraszam kochanie!

Falkowicz próbował ocucić Wiki, bezskutecznie.

F. Adam, Ola, Klaudia weźcie pacjentkę. Piotr zawołaj pielęgniarki i przywieź łózko.
A. Ola Klaudia wy idźcie, ja Ci pomogę Andrzej. Już!

Piotr wyszedł z sali operacyjnej, czekał tam Treterr.

T. I co?
P. Wszystko w porządku z pana mamą, ale mieliśmy mały wypadek w myjni, Wiktoria straciła przytomność. Musze iść!
T. Cholera jasna!

Po chwili w myjni, pojawił się Piotr z Agatą i pielęgniarką Basią oraz łóżkiem. Falkowicz chciał podnieść Wiktorię, jednak Adam go zatrzymał.

A. Nie dasz rady, nie masz siły. Ja to zrobię. Piotr pomóż mi.

Falkowicz pozwolił im to zrobić, w głębi duszy wiedział, że postępuje dobrze. To przez niego to się stało. Wiktoria cały czas nie odzyskiwała przytomności.

F. Dobra. Robimy tomografię z kontrastem i to szybko.

30 minut później, sala chorych.

W. Nic mi nie jest. Nie martwcie się.
F. To przeze mnie. Gdybym cie nie puścił nie byłoby całego strachu, nie byłoby problemu. Przepraszam Wiktoria.
W. Uspokój się. Andrzej proszę cię. Uspokój się.

15 minut później, sala Wiktorii, wchodzi Piotr

P. Mam dobre wiadomości.
F. To znaczy?
P. Nic się nie stało. Nie ma żadnego obrzęku, nie ma guza, nie ma krwiaka, wszystko jest w porządku.
F. To dlaczego straciła przytomność?
P. Spokojnie. Straciła przytomność bo była zmęczona, a od uderzenia ma wstrząs mózgu.
W. Widzisz Andrzej, nic mi nie jest. Mogę iść do domu?
P. Tak, jeśli będziesz leżała w łóżku.
F. Już ja o to zadbam.
W. O już to widzę.
P. Kuruj się. Zwolnienie masz na trzy dni. Masz leżeć!

Samochód Falkowicza

W. Kochanie, ja mogłam leżeć u siebie w łóżku.
F. Nie nie mogłaś. Jedziemy do domu.
W. Mogę Cię o coś poprosić. Zawieś mnie na cmentarz. Dzisiaj mija rocznica śmierci Przemka. Proszę.
F Dobrze. Ale na chwilę.

Cmentarz

Wiktoria i Andrzej stoją nad grobem. Wiktoria kładzie kwiaty i zapala znicz.

F. Wiem, że to dla Ciebie pewnie trudne, ale jak to się stało?
W. Pojechał do Warszawy. Tam stwierdził, że jego życie jest do niczego. Kupił motor, zaczął szaleć na imprezach, miał wypadek, potem operacja. Zmarł na stole. Potem okazało się, że serce rozwaliły mu narkotyki. Nie chciał się dać nam przekonać do powrotu do Leśnej Góry. Przepłacił to życiem. Ale ściągnęliśmy go tutaj, tutaj jest Hana, Agata, ja.
F. Nie wiedziałem. Myślałem, że miał zawal czy coś takiego. Nikt się raczej nie dzieli ze mną tajemnicami.
W. Andrzej, zabierz mnie do domu.
F. Oczywiście. Jedźmy.

Po godzinie Wiktoria spała w objęciach Andrzeja, w ich sypialni. Falkowicz patrząc na nią nie mógł się nadziwić ile ma szczęścia, że ona tu jest, że mu zaufała i próbuje go pokochać. Przytulił ją mocniej, pocałował w czubek głowy i również zasnął.

Jak zawsze czekam na wasze komentarze.

Madzia


sobota, 3 maja 2014

Odcinek 6 "Kocham Cię"


Jechali w ciszy już dobre 15 minut, w końcu dojechali. Oczom Wiktorii ukazał się piękny, duży dom, z oświetlonym ogródkiem. Andrzej zaparkował na podjeździe, pomógł wysiąść Wiktorii z samochodu. Stanął za nią i powiedział:

F. Mam nadzieję, że się mnie nie boisz - wyjął z kieszeni apaszkę i zawiązał Wiki na oczach.
W. Żartujesz? Nic nie widzę.
F. Wiem, zaufaj mi. - chwycił jej dłoń a ona mocno ją uścisnęła

Szli tak przez ścieżkę w ogrodzie Andrzeja, trzymał ją za rękę, drugą obiął ją w pasie. W pewnym momencie zatrzymali się. Falkowicz puścił dziewczynę, stanął za nią, włączył muzykę (Sam Brown - Stop`) i rozwiązał apaszkę.

Oczom Wiktorii ukazał się pięknie nakryty stół, stojący pośród trawy i miliona zapalonych świeczek. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła.

W. Łał. Andrzej postarałeś się.
F. Dla Ciebie wszystko piękna. Siadajmy.

Falkowicz poszedł do domu aby przynieść jedzenie, a Wiktoria cały czas patrzyła dookoła siebie, nie mogła uwierzyć w to co widzi, że to dla niej, że to Falkowicz, że on taki potrafi być. Profesor przyniósł pierwsze danie, postawił przed Wiktoria, która ochoczo powiedziała:

W. Moje ulubione skąd wiedziałeś?
F. Wiem o tobie wiece niż Ci się wydaje. Jedzmy.

Jedli, rozmawiali, gdy skończyli Andrzej wstał i podał Wiktorii rękę.

F. Zatańczymy?
W. Tak, z przyjemnością.

Tańczyli w rytmie (https://www.youtube.com/watch?v=T1blvohThhw) pięknej piosenki, Andrzej chciał aby ta chwila trwała wiecznie. Tak naprawdę bił się z różnymi myślami w swojej głowie. Kiedy to w pewnym momencie po prostu powiedział:

F. Kocham Cię.

Sam nie mógł w to uwierzyć. Że to powiedział, że się nie powstrzymał, teraz Wiktoria pewnie ucieknie z krzykiem, albo zażąda odwiezienia do domu i już nigdy się do niego nie odezwie. Ale to co powiedziała zaskoczyło go jeszcze bardziej.

W. Wiem.
F. Co? Kto Ci powiedział?
W. Ty sam, słyszałam jak rozmawiałeś z mamą.
F. Ja...
W. Nic nie mów - położyła swoją rękę na jego policzku - nic nie mów tylko mnie pocałuj

(koniec motywu)

(https://www.youtube.com/watch?v=q9ayN39xmsI)

Falkowicz zrobił to o co prosiła Wiktoria, całował ją namiętnie, delikatnie, jakby to miał być ich pierwszy i ostatni pocałunek.

W. Wiem, że mnie kochasz, ale w tym momencie nie mogę powiedzieć Ci tego samego. Kiedyś Cię nienawidziłam, i nawet w najgorszych snach nie przyszłoby mi do głowy, żeby zjeść z tobą kolację, ale teraz to się zmieniło. Chcę żebyś wiedział, że chce z tobą spróbować i przekonać się że potrafisz być innym człowiekiem niż kiedyś. Że chce całować się z tobą i przytulać kiedy tylko zechcę.

Falkowicz patrzył na Wiktorię i słuchał jej z niedowierzaniem.

F. Czy teraz mogę tak jakby powiedzieć, że jesteś moją dziewczyną, całować cię kiedy mam ochotę i przytulać kiedy mam ochotę?
W. Hahaha, tylko tyle zrozumiałeś z mojego długiego monologu?
F. Oczywiście, że nie kochanie.
W. Ale tak możesz.
F. To dobrze.

Zaczęli się całować. Potem przenieśli się na kanapę z winem i znowu długo rozmawiali.

W. Chyba muszę się zbierać. Już późno. Zamówisz mi taksówkę?
F. Naprawdę nie potrzeba, możesz spać tutaj.
W. Ale
F. Spokojnie, ten dom, jak pewnie zauważyłaś jest duży, ma wiele sypialni, odstąpię ci jedna na tą noc.
W. Dobrze, ale ja jutro rano muszę być w szpitalu.
F. To tak jak ja, pojedziemy razem.

Falkowicz odprowadził Wiki do drzwi pokoju i pożegnał się.

F. W szafie masz moja koszulę jakby co.
W. Dziękuje, do zobaczenia na śniadaniu.

Wiktoria obdarowała profesora buziakiem w usta i zniknęła za drzwiami.

F. Pa

Około godziny 3:30 Wiki zrobiło się strasznie zimno, nie wiedziała czy dobrze robi ale zanim się zorientowała i zdążyła to przemyśleć, otwierała już drzwi od sypialni Andrzeja.

Stanęła koło niego, leżał na prawym boku, podeszła z drugiej strony, podniosła kołdrę i położyła się koło niego na boku. Profesor przebudził się, spojrzał zdziwiony na dziewczynę.

W. No co, zimno mi.
F. Oczywiście skarbie.

Andrzej przysunął się do niej bliżej, obiął ją mocno i przytulił.

W. No i od razu lepiej.
F. Śpij - powiedział i pocałował ją w czubek rudych włosów.

Godzina 6:15, sypialnia Falka

W. Wyłącz to proszę,
F. Już już, wyłączam.
W. Która godzina?
F. 6:16, czas wstawać i do pracy.

Andrzej nachylił się do dziewczyny, pocałował ją.

F. Uszykuj się a ja zrobię śniadanie. Łazienka jest tam - wskazał na drzwi wychodzące z sypialni

Zjedli śniadanie, pojechali do pracy. Ich wspólne wejście do pracy, nie umknęło oczywiście uwadze pielęgniarek, więc za chwile wszyscy będą mieli o czym plotkować.

Kolejna cześć, jeśli ta Wam się spodobała i będziecie nadal chcieli czytać, może uda się napisać dzisiaj wieczorem. Na razie czekam na Wasze komentarze.

Madzia :)