niedziela, 8 lutego 2015

Część 19 - Powrót do pracy i urodziny


Od 15 minut Wiktoria siedziała na kanapie w salonie i słuchała krzyków Andrzeja. Wydawało się jakby po prostu chciała to przetrwać i mieć spokój. Siedziała więc grzecznie z lampką wina w dłoni, co jakiś czas je popijając.

F. Ty mnie nie słuchasz. Rozmawialiśmy o tym! Miałaś mieć rok urlopu wychowawczego. Rok! Wiki jak teraz znowu rzucisz się w wir pracy to Twoje własne dziecko nie będzie pamiętało jak wygląda jego matka.

Ona tylko słuchała, nie chciała mu się wcinać bo wiedziała, że to tylko pogorszy sprawę a ciągle pamiętała o tym, że na górze śpi Julka.

F. Wiktoria zacznij ze mną rozmawiać, proszę cię kochanie.

Falkowicz wydawał się bezsilny, uklęknął przed nią, zabrał jej kieliszek z rąk i postawił na stole. Objął jej ręce i patrząc w oczy jeszcze raz powtórzył:

F. Skarbie, porozmawiaj ze mną. Wiem, że ja tylko krzyczę i krzyczę ale ja nie chce żebyś tyle pracowała, powinniśmy spędzać więcej czasu z naszą córką.

W. Skończyłeś? - zapytała patrzą prosto w jego oczy
F. Tak - odparł patrząc na nią zaskoczony
W. Gdybyś dał mi skończyć nie byłoby żadnej kłótni. Tak wracam do pracy, ale na innych zasadach niż sądzisz. Po pierwsze będę pracowała w domu, jako konsultant medyczny, przyjeżdżać do szpitala muszę tylko w razie pilnych operacji. Po drugie będę z Julką cały czas, czego nie mogę powiedzieć o Tobie. Po trzecie pani Zosia zajmie się Julcią gdyby była taka potrzeba. Teraz się uspokój i przestań drążyć mój powrót do pracy.
F. Teraz rozumiem. Ja przepraszam, myślałem, że chcesz wrócić tak na stałe, nocne dyżury i ciągłe operacje.
W. Nie nie chce. Ale chcę czegoś innego.
F. Co tylko zapragniesz spełnię.
W. Masz zmniejszyć ilość godzin spędzanych w szpitalu, bo to Ciebie przestanie poznawać nasze dziecko, które a propo właśnie się obudziło. - dokończyła słysząc płacz z góry
F. Ja pójdę, a ty idź się połóż bo już późno.
W. Jasne.

Wiktoria wcale nie zamierzała się położyć, miała dzisiaj zbyt wielką ochotę na swojego profesora. Jutro miał urodziny, spojrzała na zegarek wskazywał godzinę 23:50. Pomyślała, że tak szybko nie uśpi małej, więc miała chwilę na przygotowania.

Rozebrała się, wyjęła z szafki szeroką czerwoną wstążkę, przewiązała się nią a na samym środku swojego brzucha zrobiła kokardkę. Czekała na niego i po 30 minutach się doczekała.

Andrzej otworzył drzwi i zaskoczony spojrzał na swoją żonę.

W. Wszystkiego najlepszego kochanie z okazji 41 urodzin.
F. Wow. Wiki nie spodziewałem się takiego prezentu.
W. Sam ostatnio powiedziałeś, że masz wszystko, więc ja po prostu daję Ci po raz kolejny to wszystko. Zamknij drzwi kochanie i rozpakuj swój prezent.
F. Oj z wielką przyjemnością. To drugi najlepszy prezent jaki od Ciebie dostałem.

Podchodząc do łózka zrzucił swoją koszulę i rozpiął spodnie. Uklęknął obok żony i delikatnie zaczął rozwiązywać z niej kokardkę.

(motyw: https://www.youtube.com/watch?v=3dM2qCCg6GE)

Jego oczom ukazały się dwie, piękne, jędrne piersi z lekko stojącymi sutkami. Pochylił się do nich i pocałował każdą z osobna. Przygryzał jej brodawki, drażnił je językiem, a ona lekko pojękiwała pod każdym jego dotykiem. Pocałował jej brzuch a potem językiem zjechał niżej, do rąbka jej koronkowych majteczek. Zdjął je z niej zębami. Powrócił do jej łona i delikatnie je pocałował. Rozchylił jej nogi i subtelnie zaczął drażnić jej łechtaczkę swoim językiem, zataczając na niej koliste ruchy. Jęki kobiety zaczynały się robić coraz dłuższe i głośniejsze a jej biodra powoli poruszały się by wskazać drogę jego językowi.

Chciał ją zostawić w jeszcze większym pragnieniu, więc nie skończył. Powrócił do jej ust, przez brzuch, piersi i szyję. Pocałował ją namiętnie, a Wiki okręciła ich. Teraz była górą, a on był pod jej władzą. Skradła mu kolejny pocałunek i zmierzała w dół, aby trochę się na nim zrewanżować. Zdjęła z niego bokserki i wzięła do rąk jego członka. Zacisnęła na nim dłoń i zaczęła powoli po nim przesuwać z dołu do góry, za każdym razem zataczając okręgi na jego trzonku. Zwiększała nacisk i prędkość ręki, a żeby wprowadzić go w jeszcze większą ekstazę, pochyliła się w dół i do ruchów swojej dłoni dołożyła jeszcze język na trzonku, którym zataczała bardzo szybkie okręgi. Ona również nie pozwoliła mu dojść, przestała w odpowiednim momencie i wróciła do całowania jego ust.

Całowali się zachłannie i namiętnie, on błądził rękami po jej plechach i pośladkach a ona wbijała delikatnie paznokcie w jego klatkę piersiową. Jednak to on chciał dominować, przewrócił ją na plecy i wziął jej piersi w swoje dłonie. Delikatnie je masował i przygryzał sutki. Następnie językiem przejechał po jej brzuchu i powrócił do piersi. Pieścił je jednocześnie ocierając się trzonkiem swojego członka o jej łechtaczkę, Widział jak drżała, jak jej brzuch się kurczył, jak wypinała klatkę piersiową do góry, pragnąć jeszcze bardziej jego dotyku. Bez ostrzeżeń, wszedł w nią do samego końca, ale jednak delikatnie. Poruszał się powoli i namiętnie, a każdy jego ruch był przepełniony czułością.

Z czasem jego ruchy stały się coraz szybsze, głębsze i mocniejsze, ale ani razu nie sprawił jej bólu. To była czysta przyjemność dla nich dwojga. Ona czuła jak się w niej pręży i powiększa a on czuł jak jej pochwa zaciska się coraz mocniej, a ona sama jest gotowa na pełne zakończenie. On jednak chciał przedłużyć tą chwilę jak najdłużej, więc wyszedł z niej i samym trzonkiem drażnił wejście do środka. Kiedy czuł, że ona sam również jest gotowy, wszedł w nią głęboko do samego końca i zataczał swoimi biodrami ósemki. Obydwoje już nie mogli, więc po kilku kolejnych takich ruchach skończyli jednocześnie.

Wiktoria położyła się obok męża i mocno się do niego przytuliła. Andrzej objął ją mocno ramieniem i przycisnął do siebie jeszcze bardziej.

W. Ale nie chcesz imprezy urodzinowej, prawda? - powiedziała śmiejąc się
F. Nie no co ty, po co mi to jak mam Ciebie

Po chwili leżenia w swoich objęciach zasnęli.

Poranek, 8:30

Andrzej jeszcze spał. Wiktoria przebrał Julkę i stojąc z nią na ręką w ramach drzwi patrzyła na ten obrazek. gdyby nie ten facet nie miałaby jej, nie miałaby tego domu ani tego życia, nie byłaby tym kim jest teraz. Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałaby, że ten cyniczny i arogancki facet będzie jej mężem i ojcem jej dziecka. A teraz? A teraz nie wyobraża sobie życia bez tego mężczyzny, chociaż jest czasem apodyktyczny i denerwujący, to jej tylko jej i Juli.

Podeszły po cichutku do niego. Wiki usiadła na skraju łóżka i posadziła sobie córkę na kolanach. Obudziła męża i jeszcze raz złożyła mu życzenia. Położyła Julkę na jego klatce a ona wpatrywała się w niego tymi dużymi, zielonymi oczkami.


W. Za dwa lata to ona sama będzie do Ciebie przybiegała i mówiła Wszystkiego najlepszego tato.
F. Powiem Ci szczerze, że nie sądziłem, że kiedykolwiek ktoś będzie mówił do mnie tato, a ty to wszystko zmieniłaś. Dziękuję Ci za to Wiki.

(koniec motywu)

czwartek, 29 stycznia 2015

Część 18 - Kochająca się rodzinka


Wtorek, 12:30

Wiktoria wraz z Andrzejem wychodzą ze szpitala. Falkowicz niesie Julkę kurczowo przed sobą, nie pozwalając nikomu na nią spojrzeć, a tym bardziej jej dotknąć. Zapina ją pasami, Wiktoria siedzi koło niej.

W. Widzisz kochanie, tatuś jest nadopiekuńczy. Ale powiem Ci, że dobrze trafiłaś. - pocałowała ją delikatnie w czółko i przykryła kocykiem

Jechali drogą do domu, przez okna widać było drzewa przesuwające się w wolnym tempie za oknem. Inni kierowcy wyprzedzali ich, trąbili, ale Falkowicz nie zwracał na to uwagi. W samochodzie puścił piosenkę o Żyrafie, żeby ich córeczka była szczęśliwa. (https://www.youtube.com/watch?v=qmIsF0Q4G6M) Puszczał ją na okrągło, a Wiktoria powoli gotowała się w środku.

W. Kochanie, proszę Cię wyłącz to. Nie chce żeby nasze dziecko sfiksowało.
F. Wiktoria, proszę. Dzieciom trzeba puszczać muzykę, to je uspokaja i sprawia że mają ładne sny.
W. Andrzej, ty jesteś lekarzem do cholery. Profesorem w wieku 42 lat. Uspokój się. To nie jest szkło. Zachowuj się normalnie i nie rób korków na drodze!
F. Wiozę dziecko, nie mogę jechać szybko.

Wtorek, 13:45

Ta krótka droga, którą normalnie pokonywali w 35 minut, tym razem pokonali w półtorej godziny. Tym razem Wiktoria nie pozwoliła wyciągnąć Juli Andrzejowi, sama to zrobiła i szła z nią do domu.

F. Założyłem dodatkowo alarm w drzwiach na wszelki wypadek, mamy też nowe czujniki dymu i ognia.
W. A zrobiłeś pokoik dla małej.
F. Oczywiście kochanie.

Weszli na piętro a Andrzej otworzył przed nią drzwi. Jej oczom ukazał się piękny pokoik dla ich córeczki.



W. Jej. Andrzej, jest piękny. 
F. Nie chciałem jej przyzwyczajać do jednego koloru, uważam że to staroświeckie, więc zrobiłem beżowy. Cieszę się, że Ci się podoba. 
W. Jest piękny, naprawdę. 
F. W suficie są zainstalowane czujniki dymu, temperatury i ognia. Dodatkowo masz tutaj głośnik przy jej łóżeczku, a druga część jest u nas w sypialni, żebyśmy słyszeli jak płacze. 
W. Widzę, że wszystko przygotowałeś. 
F. Tak. Jeśli będziesz chciała i potrzebowała pomocy, to Pani Zosia będzie Ci nią służyć. To nasza nowa opiekunka, sprawdzona i doświadczona, nie martw się. 

Trzy tygodnie później, około godziny 12:30

W. Pani Zosiu, ja postaram się wrócić za góra dwie godzinki. 
PZ. Pani Wiktorio, naprawdę nic się nie dzieje. My sobie poradzimy. 
W. Dobrze, dziękuję bardzo 

Szpital, 13:10

W. Agatka wcale się nie odzywasz.
Ag. No wiem, przepraszam. Mam straszne urwanie głowy. Obiecuję, że wpadnę do mojej Juleczki kochanej jak najszybciej. 
W. No dobra, trzymam za słowo. Andrzej u siebie?
Ag. Pewnie tak. Zadzwonię wieczorkiem
W. Paaa

Andrzeja jednak nie było w gabinecie, więc Wiki zostawiła na jego biurku zdjęcie ich córki, które dzisiaj zrobiła i pobiegła do doktora Treterra żeby dowiedzieć się kiedy może wrócić do pracy. 




piątek, 16 stycznia 2015

Cześć 17 - Nowy początek


Dziedziniec szpitala, 12:30

Wiktoria siedzi na ławce w parku, przed szpitale. Słońce praży w jej twarz a delikatne podmuchy wiatru rozwiewają jej włosy. Jej brzuch już jest widocznie zaokrąglony, zostało niewiele czasu do porodu Nie wolno jej pracować, ma ciągle odpoczywać, no ale ile można siedzieć w tym wielki domu. Wyciągnęła telefon z torebki i wybrała numer swojego męża.

F. Tak kochanie - odezwał się głos w słuchawce
W. Witam panie profesorze. Zastanawiam się czy nie miałby Pan ochoty zjeść lunchu ze swoją prywatną ciężarówką
F. Kochanie nie wyglądasz jak ciężarówka. Gdzie jesteś?
W. W parku na naszej ławeczce
F. Dobrze, już idę.

Kilka minut później był już obok niej. Pocałował ja namiętnie w usta i w brzuszek.

F. Kochanie czy ty nie miałaś odpoczywać?
W. Andrzej, ja ciągle odpoczywam. Ile można leżeć.
F. Musisz o siebie dbać, termin jest za trzy dni.
W. Kotku to chyba lepiej, że jestem pod szpitalem zamiast być w domku. Nie sądzisz?
F. Dobrze, masz rację. A jak się czuje Genowefa?
W. Nigdy nie nazwę dziecka Genowefa. Będzie Julia i tyle.
F. Jeszcze zobaczymy - uśmiechnął się do niej - a jak ty się czujesz kochanie?
W. Bardzo dobrze, no może z małym wyjątkiem bolącego brzucha. Jedz tą sałatkę
F. Bolącego brzucha? O nie, sałatka poczeka, idziemy do Hany.
W. Widzisz kochanie - położyła rękę na sowim brzuchu - masz nadopiekuńczego tatusia.

Gabinet Hany

Andrzej wchodzi bardzo gwałtownie do pomieszczenia, ciągnąc za sobą Wiki.

F. Wiktorię boli brzuch.
W. Nic mi nie jest. Ona po prostu pewnie kopie.
H. Usiądź, sprawdzimy to. Jest blisko terminu, może to już pierwsze oznaki porodu.

Po dokładnym przebadaniu Hana spojrzał na Wiktorię uśmiechając się.

H. Zapisuje Cię na oddział. Zostaniesz tu. Te bóle to wczesne oznaki porodu. Mała może przyjść na świat nawet jeszcze dzisiaj.
F. Widzisz, dobrze, że przyszliśmy.

Wiktoria została zapisana na oddział. Andrzej pojechał do domu po rzeczy dla niej i dla małej. Wszystko było w porządku aż do momentu, kiedy Wiktorii faktycznie odeszły wody. Poród trwał pięć godzin ale w końcu na świat przyszła Julia Manuela Genowefa Falkowicz.

Madzia

sobota, 6 września 2014

Część 16 - seks na zgodę

!!UWAGA!!CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!! 

PROSILIŚCIE MNIE O NOWĄ CZĘŚĆ ALE I O HOTA. PROSZĘ BARDZO, JEST TO POŁĄCZONE. CHCIAŁABYM JEDNAK ZAZNACZYĆ NA WSTĘPIE, ŻE HOT JEST BARDZO OSTRY I SZCZEGÓŁOWY, DLATEGO JEŚLI KTOŚ NIE CHCE NIECH GO NIE CZYTA.

!!UWAGA!!CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!! 

- Pragnę Cię - szepnęła mu na ucho - Pragnę Cię teraz, tutaj i w tym momencie - usiadła na swoim leżącym towarzyszu okrakiem - Pragnę Cię - powtórzyła

On nie czekając na dalszą zachętę, przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Jego ręce powędrowały na jej pupę, przycisnął ją do siebie bliżej. Ona rozpinała guziki jego koszuli, dotykała jego nagiej klatki, umięśnionego brzucha. On zdjął z niej koszulkę, zaczął całować jej dekolt, delikatnie zahaczając o piersi.

W pewnej chwili jednak przestała go całować, zeszła z niego, podniosła się i podeszła do komputera. Włączyła piosnkę Sam Brown - Stop. I w rytm muzyki zaczęła się przed nim poruszać. Rozpięła guzik od spodni, trzymając ręce na biodrach, poruszając nimi w prawo i w lewo zniżyła się a następnie wstała. Trzymając za rozpięcie zamka delikatnie zjeżdżała nim w dół, milimetr po milimetrze, do samego końca. Znowu zmysłowo zsunęła się w dół i szybkim ruchem wróciła w górę. Zdejmowała spodnie powoli, kawałek po kawałeczku. W końcu pozbyła się ich na dobre. Stała przed nim tylko w koronkowej bieliźnie, widziała jak bardzo jej pragnął, jak bardzo był na nią gotowy. Znowu do niego podeszła, on pociągnął ja na siebie, jednak szybkim ruchem przekręcił się tak, że to on leżał na niej. Pozbył się spodni szybkim ruchem i namiętnie ją pocałował.

Całował jej usta, brodę, szyje, dekolt. Rozpiął jej stanik, jego oczom ukazały się jej jędrne piersi. Na początku, trochę nieśmiało, zaczął delikatnie masować obie piersi. Gdy poczuł jakie są jędrne, zaczął je całować, przygryzać brodawki, ssać. Pocałował ponownie każdą z piersi, następnie mostek, brzuch, podbrzusze. Zębami zdjął z niej koronkowe majteczki, pocałował jej kobiecość. Rozłożył jej nogi i językiem zaczął zataczać delikatne kółeczka na jej łechtaczce. Jęknęła przeciągle. Z każdą chwilą jego ruchy stawały się coraz szybsze, natarczywsze. Doprowadzał ją do błogiego stanu, zaczęła się zwijać przed nim z podniecenia, jęczała, zaciskała pięści na prześcieradle i poduszce. Nagle poczuła, że przestał, nic bardziej mylnego. W jednej chwili jego dwa palce znalazły się we wnętrzu jej kobiecości, zaczął nimi powoli poruszać, dokładając do tego ponownie język na jej łechtaczce. Nie mogła wytrzymać, wyginała swoje ciało, jego ruchy stawały się coraz szybsze, krzyczała aż w końcu doprowadził ją do ostateczności.

Nie chciała pozostać mu dłużna. Gdy tylko powrócił do jej ust i zaczął ją całować, ona znowu ich przekręciła. Teraz to ona była górą. Zdjęła jego bokserki i pocałowała go ponownie w usta, brodę, klatkę piersiową, brzuch, podbrzusze aż dotarła w końcu do jego męskości. Wzięła jego członek delikatnie w usta, sam trzonek i zaczęła go lizać. Jęknął. Włożyła penisa głębiej, zjechała do samego końca w dół a następnie powróciła w górę. Przyspieszyła swoje ruchy delikatnie przyciskając usta mocniej. Kiedy czuła, że jej partner jest już blisko końcowi, spowolniła swoje ruchy. Zaczęła się drażnić językiem z jego trzonkiem a w międzyczasie dłońmi pieściła jego jądra. Nagle przestała, wzięła jego członek między piersi, i w średnim tempie nimi poruszała, liżąc również trzonek penisa. Czuła między cyckami jak on pulsuje, jaki jest gotowy do strzału, słyszała jak jej partner pojękuje, była z siebie zadowolona. Wzięła jego członek ponownie do ust i w bardzo szybkim tempie poruszała nimi po całej długości aż doprowadziła go do końca.

Wróciła w górę, oblizała się seksownie i pocałowała go namiętnie. On znowu ją obrócił. Nim się spostrzegła był już w niej. Wypełnił ja jednym ruchem, całą długością. Zaczął się delikatnie w niej poruszać, potem przyspieszył. Było im dobrze, nadal się całowali, ich oddechy stawały się szybsze. Jednak ona chciała za wszelką cenę dominować. Zebrała w sobie całą silną wolę i przewróciła ich ponownie. Siedziała teraz na nim okrakiem, był w niej cały. Siedząc tak zaczęła biodrami zataczać kółeczka, było to bardzo podniecające. Następnie oparła swoje ręce bo obu stronach jego głowy i zaczęła na nim bardzo szybko podskakiwać. Jej piersi falowały przed nim, to właśnie je zaczął najpierw pieścić, potem gdy czuł, że oboje są gotowi, swoją ręką zjechał na jej łechtaczkę i zaczął palcami zataczać na niej szybkie kółeczka. Głośne krzyki i po chwili zmęczeni leżeli obok siebie.

- Muszę chyba częściej Cie pragnąć - powiedziała zalotnie
- Oj nie wiem, jak tak dalej pójdzie to popadnę w seksoholizm
- Oj kochanie, pamiętaj sex na zgodę zawsze dobry
- Nie uciekaj już nigdy Wiki, dobrze?
- Oczywiście kochanie

sobota, 23 sierpnia 2014

Część 15


Część 15

Dom FaWi, 20 godzin do końca ultimatum

Falkowicz wstał bardzo wcześnie rano. Od kilku godzin myślał jak ma zagrać z Kingą żeby udowodnić Wiki że jej nie zdradził. Co ma jej powiedzieć, jak ją podejść żeby się przyznała do kłamstwa.

Hiszpania, dom Wiktorii, 10 godzin do końca ultimatum

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat: agata_woznicka@lg.pl
Temat: tylko 10

Hej, 

Agatka zostało mu 10 godzin, jak do tej pory nic nie zrobił to teraz też nic nie zrobi. Jak ma coś wymyślić skoro zrobił jej dziecko!

Wiki

Nadawca: agata_woznicka@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: nie panikuj!

Wiki błagam cię! Nie panikuj! On nie zrobił jej dziecka, nie możesz go obwiniać. Ma jeszcze 10 godzin to dużo czasu. Jeden dzień to mało na zdobycie dowodu. Poczekaj!

Agata 

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat: agata_woznicka@lg.pl
Temat: Zakupy

Agata, idę na zakupy. Czas się trochę rozerwać! Jak coś zrobi to ci napiszę. Teraz idę kupić coś fajnego :) 

Wiki

Hiszpania, godzina do końca ultimatum

Wiktoria wróciła do domu, rozpakowała nowe ciuchy, otworzyła komputer i skrzynkę meilową. Zobaczyła wiadomość od Andrzeja.

Nadawca: andrzej_falkowicz@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Udowodniłem, teraz wszystko zależy od Ciebie

Wiki, próbowałem cały dzień zdobyć dowód. Mam nadzieję, że to nagranie wszystko wyjaśni i w końcu mi uwierzysz, że nigdy w życiu nie potrafiłby, Cię skrzywdzić! Kocham Ciebie i tylko Ciebie! 

Andrzej 

Wiktoria odsłuchała załącznik. Była to rozmowa Kingi i Falkowicza. Ona się do wszystkiego przyznała, dziecko było radiologa nie jej męża. Wiedziała że źle zrobiła, że zachowała się jak idiotka.

Dom FaWi, 4:15

Andrzej spał w łóżku po stronie Wiki. Był przekonany, że jest bliżej niej, że czuje jej zapach, dotyka jej ciała.

Wiktoria po cichu weszła do ich domu. Zostawiła bagaż i buty na samym dole. Delikatnie stąpała po schodach, odchyliła drzwi do sypialni, spojrzała na śpiącego męża i pogładziła się po brzuchu. Położyła się koło niego i mocno przytuliła.

Andrzej natychmiast się ocknął. Obrócił się szybko i gdy tylko zobaczył Wiktorię przytulił ją i pocałował namiętnie.

W. Przepraszam. Przepraszam kochanie że Ci nie zaufałam tylko uciekłam. Przepraszam - mówiła płacząc
F. Kochanie, nie masz za co. Kocham Ciebie i nasze dziecko i nigdy bym Was nie skrzywdził. - ocierał jej łzy - Kocham Cię rozumiesz - znowu pocałował ja namiętnie
W. Mam dla cb za to przeprosinową niespodziankę. Byłam na badaniach w Hiszpanii no i wiem co tam we mnie w środku siedzi
F. To córeczka prawda?
W. Tak, córeczka
F. Wiedziałem. - pocałował ja a potem brzuch - Śpijmy już. Porozmawiamy rano.

Nie mam weny, przepraszam!

Madzia





piątek, 8 sierpnia 2014

Część 14

Hej :)
Ta część jest wyjątkowa bo dodałam do niej motywy. Chciałabym żebyście ich słuchali podczas czytania :)
Madzia

Część 14

Motyw: https://www.youtube.com/watch?v=BcyB6-4KcTo

Noc, dom FaWi

F. W ciąży? W jakiej ciąży? O czym ty do cholery mówisz?
K. Dziecko. Andrzej to jest nasze dziecko - wskazała palcem na fotografię
F. Kinga ty jesteś pijana, nie wiesz, że w ciąży nie można pić?
K. Nie jestem pijana tylko zmęczona, zawsze to myliłeś.

W. Andrzej, powiedz mi do cholery co tu się dzieje!
F. Kochanie to jest na 100% jakieś nie porozumienie.

W. Który to miesiąc Kinga?
K. 3

W. To znaczy, że ty
F. Wiktoria nie
W. To znaczy, że ty mnie zdradziłeś - rozpłakała się - A ja za cb wyszłam do cholery, dziecko mam Ci urodzić. Żarty sobie stroisz!?
F. Wiktoria przysięgam Ci ja nigdy....
W. Nie pogrążaj się. Wiedziałam, że ludzie się nie zmieniają. Ale zaufałam Ci a ty nadal jesteś cynicznym dupkiem, który gra. Wyprowadzam się!

Wiktoria pobiegła po schodach do sypialni. Spakowała swoje najpotrzebniejsze rzeczy, nie słuchała już Andrzeja. Kiedy zeszła, Kinga usadowiła się w salonie. Trzasnęła za sobą drzwiami. Andrzej wybiegł za nią. Wsiadła do swojego samochodu i z piskiem opon wyjechała z posiadłości.

F. Wiktoria! - krzyknął za samochodem

(koniec motywu)

Andrzej wrócił do domu. Spojrzał na Kingę z obrzydzeniem i wdał się w kłótnię.

F. Ty sobie żarty robisz? Przecież dobrze wiesz, że nie możliwe jest, żebym był ojcem tego dziecka. Nie spaliśmy ze sobą od roku!
K. Oj kochanie, jak ty mnie słabo znasz. Oczywiście, że to nie jest Twoje dziecko. To dziecko Pawła, radiologa.
F. To dlaczego to do cholery zrobiłaś?
F. Wiktoria się wyprowadziła, do końca ciąży nie będzie wiedzieć, że to nie Twoje dziecko, a do tego czasu już się z Tobą rozstanie. Powiedziałam ci już kiedyś. Jeśli ja nie mogę Cię mieć to żadna nie będzie!

Motyw: https://www.youtube.com/watch?v=RZ-sJ2zBefw

Lotnisko, 5:10

W. Dzień dobry, poproszę bilet na samolot do Hiszpanii
P. Dobrze, na kiedy?
W. A kiedy jest najbliższy?
P. Na najbliższy lot odprawa kończy się za 20 minut. Mam jeszcze jedno miejsce, jest Pani chętna?
W. Tak jak najbardziej. Poproszę.
P. Paszport proszę.
W. Tak oczywiście.
P. Dobrze. Pani bilet i karta pokładowa. Bagaż został nadany. Proszę się teraz udać do okienka nr 5 i się odprawić. Samolot w Madrycie będzie o 8:35.
W. Dobrze. Dziękuję.
P. Dobrego lotu - uśmiechnęła się

Wiktoria odprawiła się, w samolocie wysłała tylko dwa krótkie sms-y:
do mamy

Mamo będę w Madrycie na lotnisku o 8:35. Potrzebuję Cię. Wiktoria 

oraz do Agaty

Andrzej zdradzał mnie z Kingą. Wyjeżdżam do Hiszpanii. Nie mów mu gdzie jestem. Pisz meile. Wiki

(koniec motywu)

Hotel rezydentów, 7:40, pokój Agaty

Czytała sms-a dobre 10 razy. Ciągle nie mogła uwierzyć, że człowiek który tak troskliwie zajmował się jej przyjaciółką, który był jej mężem, który twierdził, że ją kocha był w stanie to zrobić. Weszła na skrzynkę meilową i od razu napisał meila do Wiktorii. 

Nadawca: agata_woznicka@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Co się dzieje?

Wiktoria, nic nie rozumiem. Jak to Cię zdradzał. Jak się dowiedziałaś? Co się stało? Proszę odpisz. 
Agata

Nagle usłyszała głośne dobijanie się do drzwi. To był Andrzej.

Ag. Czego chcesz? - powiedziała od progu
F. Muszę porozmawiać z Wiki. To pilne.
Ag. Wiem o wszystkim. Wynoś się.
F. To nie tak. Nie zdradziłem jej! Ja ją kocham do cholery!
Ag. Wynoś się powiedziałam!

Madryt, lotnisko, 8:50

W. Cześć mamo - przytuliła się do swojej rodzicielki
WC. Kochanie co się stało? Dlaczego płaczesz? Gdzie jest Andrzej? Coś nie tak z dzieckiem?
W. Zdradzał mnie, ma dziecko z inną. Proszę cię zabierz mnie do domu. Błagam.
WC. Oczywiście kochanie.
W. I pod żadnym pozorem nie dzwoń do tego dupka.
WC. Dobrze skarbie. Chodź zabiorę Cię do domu.

Dom Wiki, 10:00

Wiktoria siada przed komputerem, otwiera skrzynkę. Czyta meila od Agaty i widząc ją dostępną natychmiast odpisuje.

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat. agata_woznicka@lg.pl
Temat: Zdradziecki dupek...

Agata to proste. Kinga wparowała dzisiaj w nocy do "naszego" domu i okazało się, że jest w 3 miesiącu ciąży. To dziecko Andrzeja. Pamiętasz. Trzy miesiące temu pokłóciliśmy się, ja spałam w hotelu u cb a on... widocznie znalazł sobie pocieszenie. 


Wiki

Nadawca: agata_woznicka@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Pomoc

Wiki, Andrzej był rano w hotelu. Twierdził, że to nie prawda i że cię kocha i nigdy by Cię nie zdradził. Oczywiście wywaliłam go z domu i nie powiedziałam gdzie jesteś. Co teraz zamierzasz?


Agata

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat. agata_woznicka@lg.pl
Temat: Prośba

Mam do cb prośbę. Chciałabym żebyś poszła do dyrektora i powiedziała, że biorę urlop na żądanie. Nie wiem kiedy wrócę i czy w ogóle wrócę. Wiedziałam, że ludzie się nie zmieniają. Pamiętasz, zawsze mi Przemek powtarzał, nie ufaj mu. A ja byłam głupia, zakochałam się w nim a teraz mam tego skutki. Mogłabyś tez pójść do prawnika i dowiedzieć się jak wygląda rozwód na odległość i czy możesz być moim przedstawicielem w sądzie, nie chcę wracać! 


Wiki


Nadawca: agata_woznicka@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Rozwód???????????

Wiktoria zastanów się jeszcze. A co jeśli jednak to nie jego dziecko, jeśli Cię nie zdradził. Może jeszcze poczekaj z tym rozwodem. Co do dyrektora, nie ma sprawy, załatwię to. Musze kończyć Witek mnie woła. Rudzielcu, wieczorem skype?


Agata

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat. agata_woznicka@lg.pl
Temat: Skype

Jasne Woźnicka. Skype jak najbardziej. Daj znać jak będziesz mogła. Powodzenia w pracy i dzięki za dyrektora. Kocham :**


Wiki

Szpital, 14:15

F. Agata!
Ag. Nie chce mi się z Tobą rozmawiać. Serio. Ale powiem Ci jedno. Zrób coś żeby Wiktoria Ci wybaczyła, bo jesteś o krok od rozwodu! A teraz żegnam!

Motyw: https://www.youtube.com/watch?v=8Uw8mIcQJn8

Dom FaWi, 16:10

Falkowicz siedzi na kanapie i rozmyśla. Przed nim stoi butelka whiskey i szklanka z lodem. Co ja mam teraz zrobić, nie mogę jej stracić. Jak mam jej udowodnić, że to dziecko Pawła. I gdzie ona do cholery jest skoro Agata z nią rozmawia.

Wziął komórkę i jeszcze raz spróbował do niej zadzwonić.
Bardzo nam przykro, ale operator telefonu zablokował Twoją możliwość połączeń z nim. 
Usłyszał w słuchawce. Zablokowała mój numer, nie chce ze mną rozmawiać. Może na meila chociaż odpisze.

Nadawca: andrzej_falkowicz@lg.pl
Adresat: wiki_falkowicz@lg.pl
Temat: Kochanie błagam Cię....

Wiki,

przysięgam Ci na co tylko chcesz, nie zdradziłem cię nigdy w życiu. Kocham Ciebie i naszą córkę najbardziej na świecie i ty o tym wiesz. Nie przespałem się z Kingą, dziecko które ona w sobie nosi jest Pawła, naszego radiologa. Przysięgam Ci.

Jesteś dla mnie największym cudem świata, największym szczęściem. Gdyby nie ty, nadal byłbym cynicznym dupkiem i idiotą. Na początku się bałem swoich uczuć, przecież jak uczennica może przerosnąć mistrza. Ale kiedy zaczęliśmy razem rozmawiać, pracować, operować. Pamiętasz nasz pierwszy spacer razem, nasz pierwszy taniec na sympozjum, nasz pierwszy pocałunek, pierwszy raz. Kiedy zgodziłaś się zostać moją żoną uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. naprawdę. A kiedy podczas naszego ślubu powiedziałaś mi o tym małym cudzie rosnącym w Tobie, to było jak spełnieni marzeń jakie maiałem do tej pory... ty i ja i gromadka naszych ślicznych po Tobie dzieci. Błagam Cię nie odchodź, obiecuje że udowodnię Ci, że to nie moje dziecko. Błagam Cię. Kocham Cię, przysięgam.

Twój na zawsze
Andrzej
(koniec motywu)

Madryt, 20:10

Wiki właśnie zasiadała do komputera aby porozmawiać z Agatą. Kiedy przeczytała tego meila rozpłakała się. On naprawdę mnie kocha, czy byłby w stanie mnie zdradzić. To pytanie ciągle zaprzątało jej myśli. Rozmawiała z Agatą i w końcu o północy zdobyła się na odwagę i odpisała.

Nadawca: wiki_falkowicz@lg.pl
Adresat: andrzej_falkowicz@lg.pl
Temat: Ostatnie 24 h

Andrzej, masz czas do jutra do północy aby dać mi dowód, że to nie Twoje dziecko. Inaczej nie wrócę, złożę pozew o rozwód a z synem będziesz widział się raz w roku. 

Wiki

Andrzej czekał na ta odpowiedź, wiedział co musi zrobić, miał plan na odzyskanie jej i córki...

Na dzisiaj to już koniec :)
Proszę o komentarze jak zwykle :)
Madzia :) 

sobota, 26 lipca 2014

Część 13

Cześć wszystkim :) problem z weną jest i to duży! BARDZO DUŻY! potrzebuję waszych pomysłów, dajcie mi je w komentarzach :)
Wiem, że ostatnio niektórzy mieli problem z moimi hotami (sądzę to po komentarzach) dlatego z góry ostrzegam wszystkich w tym opowiadaniu jest HOT i to taki porządny HOT

Część 13

Późny wieczór, dzień ślubu

Zabawa trwa w najlepsze, wszyscy bawią się bardzo dobrze. Para młoda szczęśliwa jak zawsze, Andrzej wniebowzięty nie tylko z powodu ślubu ale także ciąży. Wiktoria promienieje. Agata spędza dużo czasu z Adamem, Hana i Piotr (no i maluszek w brzuchu) tańczą na środku parkietu. Jeden ślub a cały szpital zebrał się aby świętować ten dzień z nimi. W pewnym momencie jednak Wiktoria podchodzi do Andrzeja.

W. Andrzej a może byśmy się gdzieś tak wymsknęli?
F. Oj kochanie kochanie... jak zawsze bardzo niecierpliwa i żądna
W. No proszę. Idziemy do łóżka. Teraz!
F. No ale tak nie możemy tak gości zostawić samych naprawdę nie wypada.
W. Wypada! Chodź!

I poszli razem na górę. Andrzej rozbiera Wiki, całuje ją. Kładzie ją delikatnie na satynowej, czerwonej pościeli. Schodzi pocałunkami od jej ust, przez szyje, łopatki, brzuch i nagle przestaje.

F. Wiki nie mogę...
W. Czego nie możesz?
F. No sex. Jakbyś się czuła jakby cie ktoś czymś po głowie dźgał non stop?
W. Andrzej, ty lekarzem jesteś... Przecież dobrze wiesz, że w 3 tygodniu ciąży to to jest takie maleństwo - wskazuje dwoma palcami - naprawdę, dobrze wiesz, że nawet do niego nie dochodzisz.
F. Wiki nie mogę. Mogę cię skutecznie, bardzo skutecznie stymulować i tak doprowadzać do orgazmu. Dopóki nie dowiem się w 100% że jest to bezpieczne dla dziecka. Rozumiemy się?
W. Ale Andrzej! Do cholery to nasza noc poślubna!!
F. Wiktoria, tylko dopóki się nie upewnię.
W. Dobrze...

F. A co powie Pani na kąpiel, Pani Falkowicz?
W. A czy my nie mieliśmy... - przestaje bo Andrzej spogląda na nią surowym wzrokiem - z miłą chęcią Panie Falkowicz
F. No to ja przygotuję wannę a ty tu na mnie poczekaj.

Po 5 minutach otworzyły się drzwi. Wiktoria siedziała na łóżku, spojrzała w kierunku drzwi. Stał w niej Andrzej, nagi Andrzej, a gorąca para wypływała z pomieszczenia. Był tak niesamowicie kuszący.

F. Zapraszam panią Falkowicz na przyjemny odlot w moim towarzystwie.
W. No no no, dobrego męża sobie wybrałam.

Wiktoria siada w wannie, piana porywa jej ciało. Dołącza do niej Andrzej, kiedy siada poziom wody znacznie się podnosi i trochę z niej wylatuje na podłogę. Profesor siada za Wiktorią, obejmuje ją silnymi ramionami i dodaje.

F. Połóż ręce na brzegach wanny i pod żadnym pozorem nie wolno Ci jej puszczać. W innym razie będę musiał Cię ukarać.
W. Dobrze kochanie.

Falkowicz położył swoje nogi koło nóg Wiktorii. Stopami zahaczył o jej łydki, tak że jego zgięte kolana wystawały teraz ponad piane. Przytrzymywał ją mocno a zarazem delikatnie. Jego obie dłonie wylądowały an jej piersiach, masował je delikatnie czasem mocniej je ściskając. Po chwili wziął w palce jej sutki i zaczął je pocierać. Twardniały. Wiki zaczęła wydawać z siebie ciche jęki. Falkowicz powrócił do masowania jej piersi, ściskał je, pieścił. Jedna jego ręka zjechała w pewnym momencie do jej łechtaczki. Teraz delikatnie masował jedną jej pierś a drugą rękę zataczał powolne kółka wokół jej nabrzmiałej już łechtaczki, po chwili przyspieszył. Wiktoria zaczęła się lekko wyginać.

W. Nie przestawaj proszę - powiedziała.
F. Ciii - odrzekł jej profesor

Bez najmniejszego ostrzeżenia, nagle palce lekarza znalazły się głęboko w Wiktorii. Głośne westchnięcie połączone jakby z mruczeniem. Druga jego ręka powędrowała z piersi na łechtaczkę. Falkowicz wsuwał głęboko i szybko palce w zonę i jednocześnie ją pieścił. W Wiktorii kumulowało się już tak wielkie pożądanie, że nie była w stanie wytrzymać. Wiła się przed Andrzejem, krzyczała, mruczała, była spełniona.
Andrzej przestał, pocałował ją w czubek rudych włosów związanych w kok.

F. Chyba się jednak podobało - zagadnął żonę
W. Bardzo. Nie wiedziałam, że można doprowadzić do takiego stanu kobietę bez sexu.
F. No widzisz... A jednak.
W. A czy ja Panie profesorze mogłabym się jakoś Panu odwdzięczyć?
F. Nie proszę Pani, dzisiaj to ty dostawałaś przyjemność. Ja dostanę ją jak tylko porozmawiam poważnie z Hanną i dowiem się czy to bezpieczne dla naszej córeczki.
W. Chciałeś powiedzieć syna...
F. Nie powiedziałem córeczka, bo to będzie córeczka...jeszcze zobaczysz - uśmiechnął się do niej i namiętnie ją pocałował

Sala na dole, wesele

Ag. Adam, ja nie wiem czy to jest dobry pomysł.
Ad. Agata proszę daj mi chociaż jedną szansę, jedną jedyną szanse.
Ag. Adam, przecież ty jesteś jak dziecko. Ciągłe imprezy, panienki, zdrady, alkohol. Ja nie szukam przygody na jedna noc rozumiesz...
Ad. Zmienię się obiecuję...dla cb się zmienię. Przysięgam

Parkiet

H. Piotr?
P. Tak kochanie?
H. Mam takie czysto hipotetyczne pytanie do cb.
P. Słucham?
H. Co byś zrobił gdyby odeszły mi teraz wody?
P. Zawiózłbym ciebie no i Wójcika do szpitala.
H. No własnie kochanie to możesz to zrobić bo Amelia pcha się na świat.
P. CO! - krzyknął spanikowany
H. Rodzę - odpowiedziała mu spokojnie

Na sali rozległy się szybkie i głośne szmery. Przebrana Wiki i Andrzej zeszli s powrotem na dół.

W. Agata?! Co się tu dzieje?
Ag. Hanna rodzi!

Po 10 minutach biegów i krzyków Hanna, Piotr i Wójcik pojechali do szpitala.

Ag. Wiktoria? Możemy porozmawiać?
W. Jasne, chodź na dwór.
F. Tylko mi nie ucieknij - pocałował ją

Ogród, przy fontannie

Ag. Mam problem
W. Co się stało?
Ag. Chodzi o Adama.
W. Coś ci zrobił?
Ag. Wiki on powiedział, że chciałby ze mną być i obiecał że dla mnie się zmieni.
W. I problem polega na tym, że nie wiesz co zrobić i czy z nim być?
Ag. Dokładnie tak. Wiki ja nie jestem pewna czy on się zmieni, co jeśli będzie mnie zdradzał na prawo i lewo, ciągle szalał na tych swoich imprezach?
W. Agata, powiem ci prosto. Adam jest jaki jest. Ja osobiście bym się z nim nie związała. Ale jeśli chodzi o cb to wydaje mi się, że pomiędzy wami jest nić chemii i pożądania. Jeśli rzeczywiście chcesz z nim spróbować to określ mu porządne zasady, zakaż mu imprez itp. Wtedy będziesz wiedzieć czy rzeczywiście jest Ciebie warty.

4:30, sala

Goście powoli rozchodzą się do pokoi wykupionych przez nowożeńców w hotelu. Andrzej odbiera telefon od Piotra ze szpitala i po skończonej rozmowie podchodzi do mikrofonu.

F. Drodzy państwo, dzwonił Piotr i prosił żeby przekazać Państwu szczęśliwą nowinę. Urodziła się Amelia, ma 2 kg i uzyskała 10 punktów w skali Apgar.

Tydzień później, szpital

P. Hej Wiki. Słuchaj mogłabyś mi pomóc w operacji tętniaka?
W. Jasne nie ma sprawy. dasz mi tylko dokumenty do zapoznania się?
P. Jasne. Proszę - podaje jej teczkę - 13:30 na bloku. Do zobaczenia.

13:20, droga na blok

F. Wiktoria!
W. Andrzej coś się stało, trochę się spieszę.
F. Gdzie ty idziesz?
W. Na blok. Mam operację tętniaka z Piotrem.
F. Zastąpię Cię, nie będziesz w ciąży operować.
W. A właśnie, że będę Andrzej. Na ni mi do cholery nie pozwalasz - zdenerwowała się - w domu nawet sama herbaty nie mogę sobie przynieść z kuchni bo to niby zaszkodzi dziecku. Uspokój się do cholery. Rozmawiałam z Hanną. Mogę operować!
F. Jeżeli teraz wejdziesz na ta salę i przeprowadzisz operację nie wracam dzisiaj na noc do domu!
W. Nie szantażuj mnie, błagam Cię! Pogadamy w domu. Kocham cię. Pa

Wieczór, dom FaWi, salon

Andrzej siedzi na kanapie przed kominkiem, pije czerwone wino i słucha muzyki klasycznej. Wiktoria podchodzi do niego, zabiera mu lampkę z dłoni i siada mu na kolanach. Kiedy chce go pocałować profesor odwraca twarz.

W. Andrzej przepraszam za awanturę dzisiaj w szpitalu. Ja naprawdę dobrze się czuję, małemu nic nie grozi.
F. Wiki, to jest pierwsze moje dziecko. Ja już je kocham najmocniej na świecie, nie chce stracić ani ciebie ani jej. Proszę cię nie operuj, nie przemęczaj się. Kochanie błagam Cię.
W. Możemy umówić się na jedną operację w tygodniu do 4 miesiąca ciąży, potem nic zero. Będę uzupełniać papierki i nie zbliżę się do bloku. Proszę.
F. Dobrze, ale będę miał Cię na oku. I pamiętaj, że jak tylko źle się poczujesz to masz mi o tym powiedzieć.
W. Dobrze, a jak mam jakieś zachcianki to też je spełnisz? - figlarnie się uśmiechnęła
F. Oczywiście, każdą spełnię.
W. Chcę się z Tobą kochać. Teraz! - wycedziła mu słowa prosto w usta patrząc na niego odważnym wzrokiem.
F. Oczywiście kochanie.

3:45, dom FaWi

Wiktoria i Andrzej śpią w najlepsze. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi i głośne pukanie. Wiktoria się zrywa zaraz po niej budzi się Andrzej.

F. Śpij, ja pójdę. To pewnie znowu pijany Adam.
W. Ok - i momentalnie znowu zasypia

Andrzej schodzi na dół, otwiera drzwi i jego oczom ukazuje się całkowicie zalana Kinga.

F. Kinga, co ty tu robisz do cholery!
K. Ale mnie brzydko witasz kotku. Stęskniłam się za Tobą strasznie. Nie przyszłabym tu gdybym nie miała powodu. - chciała go objąć jednak on ją powstrzymał.

Wiktoria jednak usłyszała głośne krzyki dobiegające z dołu, wstała z łózka i szła na dół po schodach.

K. Ale kochanie nie bądź na mnie zły. Przecież chyba nie potrafisz być na mnie zły co?

W. Co tu się dzieje Andrzej?

K. Co ona tu robi kotku? Serio Andrzej nie mogłeś na mnie zaczekać te kilka miesięcy?
F. Kinga dla Twojej wiadomości Wiktoria tu mieszka, co więcej jest moją żoną no i jest w ciąży. Czego ty chcesz?
K. Żona? Ciąża? Ona jest w ciąży?! - szpera w torebce - to ja jestem w ciąży kochanie i to z tobą! - wymachuje mu przed oczami zdjęciem USG

Czekam na Wasze komentarze.

Madzia :)