piątek, 16 stycznia 2015

Cześć 17 - Nowy początek


Dziedziniec szpitala, 12:30

Wiktoria siedzi na ławce w parku, przed szpitale. Słońce praży w jej twarz a delikatne podmuchy wiatru rozwiewają jej włosy. Jej brzuch już jest widocznie zaokrąglony, zostało niewiele czasu do porodu Nie wolno jej pracować, ma ciągle odpoczywać, no ale ile można siedzieć w tym wielki domu. Wyciągnęła telefon z torebki i wybrała numer swojego męża.

F. Tak kochanie - odezwał się głos w słuchawce
W. Witam panie profesorze. Zastanawiam się czy nie miałby Pan ochoty zjeść lunchu ze swoją prywatną ciężarówką
F. Kochanie nie wyglądasz jak ciężarówka. Gdzie jesteś?
W. W parku na naszej ławeczce
F. Dobrze, już idę.

Kilka minut później był już obok niej. Pocałował ja namiętnie w usta i w brzuszek.

F. Kochanie czy ty nie miałaś odpoczywać?
W. Andrzej, ja ciągle odpoczywam. Ile można leżeć.
F. Musisz o siebie dbać, termin jest za trzy dni.
W. Kotku to chyba lepiej, że jestem pod szpitalem zamiast być w domku. Nie sądzisz?
F. Dobrze, masz rację. A jak się czuje Genowefa?
W. Nigdy nie nazwę dziecka Genowefa. Będzie Julia i tyle.
F. Jeszcze zobaczymy - uśmiechnął się do niej - a jak ty się czujesz kochanie?
W. Bardzo dobrze, no może z małym wyjątkiem bolącego brzucha. Jedz tą sałatkę
F. Bolącego brzucha? O nie, sałatka poczeka, idziemy do Hany.
W. Widzisz kochanie - położyła rękę na sowim brzuchu - masz nadopiekuńczego tatusia.

Gabinet Hany

Andrzej wchodzi bardzo gwałtownie do pomieszczenia, ciągnąc za sobą Wiki.

F. Wiktorię boli brzuch.
W. Nic mi nie jest. Ona po prostu pewnie kopie.
H. Usiądź, sprawdzimy to. Jest blisko terminu, może to już pierwsze oznaki porodu.

Po dokładnym przebadaniu Hana spojrzał na Wiktorię uśmiechając się.

H. Zapisuje Cię na oddział. Zostaniesz tu. Te bóle to wczesne oznaki porodu. Mała może przyjść na świat nawet jeszcze dzisiaj.
F. Widzisz, dobrze, że przyszliśmy.

Wiktoria została zapisana na oddział. Andrzej pojechał do domu po rzeczy dla niej i dla małej. Wszystko było w porządku aż do momentu, kiedy Wiktorii faktycznie odeszły wody. Poród trwał pięć godzin ale w końcu na świat przyszła Julia Manuela Genowefa Falkowicz.

Madzia

5 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że wróciłaś! Ciągle zaglądałam na twojego bloga w nadziei, że coś się pojawi.
    Część krótka, ale fajna ;-)
    Wreszcie jest dzidziuś *.*
    Imię Genowefa - szczerze mnie to rozwaliło xD
    Czekam na kolejne części :-)) i życzę ci duuuuuużo weny! :-*
    ~ruda

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne :) Cieszę się, że wróciłaś, mam nadzieję, że teraz już nie karzesz nam czekać tak długo na nexta, ale rozumiem oczywiście, że to była inna sytuacja.
    Jak koleżankę powyżej - imię Genowefa mnie rozwaliło.
    Dużo weny ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heeej... przewidujesz może nexta??

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej kiedy następna część

    OdpowiedzUsuń
  5. Co to trzonek członka?

    OdpowiedzUsuń