wtorek, 21 stycznia 2014
Część 26
Poranek, dom FaWi
Andrzej obudził się pierwszy. Przekręcił się na drugi bok, przytulił do pleców Wiktorii. Ta lekko westchnęła i przekręciła się na drugi bok. Ta miła chwila nie trwała długo, gdyż Wiki momentalnie podniosła się i pobiegła do łazienki, trzaskając drzwiami.
A. Ach te poranne mdłości - podniósł się z łóżka i wszedł do łazienki. - Kochanie dobrze się czujesz
W. Tak, dobrze, to normalne - i znowu zanurzyła głowę w muszli klozetowej
Andrzej podszedł do żony, ukucnął i całą dłonią, zaczął gładzić plecy kobiety. Ciepło jakie jej dawał brało górę nad mdłościami. W końcu wszystko wrócił do normy. Wstali i zeszli na dół na śniadanie.
Szpital, gabinet Hany
W. Hej Hanna, mogę na chwilę?
H. Jasne, coś nie tak?
W. Nie nie, wszystko w porządku. Chciałam Cię o coś prosić.
H. Jasne, co jest?
W. Chciałabym żebyś powiedziała mi płeć dzieci.
H. Jesteś pewna? Wczoraj nie chciałaś.
W. Wiem, bo byłam z Andrzejem. On chce mieć niespodziankę, ale ja nie wyczekam tyle. Proszę.
H. Dobrze, siadaj na fotelu
Hana wzięła USG, zaczęła szukać dzieci. Po chwili wskazała na ekran.
H. To córka i syn.
W. Naprawdę?
H. Tak oj będzie miała córeczka Andrzeja
W. Cieszę się strasznie. Dziękuje Hanna.
H. Nie ma sprawy.
Gabinet Falkowicza
A. Proszę!
Ad. Cześć Andrzej mogę?
A. A tak, jasne. Co się stało?
Ad. Potrzebuje konsultacji.
A. Pokaż - wyciągnął rękę i zaczął się przyglądać zdjęciom.
W tej samej chwili wpadła do gabinetu Wiki
W. Andrzej mam sprawę. O przepraszam nie wiedziałam.
A. Nic się nie stało kochanie. - zaprosił ją gestem ręki, a potem przyciągnął do siebie, tak, że usiadła mu na kolanach. - Analizujemy właśnie przypadek
W. O patrz - wskazała ręką na zdjęcie tomografii - Guz. Musicie operować.
Ad. Wiki, a może zrobimy to razem?
W. Adam ja....
A. Adam jakbyś nie zauważył to Wiki jest w ciąży, z bliźniakami i ma zakaz zbliżania się do sali operacyjnej.
Ad. Sorki no zapomniałem. Będę spadać. Za godzinę na bloku Andrzej.
A. Dobrze.
Adam wyszedł a Andrzej pocałował Wiki.
W. Nie bądź dla niego taki ostry.
A. To idiota. A jak się czujecie?
W. Bardzo dobrze. Mam prośbę.
A. Tak kochanie?
W. Chciałabym pojechać na małe zakupy, kupić parę rzeczy. Dasz mi kluczyki?
A. Nie. - stanowczo zaprzeczył
W. Ale dlaczego? - zapytała Wiki głosem jak mała dziewczynka.
A. Pojedziemy razem, kupić "parę rzeczy". Bo zapewne chcesz umeblować pokoik dla Kacpra i Wiktora
W. Tak chcesz umeblować pokój dla Julii i Ignacego.
A. Kacpra i Wiktora kochanie. Zobaczysz - uśmiechnął się mocno
W. Ok zobaczę. Ale ty masz operacje.
A. Idź do hotelu, poczekaj na mnie i pojedziemy jak tylko skończę.
W. Mam lepszy pomysł, ale obiecaj że się zgodzisz.
A. Jaki?
W. Obiecaj
A. Ale - Wiki spojrzała na niego surowo - Dobrze obiecuje.
30 minut później wszyscy w trójkę, a raczej w piątkę stali w myjni.
Ad. Wiki? Co ty tu robisz? Andrzej? Pozwoliłeś jej?
A. Dałem się podejść. Wiki nie wejdzie na salę. Będzie stała i oglądała.
W. Wiesz, że Cię kocham - spojrzała na Andrzeja
A. Wiem wiem. Gotowy?
Ad. Jasne. Idziemy.
Po skończonej operacji, przebrali się i pożegnali. Wiktoria z Andrzejem pojechali na zakupy. Wiktoria wpadła w szał przygotowań. Znalazła łóżeczka, przewijak, kołyski, zabawki. Andrzej był wykończony. Ale jedno go zastanawiało, dlaczego tak zaparcie Wiki, szła w to, że pokoik będzie dla dziewczynki i chłopca. Zaczął podejrzewać, że spytała Hany o płeć dziecka, a może tak bardzo ufa samej sobie.
A. Wiki?
W. Tak?
A. Nie wytrzymałaś prawda? Wiesz, że to dziewczynka i chłopiec
W. Andrzej, przepraszam..
A. To dziewczynka i chłopiec?
W. Tak. Kochanie przepraszam musiałam wiedzieć.
A. Oj nic się nie stało.
Razem zamówili wybrane przez siebie meble. Andrzej dopiął wszystko na ostatni guzik, wszystko mieli przywieść jutro.
Kiedy wrócili do domu, Andrzej zamknął się w swoim gabinecie i zaczął wykonywać telefony. Pierwszy był do Trettera o wolne na jutro. Drugi do ekipy remontującej aby zamówić ich na jutro, oczywiście się zgodzili. Trzeci do Agaty, by przyjechała i z samego rana zabrała Wiki na zakupy. Kiedy skończył poszedł do salonu. Wiktoria siedziała na kanapie.
A. Mogę?
W. Tak, proszę
Jak zwykle Andrzej położył głowę na jej kolanach jak najbliżej brzucha, by być blisko dzieci. Nagle zadzwonił jej telefon.
W. Tak Agatko?
Ag.........
W. Jutro?
Ag..........
W. Dobrze, wpadnij po mnie o 8
Ag..........
W. Ok do jutra.
A. Coś się stało?
W. Nie, Agata pojedzie ze mną jutro na zakupy. Sama potrzebuję nowych ciuchów a może kupie coś dla dzieci.
A. No znając Ciebie, to na pewno.
W. Szczerze mówiąc jestem trochę zmęczona chyba pójdę się położyć.
A. Chodź, zaniosę Was.
Rano Wiki wstała, ubrała się i pojechała z Agatą na zakupy. Kiedy wróciła zobaczyła piękne dwa pokoje, których nigdy się nie spodziewała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz