niedziela, 16 lutego 2014

Część 27

Wiktoria wciąż stała na korytarzy patrząc to w jedna to w druga stronę. Wciąż nie mogła uwierzyć, ze Andrzejowi udało się to zrobić w jeden dzień.

W. Ale jak ty to zrobiłeś? Kiedy? 
F. No jak byłaś na zakupach z Agata. 
W. Ty - wskazała palcem na męża - ty jej kazałeś zabrać mnie z domu.
F. Nic mi o tym nie wiadomo kochanie.
W. Andrzej zdajesz sobie sprawę z tego, ze za 3 miesiące w tych pokojach będą leżeć nasze dzieci.
F. Tak zdaje sobie sprawę. I ciesze się bardzo, ze los dal takiej szui jak ja możliwość na szczęście. Że dał mi Ciebie, Wiktora i Marie.
W. A no właśnie. Zapomniałabym. Do salonu. Chodź skarbie. 
F. Wiki coś się stało?
W. Tak stało się. Mam dla Ciebie prezent. 
F. Jaki? 

Wiktoria wzięła torebkę, usiadła na kanapie i z bardzo poważną miną zaczęła.

W. Ja wiem Andrzejku, ze ty się bardzo cieszysz z faktu iż jestem w ciąży. Tylko jak tak dalej pójdzie to ja ci nie pozwolę być ich ojcem. Musisz zrozumieć, ze NASZE dzieci nie mogą mieć na imię Maria i Wiktor. Ja mam córkę i dałam jej imię z polotem, wiec musisz zrozumieć, ze albo zmienisz zdanie albo no cóż dzieci będą miały moje nazwisko.
F. Jesteś śmiertelnie poważna kiedy sobie tak żartujesz. Jak ty to robisz? 
W. Ja sobie nie żartuje kochanie.
F. Dobrze, wiec jaka jest twoja propozycja? 
W. Ignacy i Julia 
F. A może Wiktor i Julia?
W. Ignacy i Julia Falkowicz. Nie zmienię zdania. 
F. Ale Wiktor to ładne imię przecież. O co Ci chodzi? 
W. Nie ja mam na imię Wiktoria. Nie dam synkowi imienia Wiktor. Ale skoro Ci nie pasuje to dobrze. Julia i Ignacy Consalida tez brzmi  ładnie.
F. Dobrze zgadzam się. Ale Julia i Ignacy FALKOWICZ. No dobrze a jak to się ma do prezentu dla mnie?

Wiktoria wyjęła z torebki dwa male pudełeczka i podała je mężowi.

W. Proszę
F. Dziękuję. - Andrzej otworzył pudełeczko. Znalazł w środku śpioszki, podniósł je do góry - No na mnie to one są trochę za male. Ale teraz przynajmniej wiem po co była ta bitwa o imię.  Zaniosę je do pokojów.
W. Ok. To ja zrobię kolacje. 

Falkowicz poszedł i w każdym z łóżeczek położył śpioszki. w jednym śpioszek z imieniem Julia a w drugim śpioszek z imieniem Ignacy. 

3 miesiące później, szpital

F. Oddychaj spokojnie. Oddychaj.
W. Nie mów mi co mam robić. Aaaaaaaaaaaa
F. Przecież ja zawsze ci mówię o masz robić.
H. Wiki teraz przyj. Jeszcze jeden raz i jedno będzie już na świecie. Dalej
W. Aaaaaaa.

Nagle usłyszeli płacz dziecka. 
H. Brawo Wiki . Ignaś już jest wśród nas teraz Jula. Dalej przyj!! 
W. Aaaaaaa

Po chwili usłyszeli kolejny płacz. 

H. Brawo Wiki! 

Po chwili Wiktoria i Andrzej otrzymali dzieci do rak. 

F. Zobacz jaka ona jest malutka i on tez taki malutki. Zobacz takie malutkie szkraby. 
W. Andrzej to logiczne, ze są malutkie.

H. Musze je zabrać. Zbadać. Wiki zostaniesz przewieziona na sale. Andrzej możesz do niej pójść zaraz. 
F. Dobrze. 

Falkowicz wyszedł z sali uradowany. Na korytarzu czekali już Adam i Agata. 

Ag. I co?
F. Takie malutkie szkrabki. Kochane.
Ad. Gdzie Wiki?
F. Przewożą ja na sale. Dzieci są badane. Zaraz możemy do nich pójść. Są w 12.

Kiedy Falkowicz wraz z Agata.i Adamem wszedł do sali ujrzał coś co go zamurowało. Los dal mu takie szczęście. Kochał ja i dzieci. 

F. No to teraz się zacznie ostra jazda. - powiedział do siebie i poszedł do Wiki.


Czekam na Wasze komentarze ;)